Przy zrównaniu akcyzy na olej opałowy z akcyzą na olej napędowy, koronnym argumentem podnoszonym przez resort finansów była walka z szarą strefą i mafiami paliwowymi. Warto by jednak, wprowadzając takie rozwiązania, udowodnić, czy szara strefa rzeczywiście stanowi istotną część obrotu na rynku paliwowym. To się Ministerstwu Finansów nie udało.
Wyniki kontroli wskazują, że oszustwa to kilka procent obrotu. Można uznać te dane za niewiarygodne, bo mafie paliwowe mogą być równie przebiegłe jak — nie przymierzając — agenci WSI albo resort jest zbyt nieudolny, by wytropić oszustów. W obu wypadkach naturalną drogą byłoby zastanowienie się nad zwiększeniem skuteczności kontroli. To jednak zmusiłoby ministerialnych urzędników do wysiłku — trzeba by było opracować koncepcję, a potem ją jeszcze zrealizować. A było wszak prostsze wyjście. I resort finansów je wybrał.
Paliwowi oszuści przestali być problemem ministerstwa, a stali się problemem uczciwych podatników, którzy okazali się na tyle naiwni, że zdecydowali się na ogrzewanie olejowe. Istnieje jednak jeszcze jedna możliwość — walka z mafią paliwową za pomocą akcyzy, to mówiąc kolokwialnie „ściema”, a ministerstwu chodzi jedynie o zwiększenie wpływów do budżetu, bo tych nigdy za wiele. Niewykluczone, że to właśnie jest ta „porażająca wiedza” którą politycy tak skąpo się z nami dzielą.
Adam Sofuł