Państwowe pieniądze utopione w mleczarni

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2020-06-15 22:00

NFOŚiGW, BOŚ Bank i KOWR dały na spółdzielnię kierowaną przez byłego wiceministra rolnictwa z PiS blisko 150 mln zł. Pieniądze przepadły

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • W jaki sposób Bielmlek dostał kredyt w BOŚ
  • Co wykazał audyt spółdzielni przeprowadzony wiosną 2019 r. 
  • Jakiej wysokości gwarancję wypłacił KOWR BOŚ

„Nie może być na rynku tak, że dwóch gigantów tylko czyha, aby wchłonąć wszystkich mniejszych. Zamierzam pomagać małym spółdzielniom, tak jak pomogłem jednej z podlaskich mleczarni” — powiedział Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa, podczas Forum Mleczarskiego w Serocku we wrześniu 2019 r.

PAŃSTWOWY PAS TRANSMISYJNY:
PAŃSTWOWY PAS TRANSMISYJNY:
W sierpniu 2019 r. Grzegorz Pięta, jako p.o. dyrektora generalnego KOWR (z lewej), udzielił poręczenia na 30 mln zł na spłatę zadłużenia Bielmleku w BOŚ Banku, którego ówczesny prezes Bogusław Białowąs (z prawej) przyznał spółdzielni 20 mln zł limitu kredytowego. Mleczarnia Tadeusza Romańczuka, byłego wiceministra rolnictwa i senatora PiS, spłaciła tymi pieniędzmi długi wobec dostawców mleka. Kilka miesięcy później do sądu trafił wniosek o jej upadłość.
FOT. PAP-JACEK TURCZYK, AN BIELECKI-EAST NEWS, GK

Obecnie rzeczona mleczarnia, Bielmlek z Bielska Podlaskiego, jest pod rządami syndyka. Ma dziesiątki milionów złotych długów wobec kontrahentów, choć włożono w nią około 150 mln zł państwowych pieniędzy.

Sztandarowy projekt

Niedawno opisaliśmy w „Pulsie Biznesu” kontrowersje dotyczące kredytów udzielonych podlaskiej spółdzielni przez BOŚ, których bank nie odzyskał. Wątpliości jest więcej — dotyczą też Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), Ministerstwa Rolnictwa (MR) i Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR). Łącznie wszystkie instytucje wpompowały w spółdzielnię, którą przez lata z krótką przerwą kierował Tadeusz Romańczuk, ekssenator PiS i do lipca ubiegłego roku wiceminister rolnictwa, 150 mln zł.

Osoba szefa i jego ambicje to główny wyróżnik Bielmleku spośród wielu spółdzielni mleczarskich. Wielkie plany polityka — prezesa mogło podsycać sąsiedztwo potężnych na tym rynku graczy: Mlekovity i OSM Piątnica. W 2014 r. podlaski zakład rozpoczął inwestycję w instalację do produkcji mleka w proszku, co miało znacząco poprawić rentowność biznesu. Mleczarni zabrakło jednak... surowca. Skupowała po 150 tys. litrów mleka dziennie wobec zapotrzebowania rzędu 1 mln litrów. Między innymi z tego powodu inwestycja, zamiast przynieść zyski, pociągnęła spółdzielnię w stronę dna. Nie wiadomo, kiedy dokładnie zaczęły się problemy, jednak już w 2017 r. sytuacja mleczarni nie była dobra. Według naszych ustaleń właśnie wtedy Bielmlek po raz pierwszy zabiegał w BOŚ Banku o kredyt, ale otrzymał odmowną decyzję.

— To nie była zwykła procedura. Klienta przyprowadził jeden z członków zarządu, ale wiadomo było, że inicjatywa nie jest jego — opowiada osoba znająca kulisy sprawy, chcąca zachować anonimowość.

Według naszych źródeł inicjatorem miał być Kazimierz Kujda, ówczesny prezes NFOŚiGW, głównego akcjonariusza BOŚ. Trzy lata temu był mocną figurą w strukturach PiS, ze względu na wpływy w partii i bliską współpracę z Jarosławem Kaczyńskim nazywano go małym prezesem. W 2017 r. narodowy fundusz dał Bielmlekowi 68,3 mln zł pożyczki na kontynuację inwestycji w linię do produkcji mleka i serwatki w proszku. Dla NFOŚiGW był to jeden ze sztandarowych projektów. Dlaczego zdecydował się pożyczyć pieniądze spółdzielni? NFOŚiGW nie odpowiedział na nasze pytanie.

