Eksport rośnie, import spada, a deficyt na rachunku bieżącym jest rekordowo niski — wynika z danych NBP. Jednak, zdaniem ekonomistów, nie ma się z czego cieszyć — to bardziej efekt statystyczny niż oczekiwane ożywienie.
Eksport w czerwcu wyniósł 2,89 mld USD w porównaniu z 2,61 mld USD w maju — podał NBP. Zaskakująca była wyjątkowo dobra roczna dynamika eksportu — w czerwcu 2002 r. w porównaniu z analogicznym okresem 2001 r. eksport wzrósł aż o 8,5 proc. Inaczej jest z importem — w czerwcu wyniósł on 3,38 mld USD wobec 3,42 mld USD w maju i niemal nie zmienił się w stosunku rocznym.
Największą niespodziankę sprawił jednak analitykom deficyt na rachunku obrotów bieżących, który wyniósł w czerwcu 376 mln USD. Analitycy oczekiwali w czerwcu deficytu na poziomie 640 mln USD (średnia z ankiety Reutera) wobec 549 mln USD w maju. Były i głosy mówiące, że deficyt może sięgnąć nawet 800 mln USD!
— Nic wielkiego się nie stało. Analitycy oczekiwali, że w czerwcu rząd będzie spłacał jakieś raty naszego zadłużenia zagranicznego i że to negatywnie wpłynie na rachunek bieżący. Tymczasem płatności prawdopodobnie zostaną zaksięgowane w lipcu — mówi Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.
Jego zdaniem, lepsze od oczekiwanych dane dotyczące bilansu płatniczego Polski to także efekt wahań kursowych. Czerwiec był miesiącem, w którym cena euro wzrosła powyżej 1 USD. Odbiło się to także na kursie złotego. Choć nie brakuje ekonomistów, którzy cieszą się z czerwcowego wyniku.
— Mamy za sobą kolejny niezły miesiąc, zwłaszcza jeśli chodzi o eksport, natomiast deficyt liczony za ostatnie 12 miesięcy wyniósł 3,7 proc. PKB i jest to najlepszy wynik od czterech lat — mówi Grzegorz Wójtowicz z Rady Polityki Pieniężnej.
— To naprawdę bardzo dobre dane. Deficyt nominalnie jest najniższy od września ubiegłego roku. Jest to z pewnością zasługa eksporterów. Częściowo wzrost eksportu może być wynikiem umocnienia się euro, bo znaczna część polskich produktów jest sprzedawana właśnie w strefie euro — mówi Gavin Gray, analityk HSBC Investment.
Rynek walutowy tymczasem nie zareagował zbyt optymistycznie na dane NBP, mimo że — zdaniem dealerów — istniała taka możliwość. Złoty nie umocnił się jednak w związku z wcześniejszym obniżeniem ratingu denominowanych w złotych papierów skarbowych.
— W kontekście dzisiejszego obniżenia ratingu przez S&P dane o wynikach eksportu potwierdzają, że zewnętrzna sytuacja finansowa Polski jest dosyć silna. Eksport poprawił się w ostatnich miesiącach, co dobrze wróży na przyszłość, ale problemy Polski wynikają raczej z czynników wewnętrznych niż zewnętrznych — uważa Zsolt Papp, ekonomista ABN Amro.
Polscy eksporterzy tradycyjnie już domagają się pomocy państwa. Tymczasem pakiet antykryzysowy autorstwa Grzegorza Kołodki, ministra finansów, przewiduje udzielenie pomocy zakładom znajdującym się w trudnej sytuacji, od których raczej nie można oczekiwać, że będą konkurencyjne na rynkach zagranicznych. Analitycy twierdzą wręcz, że eksporterzy i importerzy zostali pominięci w planach ministra. Można odnieść wrażenie, że jedyną pomocą ze strony rządu było kilkunastodniowe milczenie szefa resortu finansów, które osłabiło złotego. Projekty ustaw przedłożonych w ubiegły piątek Sejmowi nie zawierają żadnych propozycji dotyczących gwarancji, ułatwień czy pomocy dla rodzimych eksporterów.
— Nie znamy jeszcze wszystkich ustaw, wszystkich pomysłów Grzegorza Kołodki. Trudno więc odpowiedzialnie ocenić jego stosunek do eksporterów. Może w kolejnym pakiecie ustaw znajdą się rozwiązania proeksportowe — uspokaja Krzysztof Rybiński, główny ekonomista BPH PBK.