Co artysta może przekazać ludziom zajmującym się biznesem, jaka jest wartość jego doświadczenia, polegającego głównie na zmaganiu się ze sobą? Od takich rozważań Jan A.P. Kaczmarek, kompozytor, zdobywca wielu prestiżowych nagród, w tym Oscara za muzykę do filmu „Marzyciel”, zaczął swoje wystąpienie podczas konferencji SPIN Sukces Pasje Inspiracje. Już w samym pojmowaniu sukcesu tkwi sprzeczność. W biznesie jest on wpisany w istotę działalności zawodowej. Dla artysty sukces jest produktem ubocznym aktywności.

— Artysta, który od rana myśli o Oscarze, stawia siebie w bardzo niekomfortowym położeniu, bo zamyka wszystkie najważniejsze części swojej duszy na największy sukces, jakim jest dotknięcie niemożliwych wartości — stwierdził poetycko kompozytor. Jak okazało się w dalszej części prelekcji, kariera, droga zawodowa artysty, biznesmena, biegną właściwie według tych samych drogowskazów, wyznaczana przez pasję, upór, talent i wytrwałość. Na końcu wszystkim przyświeca jedno marzenie — osiągnąć sukces.
Dwie dziekanki i narodziny pasji
Marzeniem młodego Jana A.P. Kaczmarka nie była muzyka, ale dyplomacja. Choć już w szkole średniej miał pierwsze sukcesy kompozytorskie, bo napisał muzykę do szkolnego hymnu, komponował podkłady muzyczne do przedstawień, to postawił na karierę dyplomaty.
— Urodziłem się w Koninie, mieście ani dużym, ani małym. Miałem poczucie, że wszędzie jest daleko, świat wokół jest magiczny, dzieją się tam rzeczy niezwykłe. Chciałem poznawać świat. Żyłem więc iluzją, że zostanę dyplomatą — powiedział kompozytor.
Wybrał studia prawnicze w Poznaniu, żeby szybko zrozumieć, że to błąd. Szybko zorientował się, że w czasach realnego socjalizmu dyplomata nie jest postacią romantyczną, o której czytał w książkach.
— Szybko popadłem w tarapaty jako student, ale z tej porażki urodził się sukces. Dzięki dwóm urlopom dziekańskim miałem czas, żeby pójść za moją pasją — muzyką — mówił Jan A.P. Kaczmarek.
W dzieciństwie brał lekcje gry na fortepianie, których nie lubił ze względu na nauczyciela i jego metody pedagogiczne. Jako student zainteresował się dalekim, uboższym, krewnym fortepianiu. Patrząc z góry, fidola Fischera rzeczywiście nieco przypomina nobliwego kuzyna, choć jest o wiele mniejsza. Powstała pod koniec XIX w. jako alternatywa dla biedniejszych rodzin, których nie stać było na fortepian czy pianino.
— Fidola jest niezwykłym instrumentem. To rodzaj cytry, ma 60 strun. Jej wyjątkowość polega na tym, że o ile ludzie grają na cytrze, to fidola jest w pewnym sensie wybrykiem w świecie instrumentów i żaden amator nie jest w stanie jej nastroić. W związku z tym bardzo szybko popadła w zapomnienie. Kiedy tylko udało mi się z niej wydobyć kilka dźwięków, ogłosiłem się jedynym na świecie wirtuozem fidoli Fischera. Co było prawdą, bo nikt na niej nie grał — stwierdził Jan A.P. Kaczmarek.
Próżno szukać na YouTube muzyki z użyciem fidoli Fischera poza kilkoma nagraniami Orkiestry Ósmego Dnia, którą założył Jan A.P. Kaczmarek. Słychać na nich jednak zmodyfikowaną fidolę, którą z pomocą poznańskich lutników kompozytor powiększył, poszerzając jej skalę.
