Opłaca się mówić o liczeniu długu

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2010-09-21 00:00

Na rynkach finansowych rośnie świadomość, że obecna metodologia liczenia długu jest niesprawiedliwa.

Agencja ratingowa Fitch tłumaczy inwestorom ideę reformy emerytalnej w Polsce

Na rynkach finansowych rośnie świadomość, że obecna metodologia liczenia długu jest niesprawiedliwa.

Walka rządu na forum europejskim o zmianę metodologii liczenia długu publicznego — choć nadal niezakończona pozytywnym finałem — zaczyna przynosić korzyści. Analitycy agencji ratingowej Fitch rozesłali do inwestorów na świecie komunikat o emisji polskich obligacji, w którym tłumaczą, na czym polega nasza reforma emerytalna i dlaczego porównywanie polskiego długu publicznego do długu innych krajów może być mylące.

Emeryci na tapecie

— Długookresowa stabilność zadłużenia Polski jest oparta na reformie systemu emerytalnego. W przeciwieństwie do wielu bogatszych krajów, Polska zapewniła sobie odporność na koszty starzenia się społeczeństwa — piszą analitycy Fitcha.

Jak wynika z szacunków Eurostatu — opartych na unijnej, niekorzystnej dla nas, metodologii — dług publiczny Polski wyniósł na koniec 2009 r. 51 proc. w relacji do PKB. Tymczasem Fitch zaznacza, że gdybyśmy nie przeprowadzili reformy emerytalnej (gdybyśmy odjęli od długu wartość rządowych obligacji w posiadaniu OFE), nasz oficjalny dług byłby o 8 pkt proc. niższy. Czyli jesteśmy przez unijną metodologię karani za potrzebną i dalekowzroczną reformę.

— Cieszę się, że świadomość problemów metodologicznych dociera do coraz szerszego kręgu osób. Nawet jeśli w najbliższych miesiącach nie uda nam się zmienić sposobu liczenia długu przez Eurostat, to i tak osiągnęliśmy pewien postęp, bo wywołaliśmy dyskusję na ten temat wśród inwestorów, analityków i agencji ratingowych — mówi Ludwik Kotecki, wiceminister finansów.

Komunikat Fitcha trudno nazwać przełomem, ale z pewnością poprawia wizerunek Polski na rynkach finansowych. Podobnym ważnym korkiem był artykuł w "Financial Times" na ten sam temat sprzed kilku dni. Im większa będzie świadomość zawodności unijnej metodologii, tym lepiej dla polskich obligacji i złotego.

— To bardzo dobra wiadomość, że upowszechnia się wiedza o strukturze polskiego długu. Komunikat Fitcha jest tym milszą niespodzianką, że agencje ratingowe zazwyczaj są konserwatywne. Raczej wyolbrzymiają problemy ocenianych emitentów niż je pomniejszają — mówi Dariusz Rosati, ekonomista i europoseł.

— Fitch Ameryki nie odkrywa, ale dobrze, że o sprawie się mówi — dodaje Bartosz Pawłowski, strateg BNP Paribas w Londynie.

Rząd dotarł na rynek

Polski rząd od kilku tygodni próbuje przeforsować zmiany w sposobie liczenia długu w UE. Zebrał koalicję dziewięciu państw, które również przeprowadziły reformę emerytalną. "Dziewiątka" proponuje, by z długu publicznego wyłączyć tę część, która znajduje się w posiadaniu OFE (lub ich odpowiedników w różnych krajach). Inicjatywa dotąd nie zyskała poparcia na unijnych szczytach.

— Z sygnałów, jakie dochodzą do mnie z Komisji Europejskiej, wynika, że jest ona pozytywnie nastawiona do tej inicjatywy. Sprzeciwiają się jej kraje, które mają wysoki dług ukryty, np. Włochy. Sądzę jednak, że nadal jest szansa na powodzenie — mówi Dariusz Rosati.

Do optymizmu namawia też Ludwik Kotecki.

— Cały czas sprawa jest do wygrania — przekonuje wiceminister finansów.

Na ostatnim szczycie w Brukseli premier Donald Tusk zapowiedział, że jeśli Unia nie zmieni statystki długu, Polska nie poprze reformy budżetowej UE. Negocjacje potrwają prawdopodobnie jeszcze kilka tygodni.

Część ekspertów zaznacza jednak, że problemem Polski jest nie metodologia, lecz brak reform strukturalnych.

— Dług ukryty czy jawny — wszystko jedno. Ważne, że polski dług jest wysoki i szybko rośnie. To jest najważniejsza informacja dla analityków i inwestorów — mówi Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club.

Okiem eksperta

Rynek będzie pamiętał o Polsce

Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP

Analitykom zagranicznym często unikają niuanse dotyczące finansów różnych krajów. Ekonomiści, pisząc np. raporty o regionie, tworzą proste zestawienia zadłużenia poszczególnych krajów oparte na danych Eurostatu. Często nie tłumaczą wtedy zawiłości metodologicznych, choć te zawiłości bywają ważne. Komunikat agencji Fitch wydaje się być potwierdzeniem, że znaczenie tych niuansów — dzięki inicjatywie polskiego rządu — dociera do świadomości inwestorów i analityków. Nawet jeśli nie uda się przeforsować proponowanych rozwiązań, na jakiś czas zostanie w pamięci uczestników rynku, że porównywanie zadłużenia Polski z innymi krajami powinno się korygować na naszą korzyść.