Oferenci stosują nieczyste zagrania
Znajomość procedur zamówieniowych pozwala na wyeliminowanie z przetargu konkurentów
KONIECZNY WARUNEK: W każdym proteście i odwołaniu musi być wykazany uszczerbek interesu prawnego oferenta, który przetarg przegrał — zaznacza Grzegorz Czaban, ekonomista, doradca i konsultant w postępowaniach o zamówienie publiczne. fot. GK
W ubiegłym tygodniu ostrzegaliśmy uczestników postępowania przed praktykami zamawiających, które mogą doprowadzić do wygrania przetargu przez z góry wybranego oferenta. Dziś kontynuujemy prezentację zamówieniowych kruczków, których znajomość może zdecydować o zwycięstwie lub porażce w przetargu.
Uczestnik postępowania o zamówienie publiczne zobowiązany jest, na wezwanie zamawiającego, niezwłocznie złożyć oświadczenie, czy pozostaje w stosunku dominacji lub zależności z zamawiającym lub innymi uczestnikami postępowania. Brak takiego oświadczenia musi skutkować wykluczeniem z przetargu.
Udowodnić swoje racje
Zdarzyło się, że na sesji publicznego otwarcia ofert, natychmiast po przedstawieniu uczestników postępowania i zaproponowanych cen, jeden z oferentów nie wypełnił oświadczenia i nie zareagował na wezwanie zamawiającego. Jego kalkulacja była prosta. W postępowaniu brało udział tylko dwóch wykonawców. Przeciwnik podał niższą cenę i miał szansę na uzyskanie zamówienia. Wykorzystał więc przepisy ustawy, które zobowiązują zamawiającego do wykluczenia z przetargu tego oferenta, który nie złoży oświadczenia w wyznaczonym terminie — mówi Grzegorz Czaban, ekonomista, doradca i konsultant w postępowaniach o zamówienie publiczne.
W tej sytuacji zamawiający, mając tylko jednego uczestnika przetargu musiał unieważnić całe postępowanie. Takie posunięcie umożliwiało przebiegłemu oferentowi ponowne ubieganie się o to samo zamówienie.
Kiedy protestować
Wniesienie protestu jest zagwarantowanym ustawowo prawem oferenta. Trzeba jednak wiedzieć nie tylko kiedy i w jaki sposób oferenci zostaną powiadomieni o wyniku przetargu, ale także znać wszystkie ustawowe terminy. Od powzięcia wiadomości o wynikach postępowania pozostaje bowiem tylko siedem dni do wniesienia protestu do zamawiającego.
Zdarza się, że zamawiający podaje w specyfikacji istotnych warunków zamówienia (siwz) termin i miejsce, w którym zostaną podane do publicznej wiadomości wyniki postępowania, np. tablica ogłoszeń w siedzibie zamawiającego. Jest to — zgodnie z ustawą — stworzenie możliwości uzyskania informacji o okolicznościach, które mogą stanowić podstawę do wniesienia protestu. I od tej chwili zamawiający czeka tylko 7 dni na wniesienie protestów. Po tym terminie ma prawo podpisać umowę o wykonanie zamówienia.
