Palety są podstawowym nośnikiem używanym w logistyce wszelkiego rodzaju produktów: spożywczych, kosmetycznych, tekstylnych, metalowych, motoryzacyjnych, poligraficznych, farmaceutycznych, chemii, tworzyw sztucznych i wielu innych. Wahania cen palet mają zatem wpływ na ceny zdecydowanej większości dóbr, zwłaszcza w przypadku tak gigantycznych podwyżek jak obecne.

Drożeje drewno, drożeją palety
— Przed rokiem palety EPAL kosztowały 26-27 zł, dzisiaj cena dochodzi, a czasami nawet przekracza 70 zł. To wzrost o 170 proc. — mówi Jarosław Maciążek, wiceprezes Polskiego Komitetu Narodowego EPAL (PKN EPAL), organizacji zrzeszającej rodzimych producentów takich palet.
EPAL to najczęściej (80-90 proc. rynku) stosowany u nas system palet, drugim jest UIC/EUR, a oba potocznie nazywa się europaletami.
— Rok temu, w zupełnie innych warunkach, ceny naszych palet wahały się w zależności od producenta od 25 do 30 zł. Teraz zdarzają się okazje, gdy paletę można kupić po 55 zł, ale słyszałem też o ofertach po 100 zł. Rynek jest kompletnie rozchwiany — mówi Sławomir Rusek, prezes Związku Producentów Europalet UIC (ZPE UIC).
Przedstawiciele obu organizacji są zgodni, że powodem skoku cen jest sytuacja na rynku drewna. Surowca brakuje i dlatego jego ceny są niebotyczne.
— W 2020 r. cena iglastego drewna okrągłego oferowanego przez Lasy Państwowe na portalach wynosiła 200-220 zł za 1 m sześc. Teraz nierzadko przekracza 500 zł — mówi Sławomir Rusek.
Eksport surowca rośnie, import spada
Jego zdaniem za obecną sytuację na rynku drewna odpowiada w dużym stopniu stale zwiększający się eksport. Prezes ZPE UIC uważa, że dopóki nie postawi się temu tamy, nie ma co liczyć na obniżkę cen.
Deficyt jest tym dotkliwszy, że kilka miesięcy temu całkowicie wstrzymała eksport drewna Białoruś. Są też kłopoty z dowozem surowca z Ukrainy.
Jarosław Maciążek mówi też o cłach, jakie na drewno sprowadzane z Kanady nałożyła administracja prezydenta Donalda Trumpa. W efekcie Amerykanie zaczęli importować surowiec z Europy i w zeszłym roku sprowadzili go ponad 7 mln m sześc., czyli prawie dwa razy tyle, ile rok wcześniej. W efekcie drewna w Unii Europejskiej jest mniej.
— Popyt rośnie również dlatego, że w pandemii bardzo dynamicznie wzrosły obroty e-commerce’owe. To zwiększyło zapotrzebowanie na palety i opakowania, w tym także drewniane — twierdzi wiceprezes PKN EPAL.
Jednak drewno to nie wszystko.
— Co najmniej dwa razy tyle, ile przed rokiem, płaci się teraz za gwoździe — dorzuca Sławomir Rusek.
Końca podwyżek wciąż nie widać
— Codziennie kilkanaście razy słyszę pytanie, gdzie jest koniec podwyżek, ale nikt nie umie na nie odpowiedzieć — mówi prezes ZPE UIC.
Choć w tak nietypowej sytuacji jak obecna trudno cokolwiek przewidywać, eksperci czynią próby.
— Europaleta kosztuje dziś w Niemczech około 17 EUR, a rok temu było to 7 EUR. Prognozy mówią jednak, że już za kilka tygodni może to być ponad 20 EUR. To może oznaczać, że absurdalna jeszcze kilka miesięcy temu cena 100 zł już jesienią może się stać powszechna — mówi Jarosław Maciążek.
Zdaniem analityków turbulencji na rynku można się spodziewać jeszcze co najmniej do jesieni, a ewentualnej stabilizacji, choć na pewno nie spadku cen, można oczekiwać dopiero w ostatnim kwartale roku.
— Dotychczas ceny palet były stabilne i w ciągu roku właściwie się nie zmieniały. Teraz idą w górę prawie co tydzień. Ta sytuacja nie jest dobra dla nas, producentów. Musimy na bieżąco reagować na ceny surowców, podnosić własne i negocjować warunki dostaw z klientami. W biznesie najważniejsza jest stabilność, której dziś jak na lekarstwo — twierdzi wiceprezes PKN EPAL.
Klienci płaczą i płacą, bo nie mają wyboru
Żywotność europalety to zazwyczaj pięć, sześć cykli transportowych, choć wiele zależy również od tego, jaki towar jest na niej transportowany oraz od fachowości pracowników logistyki. Drewno to wciąż najtańszy i najlepszy materiał na paletę, choć stosuje się również tworzywa sztuczne czy aluminium.
— Dziś w zasadzie nie ma alternatywy dla palet, relatywnie niewielka część towarów może się bez nich obejść. Odbiorcy są więc skazani na ich zakup palet — mówi Jarosław Maciążek.
Według jego szacunków w 2020 r. w Polsce wyprodukowano prawie 70 mln sztuk palet drewnianych, około 27 mln to typ EPAL.
— W tym roku spodziewamy się wzrostu produkcji naszych palet o około 2,5 mln sztuk, co oznaczałoby łącznie prawie 30 mln. Łączna produkcja może zatem wzrosnąć do co najmniej 75 mln sztuk — szacuje wiceprezes PKN EPAL, dodając, że obecnie większość produkcji zostaje w Polsce, a około 40 proc. trafia na eksport.
Nie obserwujemy w tej chwili większego zainteresowania dostawców szybszym odbiorem palet z naszych centrów logistycznych. Niemniej mamy świadomość, że z uwagi na sytuację rynkową może się to w wkrótce zmienić. Zwracamy uwagę, że w dostawach do naszej sieci dużą część palet stanowią palety poolingowe (czyli wypożyczane od film logistycznych np. CHEP, czy LPR - red.), których użytkownicy nie odczuwają i nie ponoszą dodatkowych kosztów z tytułu wzrostu cen palet drewnianych na polskim rynku. W obecnej sytuacji stosowanie na większą skalę tego typu rozwiązań może okazać się najkorzystniejszą alternatywą dla naszych dostawców.
Ruch cen drewna zaczął się w grudniu zeszłego roku, ale jeszcze w styczniu ceny palet były na akceptowanym od lat poziomie około 30 zł za sztukę. Nikt z użytkowników palet nie spodziewał się takiego wzrostu cen i nie sądzę, aby wtedy ktokolwiek zabezpieczył się, kupując ich większą liczbę. Dziś trudno o prostą receptę. Jedyne rozwiązanie to dbałość o posiadane palety, aby maksymalnie wydłużyć ich żywotność, i przyspieszenie rotacji.
Oczywiście na rynku są też palety plastikowe. Ich niektóre modele są dużo trwalsze od drewnianych. Ze względu na cenę, wynoszącą nierzadko 150-300 zł, funkcjonują prawie wyłącznie w wypożyczalniach i są raczej produktem niszowym. Jeśli jednak ceny drewnianych palet nadal będą tak szły w górę, to nie można wykluczyć, że niektórzy sięgną po plastikowe palety, bo realny koszt ich użytkowania i inwestycja w zmianę systemu staje się coraz bardziej opłacalna.