Pachnieć jak milion baksów

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2012-08-14 11:06

Drogie kobiece zabawki potrafią zwalić faceta z nóg. Nie wiadomo tylko, czy to szok cenowy, czy rezultat połączenia aromatu irysa z wanilią.

Co?

Perfumy Clive Christian Imperial Majesty (fot. mat. prasowe)
Perfumy Clive Christian Imperial Majesty (fot. mat. prasowe)
None
None

Perfumy Clive Christian Imperial Majesty 50 ml

Za ile?

435 000 USD

Słownie: czterysta trzydzieści pięć tysięcy dolarów

Dochodzą do nas (zasadne zresztą) skargi, że w rubryce „Najdroższe” prezentujemy niemal wyłącznie przedmioty będące obiektem męskiego pożądania. Spieszymy donieść, że tym razem koniec z dopieszczaniem ego bogatych samców. Czas pokazać, że kobiety mają własne zabawki. I to takie, przy których z wrażenia mężczyznom miękną kolana. Perfumy.

— Kobieta, która nie używa perfum, nie ma przyszłości — mawiała Coco Chanel, jakby nie było specjalistka od wyciskania pieniędzy z aromatycznych flakonów. A dobra przyszłość dobrze kosztuje i nie jest łatwa do zdobycia. Zwykle najdroższe rzeczy na tym świecie mają taką urodę, że produkowane są w maksymalnie kilku egzemplarzach. Ot tak, by narobić marketingowego hałasu i napędzić marce bogatej klienteli na resztę, nieco już tańszych, produktów.

Z perfumami Clive Christian Imperial Majesty jest z pozoru podobnie. Pachnący orientem i kwiatami płyn dostępny jest w tańszej wersji bez butelki z kryształu i gigantycznego diamentu na korku. Kompozycję z brytyjskiej Crown Perfumery (pamiętającej czasy królowej Wiktorii) można mieć już za 400 dolarów. Taniocha, bo we flakonie zmieściło się niemal 20 pieszczących zmysły zapachów: od limonki, białej brzoskwini i poczciwej śliwki przez ylang ylang, florenckiego irysa, zieloną orchideę po wanilię Tahiti, tonkę i drzewo sandałowe z Indii. Swoją drogą, konia z rzędem pani, która wie, jaką woń wydziela owa tonka. Hola, hola, nie brnijmy jednak w dyskontową retorykę. Zapewne są kobiety, które w trosce o swą przyszłość (za radą Coco) pragną jednak spryskiwać swe boskie ciało cieczą z butelki wartej więcej niż Ferrari. I tu, drogie damy, „no problem”. Popularny za oceanem serwis Amazon w maksymalnie pięć tygodni dostarczy Imperial Majesty pod wskazany adres bez zbędnych ceregieli. Są już nawet pierwsze opinie użytkowniczek i użytkowników Amazona. Zróżnicowane.

— Wszyscy moi przyjaciele mówią mi, że pachnę jak milion dolarów. Śmieszne jest to, że taki efekt kosztował mnie niecałe pół miliona — cieszy się PenPen.

— Eee, lipa. To był najgorszy koniak, jakiego kiedykolwiek próbowałem — twierdzi niejaki Leopold Bloom, zapewne amator wysublimowanej wody brzozowej.

I choć ludzkość zna perfumy już od ponad 4 tysięcy lat, a marketing pewnie jeszcze i z tysiąc lat dłużej, to produkt Clive’a Christiana długo nie znajdzie swego cenowego pogromcy. Dlatego, drogie damy, spieszcie się powoli z decyzją o zakupie Imperial Majesty — Amazon ma spore zapasy. Realizując mgliste marzenia o drogocennym zapachu i odsłaniając marketingową zasłonę dymną, pamiętajcie, że na dużą część mężczyzn najlepiej jednak działa aromat, który opisać można jako „nowe wnętrze sportowego auta”. I to bez orzechowo-waniliowo-migdałowej nuty tonki.