Niemożność kontynuacji

Po roku BOŚ zrewidował politykę kredytową wobec Bielmleku. Bank miał inny zarząd i kto inny odpowiadał za ryzyko kredytowe. Jak pisaliśmy, w 2018 r. spółdzielnia dostała dwa kredyty, kolejny na początku 2019 r., a ostatni we wrześniu. W tym samym roku audytor wynajęty przez jednego z mleczarskich potentatów przestrzegł, że „kategorycznie i w wyniku wystąpienia jakichkolwiek zdarzeń nie należy nawiązywać jakichkolwiek relacji właścicielskich do momentu ustalenia faktycznego stanu majątkowego spółdzielni”. W międzyczasie kondycja pompowanej gotówką spółdzielni się pogarszała.

Dotarliśmy do skróconego raportu o jej stanie finansowym, opracowanego wiosną ubiegłego roku przez trzech audytorów specjalizujących się w audycie przedsiębiorstw z branży mleczarskiej. Zleceniodawcą była jedna z największych spółdzielni w kraju. Z raportu wynika, że na koniec marca 2019 r. zadłużenie Bielmleku z tytułu kredytów i pożyczek wynosiło 137 mln zł. Wierzycielami były BOŚ i NFOŚiGW. Fundusze własne Bielmleku wynosiły wówczas 112 mln zł.

„Jednostka w ostatnich latach obrotowych przekracza wskaźniki zadłużenia, które wykazują znaczny wzrost, osiągając poziom wskazujący na niemożność kontynuacji działalności. Kwota zobowiązań jednostki w relacji do osiąganych zysków i przychodów nie jest wystarczająca, aby prowadzić samodzielną działalność” — czytamy w raporcie.

Audytorzy stwierdzili, że w 2019 r. mleczarnia utraciła płynność finansową i nie jest w stanie współpracować z kluczowymi kontrahentami. Salda przeterminowanych długów wynoszą 3-6 mln zł na każdą współpracującą firmę. Ponieważ podstawowy biznes jest nierentowny, spółdzielnia spłaca zobowiązania, powiększając zadłużenie w banku oraz pozyskując dotacje i korzystne w obsłudze pożyczki. Szacowany kwartalny koszt zobowiązań pieniądze mleczarni finansowych wynosił 3 mln zł i znacznie przewyższał zyski mleczarni.

„Spodziewane jest w najbliższym czasie pojawienie się licznych pozwów i egzekucji w związku z nieuregulowaniem przez jednostkę zobowiązań z tytułu dostarczonego surowca” — napisano w raporcie.

Postępowanie sanacyjne

Spostrzeżenia audytorów okazały się trafne. Już latem 2019 r. pierwsi wierzyciele przystąpili do egzekucji zaległości z majątku Bielmleku. Sytuacja pogorszyła się tak, że mleczarnia zaczęła się spóźniać z płatnościami dla rolników. Wcześniej zadłużała się u innych kontrahentów, ale dostawcom mleka, czyli spółdzielcom, płaciła. Wtedy z pomocą przyszły BOŚ i KOWR. 30 sierpnia bank przyznał spółdzielni 20 mln zł kredytu, a ośrodek go zagwarantował.

— Część kredytu poszła na spłatę zaległych wynagrodzeń i zobowiązań wobec rolników. To był zwyczajny transfer pieniędzy, żeby uniknąć protestów niezadowolonych dostawców mleka — ocenia przedstawiciel sektor mleczarskiego.

W lutym 2020 r. minister rolnictwa podczas posiedzenia sejmowej komisji poświęconego sprawie Bielmleku i Eskimosa, innego kontrowersyjnego biznesu Tadeusz Romańczuka, powiedział, że na wniosek rady nadzorczej mleczarni oraz Podlaskiej Izby Rolniczej i Krajowej Rady Izb Rolniczych o udzielenie pomocy finansowej SM Bielmlek resort rolnictwa zgodził się, by KOWR poręczył w banku za spółdzielnię.

— Nie mam żadnych wątpliwości, że była to decyzja rozsądna, bo pomagała rolnikom — stwierdził Jan Krzysztof Ardanowski.

„Rozsądek” kosztował podatników 30 mln zł, bo tyle KOWR wypłacił BOŚ Bankowi tytułem gwarancji.

— Mając poręczyciela, bank może udzielić finansowania nawet spółce w złej sytuacji finansowej, jeśli kredytobiorca przedstawi realny plan restrukturyzacji — mówi szef bankowości korporacyjnej w dużym banku. W marcu tego roku sąd rejonowy w Białymstoku otworzył postępowanie sanacyjne w SM Bielmlek.