Prezesi, którzy doprowadzili firmy na skraj bankructwa, powinni odejść — tak brzmi często powtarzana opinia o szefach firm z branży drogowej, którą w kłopoty wpędziło realizowanie kontraktów na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). W piątek taki los spotkał Konrada Jaskółę, odwołanego z funkcji prezesa Polimeksu Mostostalu. Z siedmiu członków rady nadzorczej czterech zagłosowało za jego odejściem.
— Różniliśmy się z częścią członków rady na temat sytuacji spółki — komentuje Konrad Jaskóła. Niewykluczone jednak, że menedżer nadal będzie miał wpływ na losy grupy.
— Zaproponowano mi, bym służył doświadczeniem i doradzał zarządowi. Mam weekend na zastanowienie — mówił w sobotę Konrad Jaskóła.
To dopiero początek
Prezesi innych firm nie są zadowoleni z tej zmiany.
— Odwołanie Konrada Jaskóły to duże zaskoczenie. To przecież on zbudował Polimex Mostostal — mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
— Straty z kontraktów drogowych powodują, że właściciele zaczynają tracić cierpliwość. Wkrótce pewnie będziemy świadkami kolejnych odwołań szefów firm, które poniosły straty w wyniku realizacji umów z GDDKiA — uważa Zbigniew Kotlarek, prezes MSP Polska, który razem z Polimeksem Mostostalem ma kontrakt na budowę trasy A1 Stryków-Tuszyn.
W branży dziś wszyscy zastanawiają się, kto będzie następny. Pierwszą głośną zmianą było odejście Jarosława Popiołka, prezesa Mostostalu Warszawa. Giełdowa spółka ma dziś sporo problemów z realizacją kontaktów na budowę szybkich tras, ale pomaga jej główny akcjonariusz — Acciona.
Zdaniem Zbigniewa Kotlarka, zwycięsko z realizacji kontraktów drogowych wyszły jedynie Skanska i Strabag, ale tylko dlatego, że zbudowały dwa, bardzo rentowne odcinki autostrad dla prywatnych koncesjonariuszy, dzięki czemu mogły pokryć straty wynikające ze zleceń drogowej dyrekcji.
Bez dobrego wyjścia
Coraz częściej można usłyszeć komentarze, że szefowie budowlanych grup niepotrzebnie weszli na rynek nierentownych kontraktów. Dariusz Blocher podkreślał jednak niedawno, że takie firmy jak Budimex czy Polimex Mostostal zatrudniają tysiące ludzi i od lat mają ogromny potencjał wykonawczy. Kiedy cztery lata temu na polskim ryku pojawili się gracze z całego świata i położyli na stole oferty za 40-50 proc. wartości kosztorysu, rodzime przedsiębiorstwa mogły: albo stanąć do zabójczej konkurencji, albo zwolnić część ludzi i sprzedać część maszyn, marginalizując pozycję. Jedno jest pewne — nowi prezesi będą mieć trudne zadanie wyprowadzenia firm na prostą. Konrada Jaskółę zastąpił Robert Oppenheim, od niedawna wiceprezes spółki.
— Ma duże doświadczenie w branży. Pracował w Dromeksie oraz w Strabagu. Jest także dobrze postrzegany przez instytucje finansowe — mówi jeden z szefów drogowych firm. To ważne, bo nowy szef musi zrestrukturyzować aż 2,4 mld zł długów grupy.
— Sprzedajemy aktywa, które nie są dla nas podstawowe. Pracujemy nad programem redukcji kosztów. Działania restrukturyzacyjne na pewno przyspieszą — wylicza zadania Robert Oppenheim. Toczą się rozmowy w sprawie sprzedaży tych aktywów, które nie są związane z podstawową działalnością Polimeksu. Mowa o Sefako i Energomontażu- Północ Gdynia.
— Rozmowy dotyczą jeszcze innych aktywów, których nie chciałbym na razie wymieniać. Wobec wsparcia banków i obligatariuszy nie działamy pod presją czasu i staramy się uzyskać najlepsze warunki — dodaje prezes.