W grudniu rozstanie Cezarego Smorszczewskiego i Tomasza Czechowicza w Private Equity Managers wyglądało na gwałtowne, lecz obaj panowie starali się powściągnąć emocje.

— Chciałem zapewnić wszystkich naszych interesariuszy, że rozwój grupy oraz procesy zarządzania naszymi spółkami będą przebiegać płynnie. Służy temu m.in. rekomendacja MCI Capital [akcjonariusz PEM — red.] dla kandydatury Cezarego na stanowisko członka rady nadzorczej PEM i deklaracja poparcia na walnym zgromadzeniu PEM w najbliższym dogodnym terminie — deklarował Tomasz Czechowicz.
Dziś relacje dwóch największych akcjonariuszy PEM, wycenianego przez rynek na 200 mln zł, są w nowej fazie. Cezary Smorszczewski, drugi największy akcjonariusz z 15,9 proc. akcji, w radzie nadzorczej? Ostatnie walne PEM, trwające kilka tygodni, odrzuciło ten pomysł głosami spółek-akcjonariuszy, w których karty rozdaje… Tomasz Czechowicz.
Słowa i oceny
— Przeprowadziłem w styczniu szersze konsultacje wśród akcjonariuszy PEM. Na ich podstawie uznałem, że na obecnym etapie nie będę popierał wejścia Cezarego Smorszczewskiego do rady nadzorczej PEM — przyznaje Tomasz Czechowicz, nowy prezes PEM. Cezary Smorszczewski, jeszcze nie tak dawny biznesowy partner Czechowicza, nie jest zbyt rozmowny. Choć nie ukrywa, że zależy mu, by być w nadzorze spółki, w której ma aktywa warte 30 mln zł.
— W świecie biznesu i ludzi dorosłych dotrzymywanie słowa ma kluczowe znaczenie i niech rynek kapitałowy takie zachowania oceni sam — komentuje menedżer pytany o powody, dla których Tomasz Czechowicz nie dotrzymał obietnicy. Wcześniej eksprezes, wobec braku inicjatywy MCI Capital, sam zgłosił swoją kandydaturę na walnym PEM i w wywiadzie dla Money.pl mówił: „byłbym bardzo zaskoczony, gdyby głosowano przeciw. Jeżeli nie dopuszcza się do spółki drugiego największego akcjonariusza, który w dodatku wyłożył najwięcej ze wszystkich gotówki, to pokazuje na możliwe postępowania również z innymi w przyszłości”.
Do przyszłości odnosi się i Tomasz Czechowicz. — Nie wykluczam zmiany stanowiska w przyszłości. Zawsze podkreślałem, że cenię sobie bardzo opinię osób z otoczenia spółki, akcjonariuszy czy też członków rady nadzorczej — zaznacza inwestor.
Rada za 8 mln zł
— To delikatna sprawa — mówią osoby z otoczenia spółki, z którymi udało nam się skontaktować. Są wśród nich proszący o anonimowość akcjonariusze i członkowie rady nadzorczej. Oficjalnie, w sporze na linii Czechowicz — Smorszczewski nikt nie chce opowiadać się po którejkolwiek ze stron. Za dużo jest do stracenia, obie postacie w środowisku finansistów mają niebagatelną pozycję.
— Obaj mają ego jak stąd do Kilimandżaro. W spółce było ewidentnie o jedno ego za dużo. Z drugiej strony dobrze byłoby mieć w radzie nadzorczej jedną mądrą głowę więcej — uważa nasz rozmówca. Inny, również blisko związany ze spółką, ocenia, że być może byłoby lepiej, gdyby przy obecnej temperaturze sporu Cezary Smorszczewski zgłosił swojego reprezentanta do rady. A sam dołączył do niej dopiero za kilka miesięcy, gdy poprawią się wzajemne relacje z Tomaszem Czechowiczem.
— Czarek ma bardzo dużą wiedzę o spółce. Będąc w nadzorze, miałby uprawnienia do wykorzystywania tej wiedzy i bezpośrednich relacji z prezesem PEM. A to mogłoby zaogniać konflikt i odwracać uwagę od najważniejszego celu, czyli budowania wartości spółki, która przez ostatni rok uległa 50-procentowej przecenie — argumentuje finansista.
Za osobę wspierającą Cezarego Smorszczewskiego może uchodzić Przemysław Głębocki, zarządzający Mezzanine Management Poland (MMP), będącego trzecim co do wielkości akcjonariuszem PEM. Wehikuł MMP wspierał część inicjatyw Smorszczewskiego na ostatnim walnym. Na stronnika poglądów Tomasza Czechowicza typowany jest Sebastian Buczek i jego Quercus TFI, posiadający nieco ponad 2 proc. akcji spółki. Ostatnio Quercus rozwinął biznesową współpracę z PEM.
- Przede wszystkim zależy mi na spokojnym rozwoju PEM i MCI. Jako inwestor nie chcielibyśmy, aby ewentualny konflikt pomiędzy dwoma akcjonariuszami przeniósł się na poziom organów spółki. To mogłoby utrudnić jej sprawne funkcjonowanie - mówi Sebastian Buczek.
Jego kolega z rynku, także mający pakiet akcji PEM, twierdzi, że rozumie rozczarowanie Smorszczewskiego. I daje mu radę, na realizację której eksprezes musiałby wyłożyć około 8 mln zł.
— K.s.h. jest nieubłagany. Wystarczy, że Smorszczewski skupi z rynku 4 proc. akcji, przebije barierę 20 proc. i miejsce w radzie będzie mu się należało z urzędu. Może to najlepszy sposób na przecięcie tego pata? — zauważa nasz rozmówca.