To jak oficjalne potwierdzenie. Henryk Baranowski, od miesięcy typowany na przyszłego prezesa PGE, czyli największej firmy energetycznej w Polsce, złożył w środę rezygnację ze stanowiska wiceministra skarbu, a premier Beata Szydło ją przyjęła. W czwartek zaś, czyli wczoraj, ukazały się ogłoszenia o konkursie na stanowiska prezesa i trzech wiceprezesów PGE. Henryk Baranowski nie udziela komentarzy. O tym, że wiceminister jest „absolutnie poważnym kandydatem” na stanowisko szefa PGE, mówił dziennikarzom już w grudniu Dawid Jackiewicz, minister skarbu. Ponadto o tym, że przejście wiceministra do biznesu było planowane poważnie, świadczy też to, że w resorcie dostał w nadzór energetyczne Tauron, Eneę i Energę, ale nie PGE, którą nadzorował sam Jackiewicz. Obserwatorzy interpretowali to jako unikanie ewentualnego konfliktu interesów.
Przejście do PGE to dla Baranowskiego awans finansowy — jako wiceminister zarabiał ok. 7 tys. zł miesięcznie, a Marek Woszczyk, opuszczający właśniestanowisko szefa PGE, zarobił w zeszłym roku 1,6 mln zł. To też zadbanie o dalszy ciąg kariery, skoro resort skarbu ma zostać w ciągu kilkunastu miesięcy zlikwidowany i zastąpiony skromniejszym holdingiem. W firmie energetycznej Henryk Baranowski będzie się prawdopodobnie czuł jak ryba w wodzie, bo z branżązwiązany jest od 26 lat. Zaczynał karierę w PSE, potem był wiceprezesem PGE (w czasach poprzedniego rządu PiS), pracował też jako dyrektor w Alstom Power Polska, a od listopada 2015 r. był wiceministrem skarbu. Harmonogram konkursu zakłada rozstrzygnięcie jeszcze w marcu. To ważne, bo 1 kwietnia nadzór nad firmami energetycznymi przechodzi z Ministerstwa Skarbu Państwa do Ministerstwa Energetyki. Za energetykę będzie odpowiadał prawdopodobnie Andrzej Piotrowski, wiceminister energii. Nowy zarząd i nowy nadzorca będą się musieli zmierzyć z aktualizacją strategii dla firmy, która 2015 r. zamknęła z 3 mld zł straty netto i jest wymieniana jako najbardziej prawdopodobny ratownik bankrutującego sektora górniczego. © Ⓟ
JUŻ PISALIŚMY: „PB” z 29.12.2015 r. W grudniu pisaliśmy, że Henryk Baranowski jest najbardziej prawdopodobnym kandydatem na stanowisko, które miał zwolnić Marek Woszczyk.