Nie ma co liczyć na wielkie ożywienie w inwestycjach w odnawialne źródła energii. Nawet jeśli ustawa o OZE przemknie jak błyskawica przez rząd i parlament, to inwestorzy nie sięgną masowo do kieszeni po pieniądze na nowe projekty.
![Janusz Piechociński, minister gospodarki, zdaje sobie sprawę, że w kwestii prawa dla OZE „podział i różnice interesów są po prostu dramatyczne”. Mimo to zapowiada, że projekt ustawy trafi do Sejmu jeszcze w styczniu. [FOT. WM]
Janusz Piechociński, minister gospodarki, zdaje sobie sprawę, że w kwestii prawa dla OZE „podział i różnice interesów są po prostu dramatyczne”. Mimo to zapowiada, że projekt ustawy trafi do Sejmu jeszcze w styczniu. [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/d2198945-3218-4b90-a17f-3cd49698d05f/7c07b370-9e39-5ae2-9e1d-2702693c7a1a_w_830.jpg)
— Nie ma mowy o szybkim powrocie do intensywnego rozwoju OZE obserwowanego w ostatnich latach — przypuszczam, że liczba zrealizowanych w tym roku projektów będzie mniejsza niż np. w 2013 r. — uważa Kamil Jankielewicz z kancelarii Allen & Overy. Ale lekkie, krótkotrwałe ożywienie jest możliwe.
Niektórzy się ożywią
W ciągu najbliższych dni Urząd Regulacji Energetyki ogłosi dane dotyczące nowych zielonych mocy przyłączonych do sieci w 2013 r. Trend będzie zapewne zgodny z tym z ostatnich trzech kwartałów, czyli słaby. Do końca września 2013 r. przyrosło w Polsce tylko 761 MW nowych mocy w OZE, wobec 1334 MW przyrostu w całym 2012 r. Jak będzie w tym roku? Zależy od legislacji.
— Kiedy dokument będzie już w Sejmie, to zachęci to część inwestorów do odmrożenia niektórych projektów tak, by skorzystać z wydłużonego okresu przejściowego i zmienionego systemu zielonych certyfikatów — analizuje Kamil Jankielewicz.
Przypuszcza, że największe szanse na realizację mają te projekty, które są już bardzo zaawansowane. Te mniej zaawansowane, które nie mają szans na rozpoczęcie produkcji przed wejściem nowych przepisów w życie, będą raczej nadal zamrożone. Podobnego zdania jest Edyta Garlicka, radca prawny z Deloitte.
— Inwestorzy biorą pod uwagę przede wszystkim proponowany w projekcie ustawy 12-miesięczny okres przejściowy, po którym w życie wejdą nowe zasady wsparcia. I już widać, że będą zainteresowani realizacją tych projektów, które da się ukończyć jeszcze przed upływem tego okresu. Bo wtedy będą mieli komfort wyboru pomiędzy nowym systemem aukcji a dzisiejszym systemem certyfikatów. Powodzeniem więc będą się cieszyć projekty, które mają już zapewnione pozwolenia etc. Natomiast po upływie tego okresu, kiedy wyboru już nie będzie, można oczekiwać, że inwestycje znacząco spadną — uważa Edyta Garlicka. Jankielewicz oczekuje, że wśród uruchamianych projektów będą przede wszystkim inwestycje wiatrowe, zwłaszcza że ostatnio kilka takich projektów uzyskało finansowanie.
— Niewykluczone też, że w przypadku uwzględnienia uwag resortu skarbu dotyczących definicji współspalania dedykowanego niektóre instalacje będą konwertowane na tę technologię — dodaje Kamil Jankielewicz.
Część wyjdzie z Polski
Pesymistą jest jednak Michał Siembab, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej (PIGEO). Alarmuje, że rząd od dawna wysyła jasne sygnały: jest wola wspierania węgla, a nie OZE.
— Dlatego pracom nad ustawą o OZE towarzyszą i inne działania legislacyjne, o jednoznacznie negatywnym wpływie na tę branżę. Mowa tu np. o pracach nad nowelizacją prawa budowlanego, która ma zakazywać budowania wiatraków bliżej niż 3 km od zabudowań — przypomina Michał Siembab. PIGEO wyliczyła, że tylko 2 proc. terenu Polski spełnia te warunki, ale włączając w to góry czy parki narodowe, a tam nie można budować.
— Nic dziwnego, że cały czas słyszymy o kolejnych inwestorach wycofujących się z projektów wiatrowych czy biogazowych w Polsce — konkluduje Michał Siembab.
Rząd stawia na tempo
Tymczasem rząd przy pracach legislacyjnych stawia dziś głównie na tempo. Janusz Piechociński, minister gospodarki, zapowiedział wczoraj, że projekt ustawy o OZE trafi do Sejmu jeszcze w styczniu. Nie opóźni tego niedawny apel zielonych organizacji, które domagają się odrzucenia projektu ustawy i uważają, że jest szkodliwy i dla gospodarki, i społeczeństwa. Przyblokować ustawę może natomiast Komisja Europejska, która będzie ją notyfikować.
— Termin zakończenia procedury uzyskiwania notyfikacji wydaje się dość odległy, zważywszy na zbliżające się majowe wybory do europarlamentu. Decyzję o notyfikacji podejmą zapewne nowi komisarze — przypomina Michał Siembab.