Gospodarczy medal roku 2026 jak zwykle będzie miał dwie strony. Z jednej — kontynuację solidnego wzrostu PKB w okolicach 3,5 proc., możliwy spadek stóp procentowych nawet w okolice 3,0 proc., stabilną konsumpcję i poprawę inwestycji. Z drugiej — szybki wzrost długu publicznego powyżej 65 proc. PKB, rekordowe deficyty, historycznie niską dzietność, nieubłaganą demografię i wciąż niską innowacyjność gospodarki.
Tak jak w biznesie również w polityce gospodarczej dobre trendy warto wzmacniać, a negatywnym przeciwdziałać. Utrzymanie wzrostu gospodarczego, stabilności finansów publicznych i sprostanie wyzwaniom demograficznym mają jeden wspólny mianownik — wzmocnienie konkurencyjności gospodarki poprzez skok technologiczny. Tymczasem obserwujemy coś odwrotnego — potężny deficyt w okresie dobrej koniunktury oraz strukturalnie zbyt niski poziom inwestycji prywatnych zwłaszcza w obszarach kluczowych dla konkurencyjności w kolejnej dekadzie.
Obok napięć geopolitycznych na świecie trwa pełnoskalowa rewolucja technologiczna. Sztuczna inteligencja, chmura obliczeniowa, automatyzacja i robotyzacja zmieniają gospodarki szybciej, niż zrobił to internet 20 lat temu. W tej grze wygrywają ci, którzy tworzą własne technologie i produkty, a nie tylko świadczą usługi. Coraz wyraźniej działa zasada: zwycięzca bierze większość.
Dobrze ilustruje to rynek kapitałowy. W tym roku zyski siedmiu największych amerykańskich spółek technologicznych — tzw. Magnificent 7 — rosną o ponad 22 proc., podczas gdy pozostałe 493 spółki z indeksu S&P 500 notują wzrost na poziomie około 7 proc. Czy to bańka? Wyceny są wysokie, ale to firmy generujące realne zyski i przepływy pieniężne, za których technologie realnie płacą zarówno przedsiębiorstwa, jak też konsumenci. To zasadnicza różnica względem bańki internetowej.
Paradoks Polski polega na tym, że mamy niemal wszystkie atuty, by być w gronie liderów tej zmiany. Polscy informatycy współtworzyli OpenAI, zbudowali ElevenLabs, rozwijają także polski model językowy Bielik. Dysponujemy dużą liczbą dobrze wykształconych specjalistów IT i dostępem do rynku UE. A jednak ogromna część tego potencjału pracuje w modelu usługowym — jako podwykonawcy zagranicznych korporacji — zamiast budować własne produkty, platformy i globalne marki.
Statystyki są bezlitosne. Polska pozostaje poniżej średniej UE w adopcji chmury obliczeniowej zwłaszcza w sektorze MŚP. Wykorzystanie zaawansowanych rozwiązań AI w firmach jest marginalne. Wydatki na badania i rozwój oscylują wokół 1,5 proc. PKB, podczas gdy liderzy przekraczają 3 proc. Robotyzacja przemysłu? Kilkukrotnie niższa niż w Niemczech czy Korei Południowej.
To nie są abstrakcyjne wskaźniki. To miara przyszłej produktywności, konkurencyjności eksportu i zdolności do utrzymania poziomu życia w starzejącym się społeczeństwie. Bez technologicznego skoku gospodarka w perspektywie kilku lat straci dynamikę, i to być może na całe dekady.
Są jednak także pozytywne sygnały. Rośnie liczba polskich firm odnoszących sukcesy międzynarodowe. Przybywa prywatnego kapitału, który coraz aktywniej inwestuje w venture capital i private equity. Powstają lokalne family offices. Wciąż brakuje skali, zwłaszcza po stronie inwestorów instytucjonalnych, ale kierunek zmian jest właściwy. Rok 2026 pokaże, czy programy takie jak Innovate.PL realnie przyspieszą inwestycje.
Co należałoby zrobić? Wyraźnie zdefiniować technologie priorytetowe — AI, chmurę, automatyzację i robotykę. Uczynić z państwa aktywnego klienta technologii, a nie wyłącznie regulatora. Odblokować kapitał instytucjonalny i premiować budowę własnych produktów oraz własności intelektualnej, zamiast utrwalać model tanich usług.
Nowy rok tradycyjnie sprzyja życzeniom i postanowieniom. Warto, by jednym z nich było to, aby dobra koniunktura nie została po raz kolejny skonsumowana, lecz zainwestowana. Rok 2026 może być kolejnym rokiem wzrostu bez zmiany struktury gospodarki. Może też stać się początkiem przyspieszonej transformacji technologicznej.
