Termin XXV Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju ustalony został rok temu, ale tym razem biznesowo-polityczno-naukowo-kulturalno-medialna zbiórka w drugim tygodniu września miała kalendarzowego pecha. Zdecydowane pierwszeństwo w odbiorze społecznym uzyskał dramat uchodźców na południowych rubieżach Unii Europejskiej. Na tym politycznym priorytecie skoncentrowała się także premier Ewa Kopacz, która na chwilę wpadła na krynicki deptak w ostatnim dniu, starając się nadrobić wizerunkowe straty wobec Beaty Szydło oraz PiS. Przyjechała jednak bez koncepcji, skoro poza tematem uchodźców nie poświęciła konkretom gospodarczym choćby kilku zdań. Mała pociecha, że pretendentka do fotela premiera dzień wcześniej mówiła sporo, ale po odcedzeniu wody suchego zostało po niej niewiele.

Jubileuszowe forum zapamiętane zostanie z powodu podskórnej rozgrywki prezydencko-premierowskiej.
Ukraiński premier Arsenij Jaceniuk wizytę w Polsce miał zacząć we wtorek od Krynicy-Zdroju, gdzie debatowałby w sesji inauguracyjnej z prezydentem Andrzejem Dudą oraz prezydentami Macedonii i Chorwacji. Jednak premier Ewa Kopacz zainterweniowała „mój ci on” — protokolarnie ma do swojego odpowiednika pierwszeństwo — i przyjęła gościa tylko w Warszawie. Gdyby Arsenij Jaceniuk się na forum stawił, to właśnie on otrzymałby tytuł Człowieka Roku Europy Środkowej i Wschodniej. Przypomnę, że twórca i szef krynickiej imprezy Zygmunt Berdychowski bez żadnych wyjątków przestrzega zasady, iż statuetkę otrzymuje tylko kandydat, który jest fizycznie obecny. Tym razem rezerwowym był prezes Jarosław Kaczyński, który nie potrzebując zgody pani premier, przyjechał i tytuł odebrał.
Forum od ćwierć wieku stoi spółkami skarbu państwa. Gdyby nagle postanowiły nieuczestniczyć, to pożyteczna inicjatywa Instytutu Studiów Wschodnich zeszłaby śmiercią nie naturalną, lecz nagłą. W późniejszych latach dołączyła druga bardzo silnie reprezentowana grupa uczestników — najróżniejsze firmy doradcze, konsultingowe, marketingowe i PR-owe, czyli satelity krążące na orbitach wokół gospodarczego jądra. Tematyka spółek zarządzanych przez państwo zawsze jest zatem bardzo mocno reprezentowana w panelach.
Ich menedżerowie oczekują przewidywalności reguł, stabilności zarządzania, niezależność rad nadzorczych. W minionym ćwierćwieczu przez deptak przewinął się cały batalion szefów największych firm. Następstwem każdej zmiany rządowej ekipy była generalna wymiana twarzy tworzących pierwszy garnitur polskiej gospodarki. Dlatego trudno mi było nie zgodzić się z tezą medialnego kolegi, który myśląc o następstwach przypuszczalnej zmiany władzy po 25 października, refleksyjnie stwierdził: „Ty, za rok to tutaj nie będziemy nikogo znali”.
Kadrze odchodzącej dedykuję powyższy tytuł.
Ale osobiście za zjawisko bardziej zdumiewające uważam nie samo kadrowe czyszczenie spółek skarbu państwa przez nową władzę. Otóż wybitni menedżerowie, brylujący podczas krynickich forów — po odejściu ze stanowisk totalnie z deptaka znikają. Owych „byłych” przyjeżdżających potem do Krynicy-Zdroju daje się policzyć dosłownie na palcach ręki. A przecież ich wiedza byłaby przydatna i w panelach, i w tysiącach nieoficjalnych rozmów w kuluarach. Wygląda na to, że ich sytuacja staje się dość niezręczna. Zupełnie inaczej traktują forum politycy. Reprezentanci różnych dawnych koalicji i rządów krążą po deptaku, będąc decyzyjnymi reliktami rozpamiętującymi minioną potęgę.