Woda to najlepszy, najtańszy i najskuteczniejszy kosmetyk. Jej picie przyspiesza metabolizm, oczyszcza organizm i wypłukuje toksyny, co ma niebagatelne znaczenie dla utrzymania zdrowia i… nienagannej sylwetki. Odpowiednie nawodnienie poprawia również przepływ krwi w naczyniach kapilarnych skóry, wpływając na jej ukrwienie, elastyczność i jędrność. Włosy się nie rozdwajają, a paznokcie przestają łamać. Cząsteczki wody dobrze też wpływają na nastrój i samopoczucie. Warto więc sięgnąć po nią kilka razy dziennie, szczególnie w letnie upały.
W zgodzie z organizmem
Niedobór wody jest bardzo groźny, bo wraz z nią organizm wchłania wiele cennych składników odżywczych. Woda pomaga też w usuwaniu zbędnych produktów przemiany materii, a więc reguluje metabolizm. Utrata zaledwie 10 proc. H 2O z organizmu może zagrozić zdrowiu, a nawet życiu, zwłaszcza latem, gdy temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza. Dietetycy i lekarze zalecają więc w czasie wakacji picie wody w małych ilościach w dość krótkich odstępach czasu. Pragnienie warto gasić przede wszystkim płynem z dużą zawartością składników mineralnych.
Niezwykle cenne są sód, magnez i potas, które muszą być utrzymywane we krwi na stałym poziomie, by nie doszło do zachwiania homeostazy. Jak sprawdzić, która z kilkuset rodzajów oferowanych na rynku wód dostarczy odpowiedniej ilości korzystnych mikroelementów? Warto po prostu przeczytać etykietę. Zgodnie z normami wody średniozmineralizowane zawierają od 500 do 1500 mg minerałów na litr, a wysokozmineralizowane ponad 1500 mg. Na ogół zaleca się wodę niegazowaną, choć zdaniem wielu ekspertów wcale nie jest zdrowsza od gazowanej.
Co więcej, ta druga zawiera dwutlenek węgla, który ma działanie bakteriobójcze. Bąbelki pobudzają też przemianę materii i zwiększają apetyt, co akurat dla jednych jest dobrą informacją, dla innych — złą. Na pewno na gazowane napoje powinny uważać osoby z problemami gastrycznymi i refluksem. A co z hasłem „osiem szklanek dziennie”, czyli zalecanej od lat przez środowisko medyczne ilości płynów, jakie powinni spożywać dorośli przy zbilansowanej diecie? Ta zasada powoli przestaje obowiązywać.
Owszem, należy wypijać średnio mniej więcej dwa litry H 2O dziennie (więcej potrzebują osoby bardzo aktywnie fizycznie), ale przecież pochłaniamy ją również z sokami, kawą i herbatą, owocami i warzywami, rybami, mięsem, a nawet z chlebem. Kilogram warzyw i owoców o zawartości wody minimum 80 proc. masy, czyli np. ogórek, pomarańcza, pomidor, dostarcza 800-900 cm sześć. wody.
Nawet mięso zawiera jej 70 proc., a chleb 40. Po zsumowaniu wszystkiego może się okazać, że potrzebujemy w ciągu dnia wypić dodatkowo tylko litr wody, a więc cztery szklanki. Wiele oczywiście zależy od diety, organizmu, aktywności, warunków pogodowych. Na przykład amatorzy wycieczek po pustyni wypijają — zależnie od ukształtowania terenu — z reguły od 3 do 5 litrów wody dziennie.
Dobre prognozy
A ile wody piją przeciętnie Polacy? Niestety, trudno nas zaliczyć do jej zagorzałych zwolenników. Z raportu agencji badawczej PBS z 2014 r. wynika, że 80 proc. Polaków spożywa jej w ciągu dnia za mało, a aż 11 proc. wcale. Również wyniki badań „Praca, moc, energia w polskich firmach”, przygotowanego przez Human Power w 2017 r., pokazują, że ponad połowa pracujących (57,3 proc.) pije mniej wody niż jest zalecane, mimo że to jeden z najprostszych sposobów radzenia sobie ze zmęczeniem czy spadkiem wydajności umysłowej.
Ale wiedza o dobrodziejstwach wody zdaje się rosnąć. Doradcy z KPMG szacują, że w 2015 r. Polacy wydali na wodę butelkowaną prawie 4,9 mld zł, kupując 3,2 mld litrów. Oznacza to wzrost o 14 proc. w ciągu pięciu lat. Z ich prognoz wynika zaś, że do 2020 r. wartość sprzedaży detalicznej wody butelkowanej przekroczy 6 mld zł. Raport KPMG z 2016 r. podaje, że Polak rocznie kupuje 82 litry wody butelkowanej. Dla porównania: najwięcej w Europie, bo aż 180 litrów, kupuje Włoch, Hiszpan — 152 litry, a Niemiec około 143 litry.
W dodatku są to wody o wyższej zawartości minerałów lub wzbogacone o witaminy i składniki funkcjonalne. Wodny biznes ma też drugie dno: rosnące góry plastikowych śmieci. Jak podaje portal Crazynauka.pl, do polskich sklepów trafia co roku 4,5 mld tzw. butelek PET. Ponownie przerabia się 1,1 mld, a reszta ląduje w koszu lub — jeszcze gorzej — jest spalana.
Taki śmieć rozkłada się nawet przez pół tysiąca lat. Większych postępów w rozwiązaniu tego problemu na razie nie widać. Choć pomysłów nie brak. Jednym z ciekawszych jest Ooho! londyńskiego start-upu Skipping Rocks Lab. To podwójna przezroczysta błona zamykająca maksymalnie litr wody. Taką aquakulkę można zjeść — jest nieszkodliwa — albo wyssać z niej wodę, a błonę wyrzucić. Rozpadnie się całkowicie do postaci cukrów prostych w zaledwie 5-6 tygodni.
Niestety, membrany Ooho! nie trafią zbyt szybko do masowej produkcji — na razie są zbyt delikatne i miękkie, przez co trudne w użyciu. Skipping Rocks Lab zapewnia jednak, że pracuje nad wzmocnieniem kulek. A przepis na ich tworzenie jest dostępny na licencji Creative Commons, czyli bezpłatnie, i każdy może go udoskonalić. &