Surowiec z miejsca zdrożał w spektakularny sposób, najmocniej od 1991 r., momentami zyskując ponad 20 proc. I choć sytuacja stopniowo stabilizowała się, giełdowi gracze pozostali nerwowi i nieufni, redukując zaangażowanie w akcje na rzecz tzw. bezpiecznych aktywów.

Handlujący na giełdzie nie znaleźli też wsparcia w danych makro. Zaprezentowany w poniedziałek indeks produkcyjny NY Empire State obrazujący kondycję sektora wytwórczego w regionie Nowego Jorku, największym okręgu gospodarczym w Stanach Zjednoczonych spadła mocniej niż oczekiwano, co wzbudziło ponowne obawy o nadchodzące spowolnienie. To dodatkowy czynnik zwiększający napięcie przed rozpoczynającym się we wtorek dwudniowym posiedzeniem amerykańskich władz monetarnych odnośnie poziomu stóp procentowych. Nadal na wysokim poziomie kształtują się oczekiwania 25 punktowej obniżki ceny pieniądza.
Spośród 11-tu głównych branż indeksu szerokiego rynku S&P500 na wartości traciło aż dziewięć. Jednym z najmocniej przecenianych był sektora sprzedaży detalicznej. Spadały też notowania spółek transportowych, w tym linii lotniczych z uwagi na prognozowany wzrost kosztu paliw.
Powodów do zadowolenia nie mieli też akcjonariusze koncernu General Motors. W największym amerykańskim koncernie motoryzacyjnym rozpoczął się pierwszy od 12-tu lat strajk zorganizowany przez związek United Auto Workers, który – według analityków Credit Suisse – może kosztować spółkę nawet 50 mln USD dziennie w postaci niezrealizowanego zysku EBITDA.
Na zamknięciu sesji indeks blue chipów zniżkował o 0,52 proc. Wskaźnik S&P500 tracił 0,31 proc. zaś technologiczny Nasdaq był przeceniany o 0,28 proc.