Podwojona opłata paliwowa może pogorszyć kondycję rafinerii południowych.
Nie ustają dyskusje wokół planów ustawowego naliczania opłaty paliwowej, o którym pisaliśmy wczoraj. Branża nie kryje zdziwienia.
— Podwójne opodatkowanie może się pojawić nie tylko w przypadku ponownego przerabiania paliwa pochodzącego z importu. Nasza rafineria zaopatruje się w oleje napędowe w Gdańsku i Płocku. Raz już będą miały naliczoną opłatę, a my będziemy musieli ją uiścić ponownie. Może się okazać, że produkcja paliw w rafineriach południowych jest po prostu nieopłacalna — mówi Józef Folcik, prezes Rafinerii Jasło.
Wspólna strategia
W najbliższym czasie szefowie rafinerii południowych będą omawiali ten problem.
— Chcemy ustalić strategię działania i namawiać ministra finansów, by zmienił niekorzystne dla branży zapisy — podkreśla prezes Folcik.
Szef innej rafinerii południowej ma nawet pomysł, jak można byłoby to zrobić
— Aby uniknąć podwójnego opodatkowania, należałoby pobierać opłatę paliwową w momencie sprzedaży paliw klientowi finalnemu, a więc na stacjach benzynowych — mówi Henryk Malesa, prezes Rafinerii Czechowice.
Walka o klientów
Nie dziwi niepokój szefów rafinerii południowych. W chwili, gdy ważą się losy konsolidacji z Grupą Lotos, może się okazać, że klienci będą zaopatrywali się w paliwa albo na stacjach w PKN Orlen, albo w pomorskiej rafinerii. Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos, nie chciał jednak komentować kwestii podwójnego naliczania opłaty paliwowej.