— Nawiązując do wypowiedzi Jana Kulczyka, że musimy być optymistami — ja byłem skrajnym optymistą: jestem muzykiem, umiem grać, a to, co robię, ma wielką wagę. I miało, w tym sensie, że szarpałem struny z taką siłą, że aż krew lała się z palców. I wtedy, w czasach romantycznej euforii i mitu polskiego artysty, który musi cierpieć, wszystko układało mi się w optymistyczną całość: że cierpię, robię to z wielkim przejęciem i jestem w tym bardzo dobry — opowiadał kompozytor.
Okazało się jednak, że „nie można niczego uprawiać bezkarnie, nie ucząc się”. Jan A.P. Kaczmarek nauczył się grać na fidoli i choć sam mówi, że stał się „przyzwoitym muzykiem”, to w rzeczywistości był wirtuozem gry na tym instrumencie.
Podbój Ameryki
Pod koniec stanu wojennego z Teatrem Ósmego Dnia, w składzie Jan A.P. Kaczmarek, fidola Fischera, flety proste, newkacz (tak nazywała się przebudowana fidola), Grzegorz Banaszak, gitara, ruszył na podbój USA.
— Moim marzeniem było poznać Urszulę Dudziak i Michała Urbaniaka. Pamiętam ich otwartość, kiedy zaprosili nas do domu. Ja na dzień dobry zaproponowałem błyskotliwą frazę „Być w Nowym Jorku i nie spotkać Urbaniaków to jak święta bez choinki”. Nie wiem, czy doceniliście wtedy ten dowcip — mówił Jan A.P. Kaczmarek, zwracając się do Urszuli Dudziak, jednej z bohaterek konferencji SPIN.
Michał Urbaniak dał im jakieś kontakty w Nowy Jorku i Teatr Ósmego Dnia ruszył z koncertami.
— Nikt nie chciał nas słuchać, bo nasza muzyka była zbyt awangardowa. Odważyłem się więc napisać po raz pierwszy muzykę symfoniczną. Nie miałem ani grosza i wtedy padła propozycja napisania muzyki do filmu. Odpowiedziałem: „oczywiście tak”, i zacząłem błyskawicznie się uczyć — wyjaśnił Jan A.P. Kaczmarek.
Choć jest krytyczny wobec USA za ich politykę zagraniczną, to uważa, że mają one jedną wielką cechę — kolektywny optymizm i przekonanie, że wszystko jest możliwe.
— Tam miałem odwagę zrobić coś, na co nie starczyłoby mi jej w Polsce. Bo Polska realnego socjalizmu była znana z solidnych akademii muzycznych, na których panował skrajny akademizm. Ktoś bez dyplomu wyższej uczelni nie miał prawa komponować, jego muzyka nie była wykonywana, a on sam nie czuł wystarczającej siły, żeby tworzyć — mówił kompozytor.
Odważył się, napisał. Film był słaby, więc nic z tego nie wynikło, ale odebrał dzięki niemu „bezkarną” lekcję nauki komponowania. Potem prywatne lekcje, książki, trening i został prawdziwym kompozytorem. Nie był już wtedy „głodującym hollywódzkim artystą”, ale daleko było mu jeszcze do sukcesu. Wtedy spotkał Agnieszkę Holland, reżyserkę u szczytu sławy. Skończyła właśnie „Tajemniczy ogród” i mogła bez ograniczeń wybierać współpracowników, bo nikt nie odmówiłby napisania muzyki do „Całkowitego zaćmienia”.
— Wybrała mnie, wtedy kompozytora bez większych sukcesów w branży filmowej. Zawsze podziwiałem Agnieszkę za odwagę, że nigdy nie bała się iść pod prąd. Cieszę się, że jakimś trafem, bo ja tego nie reżyserowałem, jesteś na sali i będziesz się dzielić z nami sobą, swoim życiem, swoją historią — mówił Jan A.P. Kaczmarek, zwracając się do Agnieszki Holland. Na sali było zresztą więcej osób, z którymi przywitał się kompozytor: z zaprzyjaźnionym z nim Janem Kulczykiem oraz Markiem Belką, który jako premier uhonorował go po zdobyciu Oscara głową Chopina.
