P4 walczy o życie...

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2012-06-20 00:00

Przetarg na częstotliwości dla szybkiego internetu jest antykonkurencyjny i wymierzony przeciw nam – twierdzi operator sieci Play

Operatorzy telekomunikacyjni do końca przyszłego tygodnia mają zgłaszać uwagi do przetargu na częstotliwości 1800 MHz, które umożliwią szczęśliwym nabywcom zaoferowanie szybkiego internetu. Przetarg budzi duże emocje i każdy z czterech operatorów komórkowych liczy już pieniądze, jakie będzie mógł wyłożyć na kupno pasma. Z warunków przetargu najbardziej niezadowolony jest operator sieci Play, dla którego pozyskanie nowych częstotliwości oznacza być albo nie być.

— Byliśmy zszokowani, gdy zobaczyliśmy wstępne warunki przetargu. Jeśli się nie zmienią, zamiast wyrównać szanse operatorów, utrwalą dysproporcje i uniemożliwią Playowi dalszą walkę o udziały rynkowe. To dobra wiadomość dla naszych konkurentów, ale fatalna dla konsumentów — mówi Jorgen Bang-Jensen, prezes P4, operatora sieci Play.

Duzi mogą więcej

UKE chce wystawić pasmo na sprzedaż w pięciu pakietach po 5 MHz. Operatorzy przekonują, że jeden pakiet to za mało, by rozwinąć szybki internet. Jednak za złożenie oferty na więcej regulator będzie rozdawał punkty karne. Karać będzie też operatorów, którzy już mają częstotliwości z zakresu 1800 MHz. Zdaniem Playa, nieproporcjonalnie.

— Z niezrozumiałych powodów UKE zaproponował, aby operatorzy zasiedziali za już posiadane pasma 1800 MHz otrzymywali prawie 8-krotnie mniej punktów karnych niż ci, którzy w przetargu wystartują po więcej niż 5 MHz. To wygląda na dyskryminację Playa w stosunku do operatorów zasiedziałych, być może niezamierzoną — mówi Jorgen Bang-Jensen. 60 proc. pasma 1800 MHz należy do grupy firm skupionych wokół Zygmunta Solorza-Żaka.

Play wyliczył, że — mimo takiej dominacji — biznesmen kontrolujący Polkomtela i NFI Midas musi zapłacić jedynie 12 proc. więcej, by przelicytować Playa.

— Nierówność rozdziału częstotliwości w Polsce jest wyjątkowa na skalę europejską. Wydawało się, że konieczność wyrównania tych dysproporcji nie podlega dyskusji. Play, aby móc konkurować, musi zdobyć część pasma w przetargu — przekonuje Jorgen Bang-Jensen. Zastrzeżenia Playa budzi też dysproporcja między najważniejszymi kryteriami przetargu — konkurencyjnością i ceną.

— Konkurencyjność jest najważniejszym kryterium w przetargu na 1800 MHz — zapewnia Magdalena Gaj, prezes UKE. Zdaniem operatora, tylko nominalnie. Ocena według tego kryterium może przynieść firmie startującej w przetargu aż 600 punktów, jednak punkty za konkurencyjność, przyznawane według skomplikowanego algorytmu, zbierze każdy operator — mniej lub więcej. Jak wyliczył Play, maksymalna różnica w punktacji według tego kryterium wynosi 358. To oznacza, że de facto decydować będzie cena, za którą można dostać aż 500 z 1,9 tys. punktów. T-Mobile i Orange oceniają propozycję UKE inaczej niż P4. Przetarg daje im realnąszansę na zdobycie cennego pasma. Polkomtel nie komentuje. — Dokumentacja przetargowa jest obecnie na etapie konsultacji rynkowych i wszystkie uwagi zgłoszone przez uczestników rynku zostaną przeanalizowane i wzięte pod uwagę przy ustalaniu ostatecznej treści decyzji — zapewnia Magdalena Gaj.

Czarny koń

Wbrew pozorom budzący emocje przetarg na cenne pasmo wcale nie musi rozstrzygnąć się w ścisłym gronie czołowych graczy na rynku. Ciekawym graczem kandydatem na nabywcę częstotliwości może okazać się Emitel, właściciel infrastruktury do radiodyfuzji. Firma musi szybko rosnąć, by pokazać nowym właścicielom, że za nią nie przepłacili. Stąd pomysł, by rozwijać się jako operator hurtowy dla telekomów — od usług hurtowych telefonii komórkowej poprzez hurtowe wi-fi po usługi dodane dla telekomunikacji.

— Oczekujemy, że UKE będzie preferować nowych graczy. Wejście Emitela na rynek komórkowy zwiększy jego konkurencyjność. Mamy infrastrukturę i kapitał. To wszystko, czego potrzeba operatorowi. Będziemy przekonywać regulatora, by ograniczył liczbę licencji, bo to pomoże efektywniej wykorzystać częstotliwości — mówi Przemysław Kurczewski, prezes Emitela. Operatorzy nie zamierzają jednak wspierać potencjalnego konkurenta. Na razie deklarują, że nie chcą współpracować z Emitelem.

— Emitel jako podmiot hurtowy nie stanowi dla nas wartości dodanej. Jeśli to on będzie miał częstotliwości 1800 MHz, to — udostępniając je nam na zasadach hurtowych — nie będzie w stanie zagwarantować odpowiedniej jakości usług. Jego obecność w przetargu jedynie podbija stawkę — mówi Miroslav Rakowski, prezes T-Mobile.

OKIEM EKSPERTA

Połączyć przetargi

EMIL KONARZEWSKI

partner zarządzający Audytela

Najbardziej korzystnym scenariuszem rozwoju rynku byłoby połączenie przetargów na 1800 MHz z przetargami na częstotliwości z dywidendy cyfrowej. Umożliwiłoby to wejście poważnego piątego gracza na rynek. Jeżeli nie da się tego zrobić, regulator powinien rozdysponować częstotliwości tak, by maksymalnie wspierać rozwój konkurencji.