Odreagowanie było oczywiste

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2014-03-03 00:00

Tydzień temu w tym miejscu przewidywałem, że Władimir Putin, któremu olimpijska zabawka za 50 mld USD zamknęła na dwa tygodnie usta — szybko odreaguje i nigdy nie odpuści Ukrainy, traktowanej przez Kreml od 1654 r. jako część Rosji.

Kontrofensywę naturalnie rozpoczął od Krymu, gdzie jego gry wojenne cieszą się autentycznym poklaskiem. Nawet na kijowskim Majdanie nie da się ominąć niewygodnego drobiazgu — wszak Krym i za czasów carskich, i w ZSRR jako autonomiczna republika/obwód należał do Rosji. Dopiero 19 lutego 1954 r. kaprysem kacyka Nikity Chruszczowa został sprezentowany Ukrainie. Gdy wszystko kisiło się w jednym kołchozie, a granice wewnętrzne miały znaczenie jak granice stanów USA — problem nie istniał.

Nad stolicą Ukrainy góruje pomnik Matki Ojczyzny, jak w innych radzieckich Miastach Bohaterach. Jako chichot historii zawsze postrzegałem pewną okoliczność. Otóż stumetrowa niewiasta trzyma miecz i tarczę, oczywiście z herbem ZSRR, skierowane na… wschód, osłaniając Kijów od Moskwy. Przyczyna jest naturalna — gród leży na wysokim, zachodnim brzegu Dniepru. W czasach radzieckich anomalii nikt nie zauważał, potem była topograficzną ciekawostką, ale od kilku dni nabrała dramatycznej symboliki, jak wszystko w Kijowie.

Mocarstwową reakcją Władimira Putina świat jak zwykle jest zaszokowany. Najbardziej ten, który siedem lat temu na sesji MKOl dał się kupić i powierzył mu — bo to Putinowi osobiście, a Soczi w dalszej kolejności — organizację pokojowego święta. Teraz w spóźnionej reakcji zapewne zostanie zbojkotowany w tymże Soczi szczyt G8. Niewiele, ale zawsze coś. Bo np. na trwałe usunięcie Rosji z owych szczytów, jako niespełniającej kryteriów państwa wysoko rozwiniętego gospodarczo, nikt się ze strachu nie poważy…