Wyniki branży szybują. Najwyżej leci Kruk. W tym roku lider wchodzi do Czech i być może na Węgry.
Przed i w trakcie kryzysu banki udzieliły takiej ilości złych kredytów, że firmom windykacyjnym starczy pracy na wiele lat. Patrząc na wyniki spółek z branży, wydaje się, że jakość bankowych długów wcale nie jest taka zła. Kruk, największy w kraju windykator, w pierwszym półroczu poprawił zysk netto o 124 proc., do 39 mln zł.
— Dobre wyniki to przede wszystkim efekt wysokich przychodów z portfeli zakupionych w poprzednich latach, choć zauważalna jest również kontrybucja z portfeli nabytych w tym roku — mówi Michał Zasępa, członek zarządu Kruka.
Przeszacowanie portfela
W pierwszym półroczu spółka zainwestowała w wierzytelności 317 mln zł, czyli ponad 300 proc. więcej niż w porównywalnym okresie 2010 r. Iza Rokicka, analityk DI BRE Banku, spodziewa się, że ten właśnie portfel będzie stanowił źródło jeszcze lepszych wyników w kolejnych kwartałach. Pozytywnie zaskoczona jest wynikami spółki w II kw., kiedy zysk wyniósł 25 mln zł.
— Oczekiwałam 20 mln zł. Różnica częściowo wynika z większej skali rewaluacji portfela, która wyniosła 8 mln zł — mówi Iza Rokicka.
W swoich prognozach oczekiwała, że rewaluacja, czyli przeszacowanie oczekiwanych przyszłych przychodów z wierzytelności, wyniesie 5 mln zł. Przyznaje, że ta różnica tylko częściowo tłumaczy zaskoczenie wynikami Kruka. Chwali osiągnięcia spółki zarówno po stronie przychodowej, jak i kosztowej.
Kierunek Węgry
Przychody w pierwszej połowie 2011 r. — 123,9 mln zł — stanowią 75 proc. sprzedaży w całym 2010 r. W Rumunii, gdzie Kruk również ma pozycję lidera, przychody wzrosły o 109 proc., do 44,5 mln zł. Wkrótce grupa zdobędzie jeszcze jedno zagraniczne źródło finansowania — w Czechach, gdzie jesienią ma przejąć do obsługi pierwszy portfel wierzytelności. Niewykluczone, że jeszcze w tym roku działalność operacyjną rozpocznie również na Węgrzech.
— Na pewno w przyszłym roku, chociaż możliwe, że w tym — mówi Michał Zasępa.
Potencjał Węgier szacuje na kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. Taka jest wartość portfeli do nabycia na tym rynku. Możliwe, że szacunek jest za niski, tak jak to było w przypadku Czech, które Kruk początkowo oceniał na 100 mln zł, a potem podwoił tę sumę.
Żeby wejść na Węgry, Kruk musi albo przejąć spółkę, która będzie mogła nabywać portfele, albo rozpocząć działalność od zera, co wymaga czasu. Iza Rokicka uważa, że pośpiech w rozwijaniu zagranicznej ekspansji jest niewskazany.
— Dynamiczny rozwój w Polsce i Rumunii, do tego Czechy. Obawiam się, że spółka prowadziłaby równolegle za dużo projektów — mówi analityk DI BRE Banku.
Dobre wyniki pokazał wczoraj nie tylko Kruk. Raport opublikowały również Fast Finance. Ten piąty gracz na rynku wierzytelności zarobił w ciągu sześciu miesięcy 2011 r. 3,46 mln zł, o 28 proc. więcej niż w tym samym okresie 2010 r. Przychody rosły jeszcze szybciej, bo o 32 proc., sięgając 12,4 mln zł.