Trwająca od ponad sześciu miesięcy słaba passa globalnych rynków obligacji może być dopiero wstępem do większej przeceny na rynkach papierów dłużnych, uważa Piotr Żółkiewicz, zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ. Jego zdaniem, znacznie bardziej atrakcyjnie na tym tle są perspektywy inwestowania w akcje.

— Historycznie, w ostatnich stu, stu kilkudziesięciu latach, zawsze inwestowanie w akcje było, i w średnim, i w dłuższym terminie, bardziej opłacalne od inwestowania w obligacje — powiedział Piotr Żółkiewicz w rozmowie transmitowanej na profilu Pulsu Biznesu na Facebooku i w portalu pb.pl. Od lipcowego dna do grudniowego szczytu rentowności papierów 10-letnich amerykańskiego skarbu podwoiły się, przekraczając 2,6 proc., a do przeceny dołączyły obligacje z innych rynków, w tym polskie. Mimo to według specjalisty bańka na rynkach obligacji dopiero zaczęła pękać.
O tym, że obecne przewartościowanie obligacji jest nie do utrzymania, świadczy fakt, że koszt pożyczania pieniądza równie niski jak w ostatnich latach nie był jeszcze nigdy w historii.
— Nie mówimy tutaj o najbliższych dniach czy tygodniach, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile ta bańka może jeszcze przetrwać. Być może nie będzie ona pękać gwałtownie, tylko będzie to trwało wiele kwartałów czy może nawet kilka lat — zauważył Piotr Żółkiewicz. Polskie aktywa mają szansę zakończenia okresu gorszego zachowania od aktywów zagranicznych, dodawał Piotr Żółkiewicz. W ostatnich latach od inwestycji na polskim rynku odstraszało rozmontowywanie OFE, podczas gdy giełdę amerykańską i inne rynki dojrzałe wspierały tańsza ropa i programy skupu aktywów.
Tak jak na tle obligacji z rynków rozwiniętych dużo bardziej atrakcyjne są obligacje polskiego rządu, tak też akcje z giełdy warszawskiej są dużo tańsze niż akcje z rynków bazowych. Od tej reguły są jednak wyjątki, podkreślał zarządzający. Jego zdaniem, słabe perspektywy mają akcje banków, których zdolność do generowania zysków została trwale ograniczona. Znacznie zawyżone są wyceny spółek z sektora biotechnologicznego. Tymczasem w przypadku producentów gier komputerowych można mówić o znamionach bańki spekulacyjnej, którym towarzyszą nieodpowiedzialne zabiegi księgowe, punktował specjalista.
— Im bardziej nudna branża, tym łatwiej znaleźć tam rodzynki — firmy wybitne i nieprzewartościowane. Na pewno warto szukać w branży przemysłowej, w przemyśle maszynowym, metalowym, spożywczym — wyliczał Piotr Żółkiewicz.