Minister finansów od dawna obiecywał ograniczenie tzw. podatku Belki, czyli daniny od zysków kapitałowych, oraz wsparcie rozwoju rynku kapitałowego. Jednak jego problem polega na tym, że przy bardzo dużym deficycie budżetowym jest mało miejsca na cięcia podatków. Wybrał rozwiązanie ciekawe, ale trudne politycznie. Chce zwolnić z podatku tylko aktywnych inwestorów, głównie tych na rynku kapitałowym. To promuje ryzyko, ale ludzi skłonnych do ryzyka jest w Polsce za mało, by obronili ten projekt.
Nowa propozycja nazywa się OKI (plus za nazwę!) – osobiste konto inwestycyjne. Ludzie posiadający takie konto będą zwolnieni z podatku Belki przy wszystkich aktywach finansowych do 25 tys. zł, a przy inwestycjach na rynku kapitałowym do 100 tys. zł. Powyżej tego górnego limitu podatek będzie naliczany od aktywów, a nie od zysków, dzięki czemu inwestorzy osiągający zwroty średnio wyższe niż stopa procentowa NBP będą płacili niższy podatek niż dotychczas. Ma to zachęcić do orientowania inwestycji w długim horyzoncie, w którym średnie zwroty mogą być wysokie.
Idea jest tu ciekawa, można ją porównać trochę do programu 800+. Jeżeli podejmujesz ryzyko, które przynosi korzyść nie tylko tobie, ale też społeczeństwu, to jesteś premiowany podatkowo. Ten pomysł opiera się na przekonaniu, że ludzie lokujący część oszczędności na rynku kapitałowym wspierają nie tylko swój dobrobyt, ale też gospodarkę: powiększają pulę kapitału dostępnego firmom na bardziej ryzykowne przedsięwzięcia. Człowiek podejmujący decyzję, by przenieść aktywa z lokaty na giełdę i kupić akcje firmy rozwijającej fabryki nowych produktów, robi coś korzystnego ze społecznego punktu widzenia. Trochę tak jak z 800+, gdzie posiadanie dzieci jest traktowane jako decyzja przynosząca korzyści nie tylko rodzicom. Dlatego w OKI inwestycje na rynku kapitałowym mają znacznie wyższy limit zwolnienia.
Czy to jest słuszne myślenie? Sądzę, że tak. Podejmowanie ryzyka przez niektóre jednostki przynosi społeczeństwu korzyści i jakaś forma premii za to może być uzasadniona. Prężny rynek kapitałowy, z dużymi obrotami, podnosi skłonność przedsiębiorców do angażowania się w innowacyjne przedsięwzięcia. Mają oni większą szansę na upłynnienie swoich akcji.
Problem w tym, że ten kierunek zmian podatkowych trafia na fundamentalną przeszkodę.
Przede wszystkim duża część osób z małymi oszczędnościami, najczęściej tych uboższych, zostanie z podatkiem Belki. Nie będzie im się opłacało wykonywać wszystkich kroków, by założyć nowy produkt i oszczędzić kilkanaście złotych rocznie. Doświadczenie pokazuje, że w takich sytuacjach ludzie najczęściej wybierają opcję zerową: to, co mają z automatu. Zresztą na to liczy minister finansów, który dzięki temu nie straci zbyt wiele dochodów podatkowych.
Dlatego OKI jest cięciem podatku dla aktywnych inwestorów, najczęściej ludzi zamożniejszych, a szczególnie dla tych, którzy potrafią uzyskiwać wysokie stopy zwrotu na rynkach kapitałowych. Oni zapłacą wyraźnie niższy podatek niż do tej pory. W czasie, kiedy rząd będzie szukał oszczędności w celu ścięcia ogromnego deficytu, taka propozycja ma ograniczone szanse na przejście przez cały proces legislacyjny.
Do przekonania społeczeństwa, że rynek kapitałowy jest ważny i potrzebny, konieczna jest więcej niż jedna zmiana podatkowa. W Polsce już są produkty, które umożliwiają korzystanie ze zwolnień podatkowych przy długookresowych inwestycjach. Warto wzmocnić ich atrakcyjność, bo na razie korzysta z nich relatywnie bardzo mało osób. Trzeba wzmacniać rynek od strony przejrzystości, ochrony inwestorów mniejszościowych, ułatwień regulacyjnych. Wtedy przy dużym pakiecie zmian byłaby większa szansa na powszechne zrozumienie, że rynek kapitałowy jest ważny dla gospodarki. Samo OKI może zostać przyjęte jako ułatwienie podatkowe dla najbardziej rezolutnych.