Państwo powinno wspierać innowacyjność

Andrzej Arendarski
opublikowano: 1999-04-23 00:00

Andrzej Arendarski: państwo powinno wspierać innowacyjność

NIE WYKORZYSTANY POTENCJAŁ: Niewielka pozostaje liczba przedsiębiorstw, które szansy swojego sukcesu upatrują właśnie w wyszukiwaniu i wdrażaniu nowości — stwierdza Andrzej Arendarski. fot. Grzegorz Kawecki

Czy polska gospodarka jest innowacyjna? Czy w wystarczający sposób absorbuje wszelkie nowości, tzn. czy wdraża do produkcji nowe patenty i rozwiązania technologiczne? Czy w jakiejś dziedzinie osiągnęła pozycję lidera światowego lub europejskiego? Czy polskie firmy są odpowiednio zarządzane i z właściwym refleksem reagują na wyzwania światowego rynku? Odpowiedzi na te pytania — niestety, niezbyt pozytywne — daje obserwacja naszej rzeczywistości gospodarczej.

NIEWIELKA pozostaje liczba przedsiębiorstw, które szansy swojego sukcesu upatrują właśnie w wyszukiwaniu i wdrażaniu nowości. Liczba ta jest szczególnie skromna, jeśli weźmiemy pod uwagę firmy niewielkie, które w krajach rozwiniętych odgrywają w dziedzinie innowacyjności znaczącą rolę. Praktycznie nie jest wykorzystywany pokaźny potencjał ośrodków badawczo-rozwojowych, które przez lata dobrze służyły poszczególnym branżom, kreując nowe rozwiązania naukowo-techniczne i adaptując nowinki zagraniczne dla potrzeb polskiej gospodarki. Również uznany w skali międzynarodowej potencjał naszych uniwersytetów i politechnik oraz Polskiej Akademii Nauk do tej pory nie jest należycie wykorzystywany do rozwiązywania palących problemów gospodarki.

Z ROKU NA ROK bezczynnie przyglądamy się pogarszającym się wynikom naszego eksportu, zapominając również o jego mało interesującej strukturze, którą określają surowce i towary nisko przetworzone, łatwe do zastąpienia i mało atrakcyjne cenowo. Swego czasu spore nadzieje łączyliśmy z napływem inwestycji zagranicznych, które oprócz zastrzyku kapitałowego z reguły niosą ze sobą know-how, stając się w ten sposób animatorem innowacyjności. Być może nie osiągnęliśmy jeszcze takiego poziomu inwestycji, który odegrałby w omawianej kwestii znaczącą rolę, a może realizowane w Polsce inwestycje zagraniczne nie reprezentują najnowszych rozwiązań. Myślę, że oba czynniki są w jakiejś mierze za wspomniany stan rzeczy odpowiedzialne.

POWSTAJE teraz pytanie, czy presja konkurencji — owa niewidzialna ręka rynku — jest wystarczającym mechanizmem stymulującym rozwój innowacyjności. Czy administracja państwowa ma w tym względzie coś do zrobienia, czy też powinna ograniczyć się jedynie do kreowania polityki makroekonomicznej? Przykład wielu krajów, które dzisiaj zajmują pozycję godną pozazdroszczenia w rozwoju i wdrażaniu nowych technologii, wskazuje że rola państwa jest w tym względzie trudna do przecenienia. To ono ma w swoich rękach liczne instrumenty, które mogą zachęcać przedsiębiorców do poszukiwania i wdrażania nowości. Mogą to być rozwiązania finansowe (system ulg czy odpisów podatkowych, korzystniejsza amortyzacja, dostępne i udzielane na atrakcyjnych warunkach kredyty) oraz organizacyjno-systemowe (doradztwo dla firm, system stałych kontaktów uczelni z przedsiębiorstwami, szkolenia i promocja najlepszych rozwiązań zagranicznych).

W UTWORZENIU i funkcjonowaniu takiego systemu jest także miejsce dla samorządu gospodarczego. Niedawno Krajowa Izba Gospodarcza podpisała stosowne porozumienie z Radą Ośrodków Badawczo-Rozwojowych, wkrótce podobny dokument podpiszemy z NOT i kilkoma wyższymi uczelniami. Mam nadzieję, że efektem naszej współpracy będzie projekt kompleksowego programu, stwarzającego efektywne mechanizmy wdrażania innowacji w polskich przedsiębiorstwach. Mam też nadzieję, że program ten zostanie dobrze przyjęty przez ministra Janusza Steinhoffa, jako kompatybilny z przygotowywanym w Ministerstwie Gospodarki programem rozwoju małej i średniej przedsiębiorczości.

Andrzej Arendarski jest prezesem Krajowej Izby Gospodarczej, byłym ministrem współpracy gospodarczej z zagranicą