Ostatni stali się pierwszymi

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2017-01-02 22:00

Globalny cykl gospodarczy zatoczył koło. Kraj, który pierwszy padł ofiarą kryzysu, był w 2016 r. najszybciej rozwijającą się zamożną gospodarką na świecie

Dla liczącej zaledwie 323 tys. mieszkańców Islandii ubiegły rok był wyjątkowo udany. Narodowa drużyna była czarnym koniem mistrzostw Europy w piłce nożnej, pokonując Anglię i docierając do ćwierćfinału, islandzka korona znalazła się wśród trzech najmocniej zyskujących walut świata, a sama gospodarka rosła najszybciej spośród wszystkich zamożnych gospodarek.

ATRAKCYJNY KIERUNEK:
ATRAKCYJNY KIERUNEK:
Znaczenie turystyki dla islandzkiej gospodarki, które jeszcze na przełomie wieków było bardzo skromne, szybko się zwiększa. W 2015 r. wyspę odwiedził ponad milion turystów, a branża turystyczna odpowiadała za 30 proc. przychodów z eksportu i 5 proc. całej gospodarki..
Bloomberg

W całym roku PKB prawdopodobnie wzrósł o około 5 proc., płace rosły nawet w ponad dwa razy szybszym tempie, a bezrobocie praktycznie nie istniało. To oznacza, że cykl w globalnej gospodarce zatoczył koło, bo właśnie Islandia jako pierwsza padła ofiarą kryzysu, który uderzył w 2008 r. Łagodzenie kontroli w przepływach kapitału, wprowadzonych jeszcze w wyniku kryzysu, rekordowy napływ zagranicznych turystów, powrót zagranicznych inwestycji bezpośrednich oraz najwyższe stopy procentowe w Europie Zachodniej przyczyniły się do zanotowania w III kw. rekordowej nadwyżki na rachunku bieżącym.

Efekt? Islandzka waluta umocniła się w ubiegłym roku do dolara o 14,9 proc., najbardziej na świecie, jeśli nie liczyć brazylijskiego reala i rosyjskiego rubla. Siła waluty, grożąca powstaniem nierównowagi w gospodarce, skłoniła bank centralny do zaskakującego jak na czasy boomu posunięcia — do obniżki stóp procentowych. Mar Gudmundsson, jego szef, wprawdzie obawia się o przegrzewanie się gospodarki, jednak już od trzech lat nie udaje mu się wesprzeć inflacji na tyle, by znalazła się w okolicach celu, wynoszącego 2,5 proc.

Nawet po obniżce główna stopa procentowa sięga 5 proc., a siła korony czyni import coraz tańszym, nie pozwalając na stabilny wzrost cen dóbr konsumpcyjnych. Zdaniem Mara Gudmundssona, aby boom nie zakończył się kryzysem podobnym do rozpoczętego w 2008 r., zaostrzyć politykę powinien nie bank, lecz fiskus, i to nawet mimo nadwyżki budżetowej.

— Wolelibyśmy, gdyby nadwyżka budżetowa była nieco wyższa, ponieważ mamy do czynienia ze szczytem boomu, a skutkiem są wysokie wpływy budżetowe, które mogą się zmniejszyć, gdy tylko koniunktura osłabnie — powiedział Mar Gudmundsson w grudniu agencji Bloomberg. Aby jednak nadzieje gubernatora się zrealizowały, islandzcy politycy będą musieli przełamać pat powstały po październikowych wyborach parlamentarnych. Żadnemu z liderów trzech największych parlamentarnych partii, którym misję tworzenia rządu powierzył prezydent Guðni Th. Jóhannesson, nie udało się zagwarantować sobie większości. To zła wiadomość dla gubernatora banku Islandii, którego plany są ambitne.

— Na początku roku chcielibyśmy zacząć przymierzać się do całkowitego zniesienia kontroli przepływów kapitału. Aby to było możliwe, potrzeba jednak przyjęcia przepisów, a do tego potrzebny jest rząd — powiedział Mar Gudmundsson. © Ⓟ