Pasteloza nie szkodzi inwestorom

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2016-03-02 22:00

Budownictwo PRL nie słynie z jakości wykonawstwa, ale dane transakcyjne wskazują, że popyt jest wciąż wysoki

Co trzecie mieszkanie sprzedawane na rynku wtórnym mieści się w budynku z wielkiej płyty, wynika z danych Metrohouse. Niektóre z usterek naprawiane są doraźnie od lat 70., a odważny dobór kolorów nowych elewacji doczekał się już niechlubnego miana „pastelozy” — przy relatywnie niskich cenach, lokalizacji w samym centrum i stabilnym popycie, stereotyp krzywych ścian nie ma jednak większego znaczenia.

Ruch w mrówkowcach

W Radomiu lokal w wielkopłytowym bloku można kupić już od 1,5 tys. zł za mkw., a w Warszawie nawet do 8 tys. zł za mkw. Rozbieżność cenowa jest więc spora, ale dane z różnych ośrodków wskazują wyraźnie, że mieszkania w budownictwie doby PRL mogą dorównywać cenowo tym nowszym tylko w centrach największych miast. Ze względu na stosunkowo niskie ceny lokale w takich blokach przyciągają nabywców, którzy zamiast zaciągać kredyt, wolą kupić mieszkanie za gotówkę, nawet jeśli poniesienie dodatkowych kosztów remontu jest nieuniknione. Powszechna opinia o słabym stanie technicznym ściera się z zapewnieniami, że wytrzymałość konstrukcji zdąży jeszcze wszystkich zaskoczyć, ale dane o sprzedaży wskazują zdecydowanie na krótkoterminowy charakter wielu inwestycji. Mieszkania w blokach z prefabrykatów zmieniają nabywców o wiele częściej niż nieruchomości z innych segmentów, co jednak nie odstrasza kupujących, bo oznacza, że ewidentnie nie ma na rynku problemu z odsprzedażą. W pobliżu ośrodków akademickich trudności nie przysparza też znalezienie najemców, którzy, zdaniem pośredników, najchętniej poszukują mieszkań 2-pokojowych. Mimo to, planując skierowanie oferty do studentów, większą liczbę pomieszczeń też warto czasem rozważyć, bo wynajem pokoi oddzielnie może się okazać bardziej opłacalny.

Taniej do 1 tys. zł

Poza wynajmującymi w budownictwo minionego ustroju inwestują też same spółdzielnie, których działania sprowadzają się najczęściej do remontów, wymiany instalacji, zagospodarowania osiedlowych okolic i — budzącej nierzadko kontrowersje — termoizolacji. Mieszkanie w niedocieplonym budynku ma z reguły niższy inwestycyjny potencjał od tego, które zapewnia lepsze warunki mieszkańcom, ale poza krzykliwymi kolorami odnowionych fasad wykonawcom modernizacyjnych prac często zarzuca się pozostawanie w sprzeczności z założeniami samego modernizmu. Zaburzanie proporcji poprzez pogrubianie ściany prowadzi do zmiany charakteru obiektów, których architektura uznawana jest za element podnoszący rynkową wartość — ale problem częściej dotyczy bloków starszych, natomiast w ofercie przeważają powstałe w latach 70. i 80. Urbanistów tego okresu można docenić również za inne podnoszące cenę mieszkań walory, bo nawet budynki, w których roi się od technicznych niedociągnięć, mają w swoim otoczeniu kompletne zaplecze — w czasach pierwszych osiedli tego rodzaju planowanie miejsca na szkoły, sklepy i dojazd było dla projektantów kluczowe, chociaż większość terenów przewidywanych jako zielone zajmowana jest teraz przez zaparkowane samochody. Płynność obrotu takimi mieszkaniami w mniejszych miastach nie wynika jednak wyłącznie z zachwytu nad pomysłowością modernizmu, tylko, w wielu przypadkach, z braku wyboru. W ośrodkach, w których aktywność deweloperów jest stosunkowo niska, osiedla sprzed kilkudziesięciu lat stanowią większość oferty, którą różnicują jeszcze czasem stare kamienice. Cenowa atrakcyjnośćwielkiej płyty zależy więc w dużym stopniu od standardu i ilości nowych przedsięwzięć — w Łodzi różnice na tle całego rynku wtórnego są na przykład niewielkie, a w stolicy mogą wynosić nawet 1 tys. zł za mkw. Średnia cena mieszkania z drugiej ręki w Warszawie to 7,3 tys. zł za mkw., przy czym przeciętna stawka w kilkudziesięcioletnim bloku to około 6,3 tys. zł za mkw. — w Łodzi ceny za mkw. wynoszą odpowiednio 3,6 tys. zł i 3,3 tys. zł, wynika z danych Metrohouse. Spośród kilkunastu badanych miast najniższa średnia za mkw. wynosiła 2,5 tys. zł i zanotowano ją w Częstochowie i Radomiu, a w Elblągu za mkw. w bloku z czasów PRL zapłacić trzeba przeciętnie 2,9 tys. zł. Poniżej 4 tys. zł za mkw. można zainwestować m.in. w Łodzi, Katowicach i Olsztynie, około 5,3 tys. zł we Wrocławiu, a od 4 tys. do 8 tys. za mkw. w Warszawie. Statystyki pokazują, że przeciętne mieszkania w różnych miastach odbiegają też od siebie metrażem, bo w Toruniu mają średnio blisko 40 mkw., w Krakowie 56 mkw., a prawie 60 mkw. w Poznaniu. Apartamenty w blokach z prefabrykatów nie były raczej przewidywane, niekoniecznie ze względów rynkowych,ale z programowych z pewnością.