Przybywa odważnych, którzy wieszczą koniec bessy. Zarówno na podstawie fundamentów, jak i analizy technicznej.
— Można uznać, że przeszliśmy do kolejnej po bessie fazy kryzysu, czyli do konsolidacji — mówił w środę Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Dodał, że z dużym prawdopodobieństwem lutowy dołek na GPW był dnem bessy, a prognoza Quercus TFI o 30 tys. pkt dla WIG na koniec roku jest aktualna (WIG dziś jest wart 28,2 tys. pkt).
O nowym rozdziale na GPW mówią też specjaliści z ING Securities. Choć zwracają uwagę na wykupienie rynku i niepokonane jeszcze ważne poziomy oporu, to podkreślają zdecydowaną zmianę sytuacji.
"Mamy wyraźne sygnały przełamania długoter- minowego trendu spadkowego potwierdzone zwiększonym wolumenem obrotu i klasyczną formacją odwrócenia trendu" — napisali analitycy ING Securities we wczorajszym komentarzu porannym.
Czy skok WIG20 w półtora miesiąca o ponad 30 proc., a kursów niektórych spółek o setki procent oznacza narodziny nowej hossy? Poszliśmy za ciosem i zapytaliśmy zarządzających. Kto jak nie oni ma dać sygnał do zmiany trendu?
Jeszcze nie hossa
Specjaliści z funduszy są z reguły
ostrożni, ale jednocześnie przyznają, że powrót WIG20 w okolice 1250 pkt jest
mało prawdopodobny. Zarządzający OFE Polsat Wojciech Olszewski zauważa, że kursy
wielu spółek osiągnęły dno już w zeszłym roku, a sygnały budowy nowego trendu są
wyraźne (czytaj komentarze obok). Tymczasem zarządzający Skarbca zachowują
spokój.
— Mamy do czynienia z najmocniejszym odbiciemw zapoczątkowanej półtora roku temu bessie. To jeszcze jednoznacznie nie przesądza o zmianie trendu. By tak się stało, wzrosty muszą zostać poparte dobrymi danymi z gospodarek światowych. Trochę ich się pojawiło, ale jeszcze za mało. W sektorze największych spółek wyniki będą gorsze niż w 2008 r. Ale rynek tego oczekuje. Wyceny uwzględniają słaby pierwszy i drugi kwartał. Pytanie, kiedy zmodyfikować ścieżkę wyników na taką, która zakłada wzrost. Jeśli 2010 r. przyniesie ożywienie gospodarcze, może to przynieść trwałą zmianę trendu na rynkach kapitałowych — mówi Andrzej Pawłowski, zarządzający w Skarbiec TFI.
O tym, że w pierwszym półroczu wyniki spółek będą złe, przekonany jest również Sebastian Buczek.
— Kluczowe jest jednak, co stanie się za kilka miesięcy. Ostatnie wzrosty napędzane są bowiem poprawą wskaźników wyprzedzających. One jeszcze przez jakiś czas będą się poprawiać. Jeśli jednak zaczną się w pewnym momencie pogarszać, reakcja inwestorów może być negatywna —przyznaje szef Quercus TFI.
Najgorsze za nami
Zarządzający zgadzają się, że
najgorsze może być za nami.
— Wzrost nie zaskakuje, może trochę jego skala. Nie zakładamy, że zaczął się trend wzrostowy, ale prawdopodobnie odbiliśmy się od dna i prawdopodobnie już go nie przebijemy — mówi Piotr Kaczmarek, zarządzający funduszem akcyjnym Skarbiec TFI.
Inwestorom doradza jednak ostrożność.
— Można oczekiwać wzrostów do wyników. Potem poznamy całą prawdę i pewnie reakcją będą spadki. W tym roku można spodziewać się dużej zmienności opartej na danych i nastrojach oraz kilku takich fal wzrostów i spadków. Liderem odbić może być sektor surowcowy — dodaje Piotr Kaczmarek.
Więcej w piątkowym "Pulsie Biznesu".