Monopolista pojechał na Ukrainę upewnić się, że po 1 kwietnia gaz do Polski popłynie. Będzie też rozmawiać o przyszłości Dewonu.
Wizycie premiera Donalda Tuska na Ukrainie towarzyszą przedstawiciele Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) na czele z wiceprezesem Mirosławem Dobrutem. Mają dogadać się ze stroną ukraińską, by po 1 kwietnia 2008 r. w Polsce nie zabrakło gazu. Rząd Ukrainy odebrał RosUkrEnergo (RUE), spółce powiązanej z rosyjskim Gazpromem, prawo do tranzytu przez Ukrainę gazu ze środkowej Azji na zachód Europy, w tym do Polski.
— Mamy gwarancje kontrahentów, że po 1 kwietnia gaz będzie płynął do Polski, ale chcemy dokładnie wyjaśnić, kto będzie odpowiadał za jego tranzyt do Europy — mówi Mirosław Dobrut.
Do końca 2009 r. RUE powinien dostarczyć do Polski ponad 2,3 mld m sześc. gazu rocznie. Stanowi to blisko 16 proc. rocznego krajowego zużycia.
Zakaz tranzytu dla RUE znalazł się w rozporządzeniu gabinetu Julii Tymoszenko z 12 marca 2008 r. Tranzyt całości paliwa z Azji Środkowej przejmie wkrótce państwowy Naftogaz.
W przyszłości dostawami tego gazu na Ukrainę i do krajów UE ma się zająć Gazprom Export, spółka córka Gaz- promu.
Delegacja polskiego monopolisty będzie także rozmawiać o przyszłości wydobywczej spółki Dewon, której założycielami są Naftogaz i PGNiG.
— Mamy kilka propozycji dla partnerów, więcej powiedzieć nie mogę — ujawnia Mirosław Dobrut.
Wyjaśnienia wymaga kwestia praw Dewonu do złóż gazu, które eksploatuje.