Producenci tzw. nośników towarów twierdzą, że ich sektor to swoisty barometr gospodarki. Skala zamówień na palety, powszechnie stosowane w logistyce, może bowiem z pewnym wyprzedzeniem wskazywać na wahnięcia koniunktury. Tym razem paletowy barometr wychyla się lekko na plus.
— Sytuacja w naszej branży jest niezła — mówi Jarosław Maciążek, wiceprezes Polskiego Komitetu Narodowego EPAL (PKN EPAL), organizacji zrzeszającej producentów tego typu palet.
Zdecydowana większość, bo prawie 90 proc. nośników ładunku używanych w Polsce, to palety tego właśnie systemu. Reszta to europalety należące do systemu UIC/EUR. Wiceszef PKN EPAL wyjaśnia, że palety są najintensywniej wykorzystywane przez producentów, dystrybutorów i sprzedawców tzw. dóbr szybko zbywalnych, czyli z segmentu FMCG. Mimo koronawirusa i lockdownu ta część rynku nadal funkcjonowała, stąd niesłabnące zainteresowanie paletami EPAL. Nieco inaczej sytuacja wyglądała u konkurentów.
— Na początku pandemii w związku z wstrzymaniem produkcji w wielu segmentach rynku nasza branża produkowała sporo na magazyn. Te zapasy zostały jednak już wyprzedane i produkujemy na bieżące potrzeby rynku. W efekcie produkcja europalet w Polsce jest w tym roku praktycznie na tym samym poziomie, co w zeszłym roku. Wzrosła natomiast o 5-10 proc. skala napraw — mówi Sławomir Rusek, prezes Związku Producentów Europalet UIC (ZPE UIC).
W tym roku związek ma więcej chętnych na licencje na produkcję, ale przede wszystkim na dokonywanie napraw europalet.
— W czasach gdy firmy są w gorszej kondycji, także dla wielu naszych klientów liczy się każdy grosz. Naprawiane palety są o 1-2 zł tańsze od nowych, których jednostkowy koszt to przeciętnie 27-28 zł — mówi Sławomir Rusek.
Jego zdaniem pandemia spowodowała nienaturalny spadek cen także nowych palet. Ponieważ część producentów w pewnym momencie uznała, że aby sprzedać zgromadzony towar, należy obniżyć jego cenę, to obecnie koszt zakupu jednej europalety jest średnio o 2 zł, a czasami nawet o 3 zł niższy niż przed koronawirusem.
— W minionym półroczu globalna sprzedaż palet systemu EPAL była o około 2 proc. wyższa niż rok wcześniej — mówi wiceprezes PKN EPAL.
EPAL funkcjonuje w ponad 30 krajach, a palety tego standardu używane są przede wszystkim w Europie (choć pierwsze licencje na ich wytwarzanie sprzedane zostały już m.in. do Chin i Indii). Aż 75 proc. całej produkcji pochodzi z dwóch państw: Niemiec i Polski.
— W Niemczech tegoroczny wzrost sięgnął 5,6 proc., co przy produkcji sięgającej w całym zeszłym roku 36 mln sztuk, oznacza dodatkowy1 mln palet tylko w pierwszym półroczu 2020 — informuje Jarosław Maciążek.
W Polsce produkcja w okresie od początku stycznia do końca lipca tego roku była praktycznie na takim samym poziomie jak rok wcześniej. Są jednak kraje, gdzie rynek w tym roku się skurczył, m.in. w Czechach, Słowenii czy Włoszech. Gorzej wygląda sytuacja w podsegmencie metalowych pojemników, które również znajdują się w asortymencie firm działających w systemie EPAL.
— Te opakowania są używane w dużej części przez wytwórców części samochodowych, a ta branża należy do najbardziej dotkniętych przez pandemię. Produkcja spadła tu w niektórych przypadkach o ponad 40 proc., dlatego sprzedaż metalowych pojemników jest w tym roku wyraźnie mniejsza niż przed rokiem — wyjaśnia Jarosław Maciążek.