Mów, czego chcesz
Z Oscarem otrzymanym w 2005 r. była dziwna sprawa — niby o nim nie marzył, a jednak w głębi serca zawsze dążył do tego, żeby go zdobyć.
— To jest bardzo ciekawa lekcja. Moje pokolenie miało bardzo głęboko wbite do głowy, że nie wolno marzyć, przynajmniej głośno, a na pewno nie wolno marzyć o wielkim sukcesie. Skromność była cechą pielęgnowaną. Dopiero w którymś kolejnym „pooscarowym” wywiadzie zrozumiałem, że sam się okłamywałem — ja marzyłem o Oscarze. Pojechałem do Ameryki i wydawało mi się, że odniosę sukces. Kiedy tak się stało, najpierw nie miałem odwagi tego nazwać, potem sam dałem sobie prawo — mówił Jan A.P. Kaczmarek.
W tym miejscu, w ramach porady „mam się z wami dzielić”, podkreślił, jak ważna jest prawda, nie w sensie ogólnym, ale prawda czy otwartość wobec samego siebie.
— Jeśli się czegoś chce, to lepiej dla wszystkich i siebie samego mówić o tym głośno. To ustawia związki z innymi na dużo zdrowszej platformie, niż kiedy potajemnie próbuje się gdzieś dojść. Potem wszyscy są oburzeni, dlaczego on tam doszedł, skoro tam się nie wybierał — mówił kompozytor.
PB SPIN — SUKCES PASJE INSPIRACJE
To wyjątkowe wydarzenie zgromadziło w jednym miejscu największe ikony polskiego biznesu, kultury, sportu i polityki. Na jednej scenie wystąpili: Marek Belka, Urszula Dudziak, Agnieszka Holland, Jan A.P. Kaczmarek, Andrzej Klesyk, Jan Kulczyk, Czesław Lang, Tomasz Majewski, Anja Rubik, Rafał Sonik, Lech Wałęsa i Herbert Wirth. Opowiedzieli o swoim pomyśle na zmienianie świata, osiąganie celów, przełamywanie barier i pokonywanie siebie. Wystąpienia na żywo oglądało ponad 200 gości, a transmisję online kilka tysięcy internautów. Zapraszamy do obejrzenia wszystkich na stronie spin.pb.pl. 3 lipca relacja z wystąpienia Marka Belki. W aplikacji PB+ są dostępne wszystkie, zachęcamy do ich pobrania.
PB SPIN — SUKCES PASJE INSPIRACJE
To wyjątkowe wydarzenie zgromadziło w jednym miejscu największe ikony polskiego biznesu, kultury, sportu i polityki. Na jednej scenie wystąpili: Marek Belka, Urszula Dudziak, Agnieszka Holland, Jan A.P. Kaczmarek, Andrzej Klesyk, Jan Kulczyk, Czesław Lang, Tomasz Majewski, Anja Rubik, Rafał Sonik, Lech Wałęsa i Herbert Wirth. Opowiedzieli o swoim pomyśle na zmienianie świata, osiąganie celów, przełamywanie barier i pokonywanie siebie. Wystąpienia na żywo oglądało ponad 200 gości, a transmisję online kilka tysięcy internautów. Zapraszamy do obejrzenia wszystkich na stronie spin.pb.pl. 3 lipca relacja z wystąpienia Marka Belki. W aplikacji PB+ są dostępne wszystkie, zachęcamy do ich pobrania.
"Moje pokolenie miało bardzo głęboko wbite do głowy, że nie wolno marzyć, przynajmniej głośno, a na pewno nie wolno marzyć o wielkim sukcesie. Skromność była cechą pielęgnowaną. Dopiero w którymś kolejnym „pooscarowym” wywiadzie zrozumiałem, że sam się okłamywałem — ja marzyłem o Oscarze".