Zarząd Morskiego Portu Gdańsk od kwietnia 2020 r. planuje wprowadzić podwyżki opłat portowych. Armatorzy przypływający kontenerowcami zapłacą 1,07 zł/GT (jednostka określająca pojemność brutto statku) opłaty tonażowej. Według cennika z 2019 r. ich stawka sięgała 1,02 zł/GT. Podwyżka dotyczy też drobnicowców — w ich przypadku cena rośnie z 1,91 do 2,08 zł.

Stawka dla statków ro-ro i pasażersko-samochodowych wzrośnie z 0,85 do 0,95 zł/GT. Armatorzy obsługujący promy i statki pasażersko-towarowe zapłacą od kwietnia 0,45 zł/GT zamiast 0,38 zł. Zmiany będą też wprowadzone w opłatach przystaniowych i innych stawkach. W cenniku są także określone rabaty, które mogą uzyskać operatorzy żeglugowi.
W Skandynawii obniżki
Armatorzy, zwłaszcza pasażersko-samochodowi, nie kryją niezadowolenia.
— Inne porty, np. w Nynäshamn, obniżają stawki. Nawet o 50 proc. Decyzja portu w Gdańsku jest dla nas zaskoczeniem — mówi Piotr Redmerski, prezes Polskiej Żeglugi Bałtyckiej Polferries, która realizuje kursy promami pasażersko-samochodowymi m.in. z Gdańska do Nynäshamn.
Po ogłoszeniu pandemii koronawirusa armatorzy notują spory odpływ pasażerów, więc w kryzysowej sytuacji podwyżki są dla nich dodatkowym utrudnieniem. Prezes obawia się, że w dłuższym okresie wyższe taryfy mogą negatywnie wpłynąć także na rynek promowych przewozów samochodów i towarów. Z informacji „PB” wynika, że Polska Żegluga Bałtycka poprosiła port o obniżenie taryf i apelowała o wsparcie swoich starań w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Eksperci twierdzą jednak, że taryfy w Gdańsku nawet po podwyżce będą niższe niż skandynawskie po obniżkach.
— Byliśmy i nadal jesteśmy tańsi od konkurencji. Decyzje dotyczące wprowadzenia nowej taryfy opłat portowych komunikowaliśmy klientom z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Nasza gospodarka wymaga wprowadzenia nowoczesnych rozwiązań w porcie, zaciągnęliśmy zobowiązania dotyczące ogromnych inwestycji, jakich nie było od dziesięcioleci. Inwestycje muszą jednak mieć także źródło finansowania, na które składają się m.in przychody z taryfy opłat portowych — podkreśla Łukasz Greinke, prezes gdańskiego portu.
Port nie wypłaca dywidendy, zysk wydaje na infrastrukturę, m.in. budowę nabrzeży, torów wodnych, kolei i dróg.
— Nieznaczna zmiana opłat przyniesie korzyści wszystkim, ponieważ każdy współpracujący z Portem Gdańsk odczuje korzyść z użytkowania nowoczesnej infrastruktury — podkreśla Łukasz Greinke.
Ryzyko kursowe
Zarząd Morskiego Portu Gdynia (ZMPG) prowadzi natomiast konsultacje społeczne, ponieważ także planuje zmienić taryfy, ale dopiero od sierpnia.
— Obowiązująca taryfa nie była zmieniana od 2007 r. Wówczas nastąpiła jedynie korekta wybranych stawek w dół. Ostatnia podwyżka stawek taryfowych miała miejsce w 2004 r. — twierdzi Anna Pogorzelska, odpowiadająca za kontakty gdyńskiego portu z prasą.
Armatorzy w Gdyni spodziewali się podwyżek, ale będą one zależne od kursu EUR/PLN. Obecny cennik określał bowiem stawki w europejskiej walucie, a w nowym będą taryfy w złotym.
— Jednym z istotnych elementów poddanego konsultacjom projektu nowych taryf jest zmiana waluty z euro na złote celem uniknięcia przez ZMPG ryzyka walutowego. Obecne kursy świadczą o tym, że ryzyko walutowe działa w dwie strony. Z tej perspektywy trudno postrzegać projekt taryfy w porcie w Gdyni jako podwyżkę stawek — dodaje Anna Pogorzelska.
W Gdyni armatorzy drobnicowców będą musieli zapłacić 2,03 zł/GT, kontenerowców 0,76, ro-ro — 0,96, statków pasażerskich 0,39, a promów 0,56 zł. Nowy cennik wprowadza także dodatkową opłatę środowiskową. Agnieszka Zembrzycka, rzecznik prasowy Stena Line, obsługującej połączenia pasażersko-samochodowe między Gdynią a Karlskroną, informuje, że projekt będzie konsultowany przez Radę Interesantów Portu Gdynia, która może przygotować wspólne stanowisko w tej sprawie. Na razie więc nie komentuje nowych stawek. Porty w Szczecinie i Świnoujściu także planują zmiany w cenniku, ale nie dotyczą one taryf, lecz definicji itp.
Konkurencyjne porty
Problemu w zmianie taryf nie widzą spedytorzy.
— Zmiany w taryfach opłat portowych ogłaszane są z wyprzedzeniem czasowym, aby wszystkie podmioty rynku morskiego mogły uwzględnić nowe warunki w proponowanych przez nich ofertach. Nowe cenniki polskich portów nie mają więc bezpośredniego związku z pandemią koronawirusa. Trzeba także podkreślić, że nawet po wprowadzeniu nowych stawek porty w Gdyni i Gdańsku wciąż będą konkurencyjne i atrakcyjne cenowo w stosunku do zachodnich — uważa Przemysław Komar, dyrektor frachtu morskiego regionu Europy Środkowo-Wschodniej w Rohlig Suus Logistics.
Porównując ceny za poszczególne usługi zaproponowane w nowych cennikach, uważa, że zmiany są niewielkie i będą prawdopodobnie mało odczuwalne zarówno dla armatorów i spedytorów, jak też klienta końcowego.
— Kluczowymi elementami stanowiącymi o cenie transportu towaru drogą morską są koszty frachtu morskiego, koszt transportu lądowego od nadawcy do portu oraz z portu do odbiorcy docelowego — dodaje Przemysław Komar. Podkreśla również, że taryfa opłat portowych nie koreluje z cenami obowiązującymi we frachcie morskim, na który sytuacja epidemiczna wywiera duży wpływ. — W ostatnim czasie na przykład we frachcie morskim w Europie obserwujemy malejący popyt na towary z Chin, co bezpośrednio rzutuje na spadek cen w imporcie z tego kierunku — twierdzi Przemysław Komar.
Podkreśla też, że w lutym wiele statków nie wypłynęło z chińskich portów z powodu chińskiego Nowego Roku oraz epidemii koronawirusa. To zaś skutkuje obecnie niedoborem pustych kontenerów w Europie, więc ceny transportu drogą morską z Europy do Państwa Środka znacznie wzrosły.