Polski park pojazdów — czwarty pod względem wielkości w Unii Europejskiej — opiera się głównie na pojazdach używanych. Średni wiek krajowej floty wynosi obecnie blisko 15 lat i jest o 2,6 roku wyższy od średniej unijnej. Odbiorcami najstarszych, a tym samym najbardziej emitujących szkodliwe substancje samochodów są najczęściej klienci indywidualni.
— Systemowe wsparcie dla tej grupy jest kluczowe, jeżeli chcemy, aby w ogóle dekarbonizacja sektora transportu doszła do skutku. Nasze stowarzyszenie od ponad dwóch lat apeluje o wdrożenie wsparcia do używanych pojazdów elektrycznych na kształt systemów istniejących w innych krajach UE. Ze wstępnych informacji wynika, że w końcu tak się stanie — mówi Aleksander Rajch, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM).
Wielka kwota
Na dopłaty do używanych aut na prąd ma zostać przeznaczonych ponad 373,7 mln EUR (około 1,6 mld zł).
— Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni wysokością budżetu, który zdecydowanie przewyższa dotychczasowe wsparcie zakupu pojazdów elektrycznych w ramach programu Mój elektryk. Widząc pozytywny wpływ subsydiów na dynamikę rozwoju sektora, możemy prognozować, iż dofinansowanie używanych elektryków jeszcze bardziej przyczyni się do popularyzacji elektromobilności — uważa Aleksander Rajch.
W 2023 r. liczba zarejestrowanych używanych pojazdów wyniosła 737 tys., co stanowiło ponad 61 proc. całej sprzedaży. Zdaniem przedstawicieli PSNM nowy program wsparcia powinien być skierowany przede wszystkim do klientów indywidualnych, bo ze zrealizowanego przez stowarzyszenie „Wielkiego badania opinii użytkowników samochodów elektrycznych w Polsce 2023 – EV1000” wynika, że jedynie 7 proc. respondentów decydujących się na zakup używanego auta jest skłonna przeznaczyć na to co najmniej 100 tys. zł, a dla aż 57 proc. górną granicą jest 50 tys. zł, co pozwala na zakup wyłącznie najstarszych modeli.
— Rynek wtórny pojazdów elektrycznych rozwija się dynamicznie. Zgodnie z naszym PEVO Index na koniec marca 2024 r. liczba ogłoszeń zwiększyła się r/r o 76 proc. Obecnie średni wiek używanych elektryków nie przekracza siedmiu lat. Jest to o wiele mniej niż średnia krajowa dla wszystkich aut. Kluczowe zatem jest zastosowanie subsydiów, które zniwelują różnicę cenową między używanymi autami elektrycznymi i spalinowymi — mówi Albert Kania z PSNM.
Za wdrożeniem takich dotacji opowiadają się również zainteresowani — wynika z raportu „EV z drugiej ręki. Wsparcie rynku używanych samochodów elektrycznych szansą na przyspieszenie dekarbonizacji sektora transportu w Polsce”. Aż 76 proc. respondentów pozytywnie opowiedziało się za takim wsparciem.
— Zdecydowaną większość samochodów całkowicie elektrycznych nabywanych w kraju stanowią samochody nowe. Nie mamy jednak złudzeń, że w kolejnych latach Polacy wciąż będą kupowali pojazdy z rynku wtórnego. Dlatego musimy doprowadzić do sytuacji, w której jak największa liczba tych aut będzie wyposażona w napęd elektryczny. Nie możemy sobie pozwolić na to, by w dalszym ciągu pozostawać największym złomowiskiem Europy — podkreśla Łukasz Lewandowski, prezes EV Klub Polska.
Słaba infrastruktura
Paweł Ochyński, prezes i założyciel Green Cell, również uważa, że dla rozwoju czystego transportu potrzebne są zachęty, a dopłaty do zakupu pojazdów elektrycznych to dużo lepsze rozwiązanie niż proponowany wcześniej podatek od aut spalinowych.
— Kierowcy rozważający przejście na elektromobilność potrzebują jednak nie tylko wsparcia zakupu, ale przede wszystkim zabezpieczenia dostępu do łatwego i taniego ładowania. Przyjęte już regulacje oraz rosnący popyt siłą rzeczy napędzą rozwój ogólnodostępnej infrastruktury ładowania, ale z badań wynika, że większość posiadaczy elektryków ładuje baterie głównie w miejscu zamieszkania i pracy. Warto zatem rozważyć przeznaczenie części puli dopłat na wsparcie instalacji punktów ładowania na osiedlach czy parkingach oraz wprowadzenie — w obliczu zbliżającej się podwyżki cen prądu — preferencyjnych taryf na energię do ładowania aut —mówi Paweł Ochyński.
