Oferta publiczna klubów ma szanse powodzenia

Sebastian Gawłowski, Artur Szymański
opublikowano: 2002-05-24 00:00

Wejście klubów piłkarskich na giełdę to dobry pomysł w ocenie rynku. Skorzystają na tym zarówno spółki, jak i sama giełda. Podstawowy warunek to jednak przekonanie inwestorów, że na tym biznesie też można zarobić.

Plany upublicznienia Wisły Kraków ujawnił w tym tygodniu Bogusław Cupiał, główny udziałowiec klubu. Proponuje on w zamian za wycofanie z GPW spółki Telefoniki Kable, której także jest głównym udziałowcem, wprowadzenie do notowańWisły. Wcześniej o wejściu na giełdę wspominali już właściciele Legii i Lecha. Zdaniem osób związanych zarówno z piłką, jak i giełdą, taki mariaż mógłby przynieść obu stronom korzyści. Problemem sportowych spółek akcyjnych jest jednak trudna sytuacja finansowa.

Szlaki rodzimym klubom przetarły europejskie potęgi futbolowe z Manchesterem United na czele.

— Przykłady z Zachodu, gdzie notowane są największe kluby piłkarskie, świadczą, że jest to perspektywiczny kierunek rozwoju tego typu spółek. Pośrednio GPW już istnieje w polskiej piłce chociażby poprzez Amicę lub Groclin — mówi Bogusław Taźbirek, analityk PBK AM.

Cel emisji to oczywiście uzyskanie środków na inwestycje.

— Dzięki wprowadzeniu akcji na giełdę kluby wzmocnią się kapitałowo. Pieniądze mogą przeznaczyć na inwestycje w infrastrukturę i zakup lepszych zawodników — wskazuje Bartosz Ostafiński, analityk BDM.

Korzyści z upublicznienia piłkarskich klubów może mieć też sama GPW. Dzięki temu rynek akcji zaistnieje w świadomości ludzi, którzy nie mają z nim na razie nic wspólnego. Jedna udana emisja akcji klubu sprawi, że rynek pozyska nawet kilkadziesiąt tysięcy drobnych inwestorów, emocjonalnie związanych z Wisłą, Legią czy Lechem.

Sami kibice też mogą na tym skorzystać — kupując akcje ulubionego klubu mogą uzyskać realny wpływ na jego działalność.

— Chętnie kupię akcje Wisły. Nie znam się na giełdzie, więc nie potraktuję tej inwestycji jako okazji do zbicia kapitału. Po prostu chciałbym być posiadaczem części majątku Wisły. Jeżeli chodzi o innych kibiców, to myślę że jeżeli tylko będą mieli wolne środki, to z pewnością kupią akcje — mówi Rafał Oramus, redaktor naczelny serwisu wislakrakow.com

Wiesław Giler, redaktor naczelny tygodnika „Nasza Legia”, mówi wprost, że posiadanie akcji ukochanego klubu byłoby nobilitacją.

— Jeżeli dojdzie do emisji Legii i klub wejdzie na GPW, to oczywiście kupię akcje. Nie mam wątpliwości, że pozostali kibice również chcieliby posiadać pewną, choćby nawet minimalną, część majątku Legii. Inwestycji nie traktowałbym jako biznes, lecz wyłącznie w kategoriach sentymentalnych. Myślę, że debiut Legii Warszawa z pewnością doprowadziłby do szerszego zainteresowania giełdą wśród ludzi do tej pory nie związanych z rynkiem kapitałowym — dodaje Wiesław Giler.

Wejście na giełdę nie będzie dla klubów jedynie sielanką. Trudna sytuacja finansowa jest ich największą bolączką. Tymczasem ujawnienie w prospekcie stanu finansów i czynników ryzyka działalności jest jednym z wielu warunków dopuszczenia do publicznego obrotu.

— Myślę, że zanim akcje futbolowych spółek trafią na parkiet, czeka je jeszcze długa droga. Przede wszystkim wielką niewiadomą jest ich sytuacja finansowa. Podejrzewam, że nie jest ona najlepsza. Podstawowe źródło przychodów klubów, czyli sprzedaż biletów, jest bardzo płytkie. Tymczasem np. Manchester United jest potężnym przedsiębiorstwem czerpiącym dochody zarówno z biletów i sprzedaży przeróżnych gadżetów, jak i własnego cateringu — dodaje analityk BDM.

Specjaliści zaznaczają, że sportowe spółki akcyjne czeka reforma i radykalna zmiana modelu biznesowego. Jeżeli nie przyłożą do tego należytej wagi, podzielą los wielu spółek, które weszły na rynek akcji na fali internetowej hossy, a teraz są bankrutami.

— Wejście klubów na giełdę jest moim marzeniem. Wreszcie poznalibyśmy ich prawdziwą sytuację. Wzorujemy się na Manchesterze, jednak trzeba mierzyć siły na zamiary. W przypadku tego klubu działalność oparta jest na biznesplanie. Tymczasem nasze kluby działają na wariackich papierach. Transfery i gaże piłkarzy polskich klubów przewyższają budżety. Jeśli giełda je przyjmie, uzna, że działają według rachunku ekonomicznego, a na razie tak nie jest — mówi Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski.

Okiem giełdy

To dobry pomysł

Myślę, że wprowadzenie akcji klubów piłkarskich na GPW może zainteresować giełdą ludzi nie związanych dotąd z rynkiem akcji. Ewentualne debiuty Legii, Wisły czy Lecha Poznań muszą jednak zostać poprzedzone stworzeniem modeli biznesowych, tak by inwestorzy wiedzieli, na czym nowe spółki będą zarabiać.

Wprowadzenie klubów piłkarskich na giełdę to właściwy kierunek. Branża stanie się przejrzysta przede wszystkim od strony finansowej. Kibice, którzy zdecydują się zainwestować w swoje kluby, nareszcie będą mieli realny wpływ na ich działalność. Dostaną do rąk narzędzie, dzięki któremu będą mieli wpływ na zarządzanie klubem. Sądzę, że jest to możliwe do zrealizowania w niedługim czasie.

Piotr M. Kamiński

wiceprezes GPW