Jeśli termin i sposób ogłoszenia wyników postępowania nie zostanie podany w siwz, oferent spokojnie może czekać na pisemne powiadomienie przez zamawiającego, choć w każdej sytuacji ogłoszenie musi być wywieszone w siedzibie zamawiającego. Zdarza się, iż zamawiający przesyła zawiadomienie o wyniku postępowania faksem, niezwłocznie potwierdzając jego treść na piśmie. Pismo oferent otrzymuje najczęściej w dwa dni po nadaniu faksu. Termin siedmiodniowy do wniesienia protestu liczy się, w takiej sytuacji, od daty otrzymania zawiadomienia faksem, jednakże tylko wtedy gdy informacja została przekazana w sposób umożliwiający oferentowi zapoznanie się z treścią zawiadomienia — czyli w godzinach pracy firmy. Oznacza to, że, np. wysłanie informacji faksem w piątek wieczorem (potwierdzonej informacją na piśmie doręczoną uczestnikom postępowania) nie spowoduje, iż termin liczyć się będzie od piątku. Termin siedmiodniowy — na oprotestowanie czynności — będzie biegł od momentu powzięcia wiadomości o okolicznościach, tj. od poniedziałku. Zasada taka wynika z art. 61 kodeksu cywilnego. Protest można złożyć faksem tylko wtedy, gdy w ciągu 7 dni oferent nada pismo tej samej treści w polskim urzędzie pocztowym. Wówczas o prawidłowości jego wniesienia zadecyduje data stempla pocztowego. Jeżeli oferent zapomni o faksie i nada tylko pismo, które wpłynie do zamawiającego po ustawowym terminie — musi się liczyć z tym, iż jego protest zostanie odrzucony.
Dwa terminy odwołania
Zamawiający ma 7 dni na rozpatrzenie protestu. Jeżeli oferent nie otrzyma informacji o rozstrzygnięciu protestu, oznacza to, że zamawiający oddalił podniesione w nim zarzuty. Wówczas przysługuje mu prawo do wniesienia odwołania do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, w ciągu 7 dni od upływu terminu przewidzianego na rozpatrzenie protestu.
Gdy zamawiający rozstrzygnie protest w ustawowym terminie, oferent na wniesienie odwołania do prezesa UZP ma tylko 3 dni od otrzymania rozstrzygnięcia. Obowiązuje podobna zasada jak przy zawiadomieniach o wyniku przetargu.
Przy wniesieniu odwołania można od razu wyznaczyć arbitra, albo dokonać tego w ciągu 3 dni od otrzymania powiadomienia z UZP.
Wybór arbitra jest niewątpliwie sprawą trudną, gdyż w Biuletynie Urzędu Zamówień Publicznych podana jest wyłącznie lista arbitrów i specjalizacja. Nigdzie nie podaje się, w ilu i jakich sprawach rozstrzygał dany arbiter. Czasami więc trudno jest oferentowi dokonać wyboru.
W sprawie o postępowanie o zamówienie publiczne oferent od początku do końca postępowania zdany jest na własne siły. Sukces zależy więc nie tylko od poziomu zawodowego i kondycji finansowej firmy, lecz także od wiedzy pracowników, którzy przygotowują ofertę, na temat zamówień publicznych.
Decydują szczegóły
Oferent musi, na przykład, pamiętać o tym, że o wniesieniu odwołania trzeba powiadomić zamawiającego. W przypadku niedopełnienia tych formalności zamawiający ma prawo zawrzeć umowę o wykonanie zamówienia. Jeśli zatem zamawiający na rozprawie arbitrażowej przedstawi dowód zawarcia umowy, gdyż nie został powiadomiony o wniesionym odwołaniu, arbitrzy będą zmuszeni oddalić odwołanie.
— W każdym proteście i odwołaniu musi być wykazany uszczerbek interesu prawnego firmy. Zdarzyło się np., że zamawiający odpowiadając na pytania złożone do specyfikacji istotnych warunków zamówienia stwierdził, iż w związku z zapytaniem firmy X... udziela następującej odpowiedzi... Takiej treści odpowiedź rozesłał do wszystkich wykonawców. I popełnił błąd. Nie miał prawa ujawnić, kto złożył zapytanie. Tymczasem inna firma (nie ta, której nazwę ujawniono w wyjaśnieniu) wniosła w tej sprawie protest, gdyż zamawiający naruszył przepisy ustawy. To było bezsporne. Ale firma nie wykazała, w jaki sposób doznała uszczerbku interesu prawnego. Sprawa trafiła do arbitrażu i odwołanie zostało rozstrzygnięte na korzyść zamawiającego — opowiada Grzegorz Czaban.
Autorka jest publicystką tygodnika „Rynek Zamówień Publicznych”