Orlen bierze zielonego byka za rogi

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2020-09-09 22:00

Największa firma w Polsce dostrzegła trend i oczekiwania rynków finansowych. Ogłosiła, że chce być neutralna emisyjnie do 2050 r. Kto następny?

Przeczytaj artykuł i dowiedz się: 

- dlaczego Orlen chce być neutralny klimatycznie

- w jaki sposób zamierza to osiągnąć 

- ile zainwestuje 

- czy inwestorzy giełdowi docenią te plany 

- kto pójdzie w ślady Orlenu 

Polska wciąż nie przyjęła europejskiego celu osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 r., ale polskie firmy po kolei wchodzą na tę ścieżkę. O prywatnych, które dobrowolnie przyjmują zobowiązania związane z klimatem, pisaliśmy wielokrotnie. Wczoraj dołączyła do tego grona pierwsza kontrolowana przez skarb państwa — i to od razu największa. Paliwowy PKN Orlen, gigant na skalę Polski i regionu, ogłosił wczoraj, że postawił sobie za cel osiągnięcie neutralności emisyjnej w 2050 r.

Pierwsi w regionie

Neutralność emisyjna to to samo co szeroko używane hasła neutralności klimatycznej, węglowej lub zerowej emisji netto. Parlament Europejski podaje w definicji, że neutralność oznacza równowagę między emisją dwutlenku węgla a pochłanianiem go z atmosfery. Głównymi naturalnymi pochłaniaczami węgla są gleba, lasy i oceany, ale emisję można też kompensować, m.in. inwestując w energię odnawialną.

PKN Orlen emituje ok. 15 mln ton CO 2 rocznie. To dużo, mniej więcej tyle ile energetyczny Tauron — zauważa Kamil Kliszcz, analityk Domu Maklerskiego mBanku.

Przewagą Orlenu jest to, że wciąż otrzymuje darmowe uprawnienia do emisji, podczas gdy energetyka już nie ma tego przywileju. Przewaga nie będzie jednak wieczna. Dlatego Orlen bierze zielonego byka za rogi.

— Chciałbym ogłosić, że jako pierwszy koncern paliwowy z Europy Środkowej będziemy dążyć do osiągnięcia neutralności emisyjnej w 2050 r. — powiedział wczoraj Daniel Obajtek, prezes Orlenu.

25 mld zł na klimat

Na początek parę konkretów. W perspektywie 10 lat, czyli do 2030 r., Orlen zredukuje o 20 proc. emisję CO 2 z obecnych aktywów rafineryjnych i petrochemicznych oraz o 33 proc. wskaźnik CO 2/MWh z produkcji energii elektrycznej. By to osiągnąć, będzie poprawiał efektywność energetyczną produkcji, inwestował w zeroemisyjną energetykę i paliwa przyszłości oraz opierał się na zielonym finansowaniu (z funduszy europejskich lub emisji zielonych obligacji). Do 2030 r. zainwestuje w to ponad 25 mld zł. O konkrety na 2050 r. trudniej, co można uznać za zrozumiałe.

Jeden z zagranicznych analityków giełdowych nie chciał wczoraj komentować deklaracji Orlenu, uznając je za „nic nowego”, bo „przecież to zapowiadali”. W Polsce deklaracja ma większą wagę, również polityczną. Ledwie we wtorek światło dzienne ujrzała nowa wersja Polityki Energetycznej Polski do 2040 r., w której po raz pierwszy pojawia się termin „neutralność”, ale nie jako zobowiązanie. W szeregach Zjednoczonej Prawicy nie brak zaś polityków otwarcie krytykujących koncepcję ograniczania przez Polskę emisji.

Inwestorzy cenią klimat

W tym kontekście Kamil Kliszcz z mBanku ocenia, że Orlen postawił sobie cel ambitny, ale realny.

— 2050 r. to odległa perspektywa, więc trudno oceniać takie cele, ale cele na najbliższe 10 lat już można. Z zapowiedzi Orlenu wynika, że znaczącą część planu na dekadę zrealizuje poprzez inwestycje w morskie farmy wiatrowe. Do tego dojdzie wiele mniejszych inicjatyw związanych z optymalizacją zużycia energii. Z jednej strony można więc uznać, że pod hasłem neutralności Orlen zgrupował projekty, które miał już wcześniej zaplanowane — zauważa analityk mBanku.

Z drugiej jednak strony samo zajęcie się tematem analityk ocenia pozytywnie.

— Przykładowo: czeski CEZ od dawna stawia w narracji inwestorskiej na ograniczanie emisji, to jeden z głównych celów w jego strategii. Dlatego dobrze, że Orlen buduje taką narrację, dostrzega trendy i oczekiwania rynków finansowych. Przecież inwestorzy zwracają na to uwagę. Firmy z szeroko rozumianego sektora energetycznego powinny pokazywać, jak podchodzą do trendów klimatycznych i jak realizują ogłoszone cele. Dziś to początek drogi, ale za 10 lat różnica w postrzeganiu firm, które coś robią lub nie robią nic, będzie kolosalna — tłumaczy Kamil Kliszcz.

Czas na Lotos i PGNiG?

Analityk spodziewa się teraz deklaracji ze strony kolejnych firm, również państwowych. Takie oczekiwanie to też znak czasów, bo klimatyczny zwrot polityczny dokonał się w Polsce ledwie kilka miesięcy temu.

— Jeszcze niedawno firmy energetyczne skupiały się na bronieniu sensu inwestowania w blok węglowy w Ostrołęce — przypomina Kamil Kliszcz.

Deklaracja Orlenu ma znaczną siłę rażenia, ponieważ koncern przejął niedawno

energetyczną Energę, a na celowniku ma paliwowy Lotos i gazowe PGNiG. Pójdą w ślady lidera?

— Można przypuszczać, że w przyszłości Lotos powieli koncepty klimatyczne zastosowane przez Orlen. W przypadku PGNiG powielenia bym nie przewidywał. To inny biznes, mniej emisyjny, z innymi wyzwaniami. Wyzwaniem jest np. emisja metanu towarzysząca wydobyciu gazu. To też gaz cieplarniany. Zakładam jednak, że PGNiG zacznie mówić w strategii o tego rodzaju wyzwaniach — mówi Kamil Kliszcz.