Ja mam problemy z wypłacaniem pieniędzy klientom, ty masz problemy z wypłacaniem pieniędzy klientom, razem im wypłacimy — tak można by strawestować słynny cytat z „Ziemi Obiecanej” w odniesieniu do wydarzeń wokół Amber Gold (AG) i Finroyala — dwóch spółek parabankowych, które skusiły dziesiątki tysięcy ludzi ponadprzeciętnymi zyskami z „kontraktów lokacyjnych” (Finroyal) i „lokat w złoto” (AG).
Rozbieżne wersje
„Puls Biznesu” dotarł do notatki służbowej z 31 lipca 2012 r. (patrz obok ), w której Paweł Milewski, członek zarządu polskiej spółki Finroyal Service i „reprezentant regionalny” brytyjskiej FRL Capital Limited, informuje, że FRL połączył się z gdańską spółką Amber Gold. Oraz że tak powstały podmiot zajmie się regulowaniem zobowiązań klientów Finroyala.
Z naszych informacji wynika, że dokument powstał we wtorek na żądanie grupy kilkunastu klientów FRL, którzy nie mogąc się od kilku tygodni doczekać na wypłaty pieniędzy, zjawili się w warszawskiej siedzibie Finroyala. Zapewnienia Pawła Milewskiego nie uspokoiły klientów FRL i trudno im się dziwić.
W ostatnich dniach w ekspresowym tempie zbankrutowały linie lotnicze OLT Express, w które inwestował AG, a sama gdańska spółka także zaczęła opóźniać się z wypłatami pieniędzy, co poważnie zaniepokoiło jej klientów. Parabankowa firma w tarapatach przejmuje więc inną będącą w jeszcze gorszej sytuacji?
O rzekomą fuzję zapytaliśmy przedstawicieli AG. I tu niespodzianka. Zespół prasowy tej spółki poinformował nas, że AG „nie ma zamiaru łączyć się ze spółką Finroyal”.
Tymczasem wczoraj magazyn TVN „Uwaga” poinformował na swoich stronach internetowych, że w brytyjskim rejestrze spółek w ubiegłym tygodniu dokonano zmiany polegającej na tym, że jedynym wspólnikiem FRL Capital Limited przestał być dotychczasowy jej właściciel Andrzej K. Zostawił on sobie jedynie 0,1 proc. udziałów, a większość, bo 50,3 proc., objął… Amber Gold (pozostałe 49,6 proc. ma sama FRL).
Gdańska spółka została też dyrektorem brytyjskiej spółki. O tę rozbieżność deklaracji spółki z danymi z brytyjskiego odpowiednika KRS zapytaliśmy AG, ale przed oddaniem tego wydania „Pulsu Biznesu” do druku nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Problemy z prawem
Niezależnie od tego, czy informacja o fuzji jest prawdziwa, czy nie, już dziś AG i Finroyal sporo łączy. Obie firmy są na liście ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), podejrzewającej je o naruszanie prawa poprzez wykonywanie czynności bankowych bez wymaganej licencji. Oboma zajmuje się też prokuratura, która poza podejrzeniami KNF bada też doniesienia klientów, którzy czują się oszukani w związku z niewypłacaniem ich pieniędzy zgodnie z umowami. Obie wreszcie zapewniają, że problemy z wypłatami są chwilowe.
Wczoraj odezwali się m.in. pracownicy AG, którzy twierdzą, że w lipcu 2012 r. pierwszy raz w historii gdańska spółka nie przelała na czas (do ostatniego dnia miesiąca) wynagrodzeń.
Punkty wspólne można też znaleźć w dotychczasowych karierach biznesowych właścicieli AG i FRL. Marcin Plichta z AG w 2008 r. został skazany prawomocnie na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata za przywłaszczenie pieniędzy około 400 klientów Multikasy, umożliwiającej opłacanie rachunków za prąd, gaz czy telefon (firma pieniądze inkasowała, ale dalej już ich nie przekazywała).
Andrzej K., właściciel FRL, jak informowała „Uwaga” TVN, jest oskarżony o oszustwa finansowe, dokonane w ramach działalności doradczej przy zdobywaniu kredytów (Finance Group Polska, której K. był współwłaścicielem, zamiast rzeczywiście doradzać miała ograniczać się do inkasowania zaliczek i opłat wstępnych).
Brak reklam
Obie firmy łączył też duży rozmach marketingowy. Reklamy tzw. kontraktów lokacyjnych Finroyala (oprocentowanych nawet na 15 proc. rocznie) i lokat w metale szlachetne, głównie złoto, AG (gwarantujących nawet 16,5 proc.) można było zobaczyć w większości mediów. Dziś już ich nie ma. Zauważyli to klienci obu firm, którzy, niezależnie od siebie, skrzykują się już na różnych forach internetowych i szykują pozwy zbiorowe przeciwko obu firmom. Do „Pulsu Biznesu” docierają też kolejne informacje, podważające kondycję finansową obu firm.
Wczoraj odezwali się m.in. pracownicy AG, którzy twierdzą, że w lipcu 2012 r. pierwszy raz w historii gdańska spółka nie przelała na czas (do ostatniego dnia miesiąca) wynagrodzeń. Zespół prasowy zapewnia, że „przelewy zostały wysłane późnym wieczorem w dniu 31.07.2012 r.”. Część naszych informatorów z AG wczoraj po południu zapewniała jednak, że wciąż nie ma pieniędzy na swoich rachunkach.