Grupa technokratów próbuje tchnąć drugie życie w polski grafen, podpinając się pod kryptowaluty i blockchain.

— W zeszłym roku wyemitowaliśmy tecracoina, którego podstawą jest nasz autorski blockchain. Jesteśmy w trakcie przeprowadzania ICO, czyli pozyskiwania kapitału od inwestorów za pomocą kryptowalut. Do lipca chcemy zebrać co najmniej 5 mln USD, co pozwoliłoby nam skomercjalizować jeden z pięciu patentów — mówi Łukasz Gromek, współzałożyciel Tecry, spółki odpowiedzialnej za pozyskanie kapitału na komercjalizację grafenowych patentów.
Ostatnia nadzieja
W białej księdze tecracoina, czyli kryptowalutowym prospekcie emisyjnym dostępnym na stronie internetowej spółki, jest mowa o patentach nr: 423185, 422455, 422453, 414821/ PL229151, 412112. Dotyczą one wykorzystania grafenu do produkcji lamp medycznych, reflektorów stadionowych, oświetlenia szklarniowego i farb. Za wynalazkami kryje się kilka nazwisk, a wspólnym mianownikiem jest profesor Wiesław Stręk z wrocławskiego Instytutu Niskich Temperatur i Badań Strukturalnych Polskiej Akademii Nauk.
— To ostatni dzwonek, aby ruszyć z komercjalizacją naszych wynalazków, które mają zastosowanie w różnych gałęziach gospodarki. W przeciwnym razie sprzed nosa ucieknie nam szansa na znalezienie się w gronie kluczowych dostawców i producentów na świecie. Produkcją i zastosowaniem grafenu, np. w przemyśle, bardzo interesują się też kraje azjatyckie i amerykańskie. W Polsce działa około 50 zespołów. Mój początkowo pracował nad wykorzystaniem grafenu w produkcji oświetlenia niemal naturalnego. Z czasem zrodziły się kolejne pomysły. Niestety, ze względu na brak pieniędzy na badania i rozwój wszystkie krajowe zespoły naukowe są w letargu. Jeśli ostania nadzieja na pozyskanie kapitału spoczywa w kryptowalutach, to uważam, że powinniśmy spróbować — mówi Wiesław Stręk.
Gra warta świeczki
Według analityków Technavio, amerykańskiego serwisu technologicznego, rynek grafenu jest na wczesnym etapie rozwoju. W 2015 r. jego wartość w skali globu oszacowali na 1,5 mln USD. Analitycy niemieckiego serwisu Statista.com natomiast prognozują, że do 2020 r. rynek osiągnie wartość 310,4 mln USD, a do 2025 r. — 2,1 mld USD. Bez finansowego wsparcia prywatnych inwestorów trudno będzie skomercjalizować patenty profesora Stręka. Przypomnijmy, że jeszcze do niedawna wielkie nadzieje na globalny sukces pokładano w polskiej spółce Nano Carbon, która miała zająć się komercjalizacją grafenu powierzchniowego (materiału o grubości jednego atomu, kilkaset razy odporniejszego od stali) we współpracy z grupą naukowców z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych (ITME) pod kierownictwem dr. Włodzimierza Strupińskiego. Prace jednak wyhamowały, gdyż zabrakło pieniędzy na produkcję na szeroką skalę. Dr. Strupińskiemu podziękowano za wieloletnią współpracę, z laboratorium odeszli naukowcy, a spółka Nano Carbon wystawiła na sprzedaż część sprzętu. O sprawie informowały „Rzeczpospolita” i „Parkiet” w lutym tego roku.
Grunt to dobre relacje
W poszukiwaniu partnera biznesowego, który wesprze produkcję wynalazków, przedstawiciele Tecry pukają do drzwi państwowych spółek. Zarząd spotkał się m.in. z Grzegorzem Kądzielawskim, wiceprezesem Grupy Azoty.
— Jesteśmy po dwóch spotkaniach z przedstawicielami Azotów, z którymi rozmawiamy o produkcji oświetlenia medycznego na bazie pianki grafenowej. Lampa operacyjna jest źródłem światła dziennego, które prawidłowo wybarwi tkanki operowanego, co zmniejszy ryzyko błędu lekarskiego — wyjaśnia Robert Anacki, jeden z założycieli Tecry, wiceprezes Porozumienia, partii Jarosława Gowina.
O tym, że Azoty chcą wejść w grafen, informowała „Rzeczpospolita” w lutym. Nie padły jednak żadne konkrety.
