Na liście 16 firm, które w tym roku podpisały umowy na granty w ramach programu wsparcia inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej, wśród światowych marek (Michelin, IBM, UPS, General Motors czy Volkswagen) pojawiły się dwie polskie spółki: Open-RnD oraz Arynga Poland. Od 2005 r., gdy ruszyły programy wieloletniego wsparcia, nie było jeszcze rodzimej firmy, która by skorzystała z takiej zachęty do inwestycji.
— Od lat mamy system, w którym o granty mogą starać się zarówno przedsiębiorcy zagraniczni, jak i krajowi. Różnica polegała na tym, że zagraniczni się o granty ubiegali, a polscy — nie. Nastąpił mentalny przełom. O dziwo — nie są to wielkie koncerny przemysłowe, tylko niewielkie spółki high-tech — komentuje Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, która w imieniu inwestorów występuje do Ministerstwa Gospodarki o granty.
Obie inwestycje mają wiele wspólnego: lokalizację — Łódź, liczbę etatów — 40, zakres inwestycji — centra rozwoju aplikacji.
Open-RnD wyda 1,55 mln zł, a Arynga Poland 1,672 mln zł. Od rządu dostaną po kilkaset tysięcy złotych. Obroty Open-RnD nie przekraczają 1 mln zł, a Arynga Poland (to start-up) miała 160 tys. zł. Open-RnD założyli pracownicy naukowiPolitechniki Łódzkiej. Arynga Poland to dzieło kadr Politechniki Wrocławskiej.
Programy wieloletniego wsparcia w ubiegłym roku kosztowały państwo 51,9 mln zł. W ramach wspieranych inwestycji utworzonych zostało prawie 16 tys. miejsc pracy, a firmy zainwestowały 5,1 mld zł. W tym roku rząd kontynuuje wsparcie dla 20 projektów. Wszystkie dotowane w tym roku inwestycje przyniosą 16,7 tys. miejsc pracy i 7,6 mld zł nakładów. Firmy otrzymają łącznie 305 mln zł publicznej pomocy.
Granty rządowe, które były dotychczas domeną zagranicznych firm, to — obok zwolnień podatkowych w specjalnych strefach ekonomicznych — bardzo ważny element przyciągający do Polski inwestycje.
— Inwestorzy zagraniczni postrzegają Polskę jako najatrakcyjniejszą lokalizację dla nowych projektów w Europie Środkowo-Wschodniej. Dzięki temu coraz więcej firm otwiera u nas zakłady — uważa Janusz Piechociński, minister gospodarki. Z ostatniego badania EY dotyczącego atrakcyjności inwestycyjnejEuropy wynika, że 31 proc. firm stawia na Polskę jako lokalizację planowanych w najbliższych latach inwestycji, co daje nam pierwsze miejsce w regionie. W 2013 r. pod względem nowo utworzonych miejsc pracy Polska zajęła trzecią lokatę w Europie.
— W sumie w 2013 r. dzięki bezpośrednim inwestycjom zagranicznym w Polsce zatrudnienie znalazło 13 862 osób, czyli o 6 proc. więcej niż rok wcześniej — przypomina Janusz Piechociński.