Orange idzie drogą Cyfrowego Polsatu

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2015-07-28 22:00

Lepsze od oczekiwań wyniki podbiły kurs telekomu. Analitycy przewidują, że na trudnym rynku firma skoncentruje się na budowie bazy klientów.

Pomarańczowy telekom we wtorek na giełdzie świecił na zielono. Kurs Orange rósł prawie o 5 proc., zdecydowanie najmocniej w WIG20. Wszystko to efekt wyników za pierwsze półrocze, które — choć słabsze niż w ubiegłym roku na poziomie przychodów i zysków — były trochę lepsze, niż spodziewał się rynek.

Marek Wiśniewski

— Wyniki Orange po oczyszczeniu są zgodne z oczekiwaniami— wyższa zaraportowana EBITDA jest pochodną sprzedaży nieruchomości i rozliczanych w drugim kwartale projektów infrastrukturalnych, związanych z sieciami szerokopasmowymi m.in. na Warmii i Mazurach — mówi Paweł Szpigiel, analityk DM mBanku.

To, że spółka niczym negatywnie nie zaskoczyła i jednocześnie potwierdziła, że na koniec roku oczekuje wypracowania 900 mln zł wolnej gotówki, wystarczyło do sporego odbicia na giełdzie po trwających od początku czerwca mocnych spadkach.

— Nie zmienia to jednak faktu, że na trudnym rynku w średnim terminie perspektywy dla spółki nie są dobre — mówi Paweł Szpigiel.

Orange miało w pierwszym półroczu 5,94 mld zł przychodów (o 2 proc. mniej niż rok wcześniej) przy 1,92 mld zł EBITDA (o 3,4 proc. mniej) i 297 mln zł czystego zysku, wobec 365 mln zł zarobku w tym samym okresie ubiegłego roku. W samym drugim kwartale EBITDA sięgnęła 959 mln zł, co oznacza spadek o 7,8 proc. r/r. Marża EBITDA skurczyła się o 1,9 pkt. proc., do 31,8 proc.

— Wyniki są solidne, w drugim kwartale dzięki zwiększonej aktywności marketingowej skoczyła nam dynamika przyłączeń w segmencie mobilnych usług abonamentowych. Traciliśmy natomiast w segmencie stacjonarnych usług głosowych i dostępu do internetu w technologiiADSL, czemu próbujemy przeciwdziałać, oferując niższe, jednolite stawki na Neostradę w całym kraju — mówi Bruno Duthoit, prezes Orange Polska. Spółka broniła poziomu zysków, tnąc koszty i sprzedając zbędne nieruchomości.

— Dzięki optymalizacji kosztów zaoszczędziliśmy w drugim kwartale 85 mln zł. Sprzedaliśmy też trzy razy więcej nieruchomości niż rok temu. Zysk z tego tytułu wyniósł 43 mln zł. Będziemy sukcesywnie pozbywać się zbędnych aktywów z tego segmentu. Wartość gotowych do sprzedaży nieruchomości szacuję na 600 mln zł, a wartość całego portfela, którego możemy się pozbyć, przekracza 1 mld zł — mówi Maciej Nowohoński, członek zarządu ds. finansów w Orange.

Według analityków, druga połowa roku w Orange zapowiada się słabo, choć spółka nie składa broni i próbuje radzić sobie z problemami w podobny sposób jak główny giełdowy konkurent.

— Nadal będzie ubywać klientów stacjonarnych usług głosowych i internetu ADSL, czego nie zrekompensuje podłączanie nowych klientów pod światłowody. Na wynikach odbije się też spadek przychodów z usług mobilnych w segmencie B2B, widoczna w IV kw. będzie np. utrata znaczącego kontraktu z Pocztą Polską. Widać, że spółka walczy o poprawę wyników, idąc podobną drogą jak Cyfrowy Polsat

— czyli nastawia się na budowanie bazy klientów i sprzedawanie im nowych usług (co zwiększa koszty sprzedaży), godząc się jednocześnie ze spadkiem średniego przychodu na użytkownika — ocenia Paweł Szpigiel.

Menedżerowie Orange po publikacji wyników nie chcieli odnosić się do trwającej od lutego aukcji częstotliwości LTE, której ewentualne rozstrzygnięcie może odbić się na poziomie wypłacanej przez spółkę dywidendy. Najbardziej łakomym kąskiem w aukcji jest dla telekomów pięć bloków z pasma 800 MHz. Jedna spółka może wylicytować maksymalnie dwa takie bloki. Cena jednego to obecnie prawie 950 mln zł, wobec 250 mln zł na początku aukcji.