— Przedstawiciele Grupy Azoty spotkali się z przedstawicielami firmy Tecra. Było to bardzo wstępne spotkanie. Obecnie Grupa nie realizuje z tym podmiotem żadnej współpracy. Nie ma podpisanej umowy ani listu intencyjnego. Nie doszło także to wymiany myśli technologicznej, a jedynie wstępnego zaprezentowania koncepcji — informuje Artur Dziekański, rzecznik prasowy Grupy Azoty.
Przedstawiciele Tecry zabiegają też o współpracę z innymi przedsiębiorstwami, m.in. z producentem farb. Jego nazwy jednak nie podają.
— Farba z domieszką grafenu nadaje się do zabezpieczenia kadłuba statku przed korozją i osadzaniem glonów albo malowania wnętrza czołgów, bo podczas ostrzału zachowuje się jak ciecz nienewtonowska, czyli nie odpryskuje. Grafen ma ponadto właściwości bakteriostatyczne, dzięki czemu sprawdzi się np. w szpitalach. Może być wykorzystany również do barwienia materiałów przeznaczonych do produkcji odzieży sportowej, gdyż neutralizuje nieprzyjemny zapach potu — mówi Przemysław Karda z Tecry.
Zachęta dla inwestorów
Emisję tecracoina przeprowadzono za pośrednictwem Kanga Exchange. Obrót zakupioną kryptowalutą będzie możliwy dopiero po zakończeniu ICO, czyli nie wcześniej niż w lipcu. Spółka nie wyklucza przedłużenia oferty do końca roku. Zarząd prowadzi rozmowy z właścicielami dużych giełd kryptowalutowych, aby obrót tecracoinem był możliwy na co najmniej kilku. O szczegółach nie informuje. Tecra twierdzi, że w lutym złożyła do Komisji Nadzoru Finansowego wniosek o interpretację przepisów i wyłączenie jej spod nadzoru. Poprosiliśmy nadzór o potwierdzenie.
— UKNF nie może przekazywać tego rodzaju informacji dotyczących konkretnych podmiotów — mówi Jacek Barszczewski z biura prasowego Komisji Nadzoru Finansowego.
Od decyzji nadzorcy zależy wybór spółki: zostać w kraju czy wyemigrować, np. na Maltę.
— Zależy nam za zatrzymaniu projektu w Polsce — mówi Łukasz Gromek z Tecry.
Aby wyemitować kryptowalutę i doprowadzić do ICO, założyciele Tecry zainwestowali własne pieniądze. Prowadzą również inne biznesy, np. kopalnię kryptowalut Belters w Sochaczewie. W ich wizję sfinansowania grafentowych patentów uwierzyło ponad 20 osób, wśród których są naukowcy, prawnicy, programiści i marketingowcy.
Kryptocrowdfunding ma też ciemne strony
Według różnych źródeł aż ponad 80 proc. ICO to niewypały, na których inwestorzy tracą krocie. Przykład to spółka Bitconnect, której właściciele zebrali w ramach finansowania społecznościowego 1,5 mld USD i zwinęli biznes. Ostatnio zapał inwestorów kryptowalutowych mocno ostygł. „The Wall Street Journal” poinformował, że w I kw. 2019 r. w ramach ICO firmy zebrały na realizację projektów zaledwie 118 mln USD. Dla porównania: w analogicznym okresie rok wcześniej w ten sposób pozyskano 6,9 mld USD. Dzięki ICO powstało wiele interesujących projektów. Sukces odniosła m.in. szwajcarska spółka Sirin Labs — zebrała z rynku 158 mln USD i wyprodukowała blockchainowego smartfona. Obecnie prowadzi osiem markowych sklepów, a ambasadorem marki został m.in. piłkarz Lionel Messi. Polaków również skusiło ICO — Golem pozyskał 8,6 mln USD na budowę superkomputera na wynajem.
Długa historia braku sukcesu
Grafen to jedyna w przyrodzie naturalna materia, która ma tylko dwa wymiary, czyli długość i szerokość. Grubość to ledwie jeden atom, mimo to grafen jest sto razy mocniejszy niż stal. Poza tym jest elastyczny, przeźroczysty, przewodzi ciepło szybciej niż srebro, a prąd — szybciej niż krzem. W 2010 r. badania nad grafenem przyniosły duetowi naukowców Nagrodę Nobla, a świat zaczął się nim ekscytować. Grafenem ekscytowała się też Polska. Badaniami zajął się Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych (ITME), a w 2013 r. KGHM zainwestował w spółkę Nano Carbon, którą ARP powołała do badań nad komercjalizacją grafenu. Miał być sukces, wyszło inaczej. „Rzeczpospolita” pisała ostatnio, że Nano Carbon wystawił na sprzedaż urządzenia do produkcji grafenu, a ITME prosi rząd o wsparcie finansowe.