Właściciele Synergii mogą zażądać, by stocznia kupiła jej udziały. Stoczniowcy myślą o odszkodowaniu od Synergii. Kto ma asa w rękawie?
Skarb Państwa chce dokapitalizować Stocznię Gdynia 120 mln zł. Rząd obawia się jednak, że środki nie zostaną przeznaczone na spłatę długów stoczni, lecz trafią do deweloperskiej spółki Synergia 99. Jej właściciele (amerykańskie fundusze EEF i EEF II, które kupiły od stoczni udziały Synergii) mają bowiem opcję put. Mogą zażądać, aby stocznia odkupiła udziały, jeśli na przykład władze lokalne nie zaakceptują planu zagospodarowania przestrzennego dla gruntów należących do Synergii. Wartość opcji put szacuje się obecnie na 27 mln USD.
Opcja dla opcji
— Mamy pomysł ,,zbicia” opcji put. Być może okaże się, że to nie stocznia będzie musiała płacić funduszom, lecz odwrotnie — mówi przedstawiciel rządu.
Na czym polega hak? Spółka rozważa zażądanie od funduszy 205 mln zł odszkodowania. Jest to możliwe, bo na gruntach Synergii znajduje się pochylnia dzierżawiona przez Stocznię Gdańską należącą do Stoczni Gdynia. Władze stoczni i Synergii ustaliły wcześniej, że jeśli nabywca północnej części gruntów (dawne gdańskie tereny postoczniowe) należących do Synergii nie da stoczni umowy dzierżawy pochylni, wypłaci ponad 200 mln zł. Czy stocznia wykorzysta tę możliwość?
— Rozważamy ten wariant, ale nie mamy jeszcze wszystkich danych, by mieć pewność, czy przeprowadzenie operacji jest możliwe — mówi przedstawiciel stoczni.
Sprawa rzeczywiście jest skomplikowana, bo stocznia i Synergia mają przecież — jak twierdzi Mirosław Piotrowski, rzecznik stoczni — umowę dzierżawy. Faktem jest jednak, że konieczna jest nowa umowa, którą obecnie negocjują. Co stanie się, jeśli jej nie podpiszą?
Bez obaw
Janusz Lipiński, prezes Synergii, nie obawia się tego scenariusza.
— Mamy już przygotowane porozumienia ze stoczniami. Kwestie dotyczące dzierżawy zostały wynegocjowane. Nie obawiamy się konsekwencji związanych z gwarancją odszkodowawczą. Sami zaproponowaliśmy wcześniej to rozwiązanie, by zabezpieczyć stocznię przed ewentualną groźbą uniemożliwienia jej korzystania z pochylni — podkreśla Janusz Lipiński.
Dodaje, że już 17 czerwca 2000 r. strony wycofały się z zapisów dotyczących odszkodowania.