OECD: razem, a jednak osobno

Wiktor Krzyżanowski
opublikowano: 2003-04-30 00:00

Na świecie jest niebezpiecznie, a gdy jest niebezpiecznie, trudno oczekiwać, by ludzie kupowali, a firmy inwestowały. W związku z tym perspektywa dla wzrostu gospodarczego pozostaje niezmieniona: wzrost będzie, ale słabiutki — to główne wnioski, płynące z zakończonego wczoraj w Paryżu dorocznego forum Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

Problem w tym, że przyjeżdżając do Paryża, doskonale to wszystko wiedzieliśmy. I oczekiwaliśmy dróg rozwiązania tego problemu. Niestety, nie znaleźliśmy ich. Uczestnicy forum i kierownictwo OECD podkreśla, że kryzys instytucji międzynarodowych i brak jedności w światowej polityce powoduje spadek zaufania konsumentów, przedsiębiorców i inwestorów. W kuluarach dodaje się jednak, że jest to także problem OECD — organizacja, która skupia 30 krajów świata, zajmuje się raczej analizowaniem sytuacji, niż poszukiwaniem wniosków.

Z tego powodu niewiele wyniknie też pewnie z kończącego się dziś spotkania ministrów finansów krajów OECD. Bo co może wyniknąć? Posłuchają, powiedzą kilka słów, zredagują komunikat. I pojadą do domów, by gmatwać się w wewnętrznych problemach. Oczywiście OECD nie jest organizacją, która ma jakąkolwiek moc sprawczą. Niechby jednak choć formułowała konkretne zalecenia, i „obrażała się” na tych, którzy się do nich nie stosują. To przecież takie proste — wystarczy uporządkować sytuację w każdych kraju członkowskim (reformy fiskalne — wbrew pozorom — potrzebne są nie tylko w Polsce, ale na całym niemal świecie) i porozumieć się choćby w kwestii swobodnego przepływu towarów i usług, skoro Światowa Organizacja Handlu sobie z tym nie radzi (mimo że od tego jest).

Naczelny problem OECD, ONZ, WTO i całego świata polega jednak na tym, że ludzie, którzy podejmują decyzje, nie ufają sobie nawzajem. Każdy próbuje bronić swoich partykularnych interesów, zapominając, że we współczesnym świecie już takich nie ma — bezpieczeństwo i wzrost gospodarczy leży w interesie wszystkich. Dopóki politycy tego nie zrozumieją, sytuacja się nie zmieni.