OECD stawia warunki wzrostu

Wiktor Krzyżanowski
opublikowano: 2001-04-11 00:00

OECD stawia warunki wzrostu

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju chwali Polskę za osiągnięcia ostatnich pięciu lat. Na tle innych państw OECD Polska jest druga pod względem średniego poziomu wzrostu PKB w ostatnich latach. To spory sukces, biorąc pod uwagę fakt, że organizacja ta zrzesza zarówno kraje rozwijające się, jak i prawdziwe potęgi. Pochwały są jednak tylko wstępem do raportu, w którym opisano warunki, jakie Polska musi spełnić, by zapewnić dalszy wzrost. Zadanie nie będzie łatwe: im silniejsza gospodarka, tym trudniej o wysoką dynamikę wzrostu. A sytuacja na świecie Polsce nie pomoże.

Czytając zalecenia ekspertów OECD można mieć jednak uczucie déjá vu. Reformy strukturalne, prywatyzacja, deregulacja — to hasła, które powtarzają się we wszystkich raportach na temat polskiej gospodarki. Niestety, raport najbardziej nawet renomowanej instytucji nie ma mocy stwórczej. Tymczasem dystans dzielący nas od krajów rozwiniętych jest na tyle duży, że jego pokonanie zajmie Polsce wiele lat.

Metaforyzując — musimy dogonić pociąg, który dawno odjechał. Trzeba więc biec szybciej, tym bardziej że pociąg jedzie coraz prędzej. Trudno wyobrazić sobie, że w takiej sytuacji założymy biegaczowi plecak z obciążeniem w postaci przestarzałych przepisów i zaniechanych reform. Co ciekawe, dostało się także Radzie Polityki Pieniężnej. Może to dziwić, gdyż, w przeciwieństwie do komercyjnych banków, OECD trudno podejrzewać o chęć zamknięcia pozycji w polskich obligacjach. Ekonomiści organizacji upomnieli radę, że realizowanie dalekosiężnych celów ani nie jest łatwe, ani wskazane. Więcej elastyczności — wołają eksperci OECD.

Jednak podstawowym adresatem uwag OECD zawsze był i jest rząd. To bowiem kolejne gabinety odpowiadają za to, że problemy z górnictwem, hutnictwem, energetyką, kolejami i bezrobociem do dzisiaj nie doczekały się rozwiązań. W takiej sytuacji, według OECD, na prawdziwe gratulacje zasługują polskie przedsiębiorstwa, zwłaszcza te małe i średnie, które, mimo nieprzyjaznego otoczenia i konkurencji molochów, miały swój niebagatelny udział we wzroście polskiej gospodarki ostatnich pięciu lat.