Umowa z Orlenem jest na wagę złota, ale ryzyko, jakie niesie, może być balastem nie do udźwignięcia.
Krajowi producenci biokomponentów rozważają skargę do UOKiK
Umowa z Orlenem jest na wagę złota, ale ryzyko, jakie niesie, może być balastem nie do udźwignięcia.
Krajowi producenci biokomponentów rozważają skargę do UOKiK
Umowa z Orlenem jest na wagę złota, ale ryzyko, jakie niesie, może być balastem nie do udźwignięcia.
PKN Orlen może jeszcze w tym tygodniu rozstrzygnąć przetarg na dostawy estrów metylowych (biodiesla) dla płockiej rafinerii. Od października 2010 r. przez rok grupa będzie potrzebowała aż 570 tys. ton biokomponentu produkowanego z rzepaku. Wartość przetargu szacowana jest na 2 mld zł.
— Na zapytanie ofertowe koncernu odpowiedziały 23 firmy z UE — mówi Beata Karpińska z biura prasowego Orlenu.
Spółka nie chce ujawnić szczegółów postępowania. Można przypuszczać, że w przetargu wzięli udział najwięksi krajowi producenci estrów, jak Elstar Oils, Bioagra-Oil z grupy Zbigniewa Komorowskiego i Wratislavia-Bio Aleksandra Gudzowatego.
— Konkurencja jest duża, bo gra toczy się o największy rynek w Europie Środkowo-Wschodniej — mówi Stanisław Rosnowski, prezes Elstar Oils.
Jak ćmy do świecy
Paradoksalnie, zwycięstwo w przetargu nie gwarantuje krajowym producentom sukcesu, bo realizacja kontraktu nie będzie prosta przy obecnej zmienności rynków walutowych i surowcowych. Ceny biokomponentu dla Orlenu wyznacza specjalna formuła. Gigant zabezpieczył się w ten sposób przed wahaniami rynku. Firmy biopaliwowe skarżą się, że przerzuca na nie ryzyko. Nie podoba im się też sam kształt umowy.
Składowe ceny przyjęte przez Orlen to w 50 proc. notowania ropy naftowej, a w 50 proc. — FAME (estrów metylowych wytwarzanych z olejów roślinnych lub zwierzęcych). Ceny rzepaku w ostatnich miesiącach wystrzeliły w górę.
— Wiosną za tonę trzeba było zapłacić 260-270 EUR, obecnie jest już 390 EUR —mówi Stanisław Rosnowski.
Do tego dochodzi zmienność ceny wynikającej z wahania kursów walut.
— Orlen kupuje biodiesel od polskich dostawców według formuły kształtującej cenę oparte na notowaniach euro i dolara. Natomiast producenci biodiesla kupują rzepak lub olej rzepakowy w złotych. Biorąc pod uwagę dużą zmienność kursów walutowych, wytwórca biokomponentów nie ma zielonego pojęcia, czy transakcja się opłaci — mówi Tomasz Pańczyszyn, członek zarządu Krajowej Izby Biopaliw.
A zabezpieczenie od ryzyka kursowego?
— Umowa jest tak skonstruowana, że można ją wypowiedzieć w każdej chwili, i to bez żadnych sankcji dla PKN Orlen. Dlatego nie jest możliwe stosowanie instrumentów zabezpieczających — odpowiada Tomasz Pańczyszyn.
Potrzebny bat
Producenci biokomponentów zastanawiali się, czy nie poskarżyć się na nadużywanie przez koncerny paliwowe pozycji dominującej do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Wycofali się jednak, bojąc się reakcji Orlenu.
— Trudno było nam też znaleźć dobrą kancelarię prawną specjalizującą się w prawie antymonopolowym, która nie pracowałaby już dla Orlenu lub Lotosu — mówi Tomasz Pańczyszyn.
Ale wytwórcy mogą zmienić zdanie.
— Obserwujemy przebieg podobnych postępowań przed UOKiK dotyczących rynku asfaltów. Wiele firm jest w podobnej sytuacji jak wytwórcy biokomponentów. Poważnie rozważamy wystąpienie do UOKiK przeciw nadużywaniu przez koncerny Lotos i Orlen pozycji dominującej — mówi Tomasz Pańczyszyn.
Podpis: Anna Bytniewska