PiS chce podnieść składkę zdrowotną

GN
opublikowano: 2008-01-03 00:00

Podwyżkę składki zdrowotnej o 1 proc. rocznie, aż do 13 proc. forsuje PiS. Najpierw reforma, potem podwyżka — radzą eksperci.

Podwyżkę składki zdrowotnej o 1 proc. rocznie, aż do 13 proc. forsuje PiS. Najpierw reforma, potem podwyżka — radzą eksperci.

W przyszłym tygodniu PiS złoży w Sejmie ustawę wprowadzającą podwyżkę składki zdrowotnej z 9 proc. do 13 proc. Rozłożona byłaby na raty — co roku o 1 proc.

— Zła sytuacja w służbie zdrowia to wynik wieloletnich zaniedbań i niedofinansowania służby zdrowia. Żadna reforma nie uda się bez zabezpieczenia dodatkowych pieniędzy — uzasadnia Zbigniew Religa, poseł PiS.

Były minister zdrowia dodaje, że po podwyżce nakłady na służbę zdrowia wzrosną w 2011 r. do 6 proc. PKB. Zdaniem ekspertów, wyższa składka nie rozwiąże problemów.

— System potrzebuje więcej pieniędzy, ale to, że je dostanie, nie oznacza, że będzie lepiej działał. Do tego potrzebna jest głęboka reforma — mówi Bogdan Zacharski, ekspert BCC.

Terapia służby zdrowia przy pomocy wyższej składki nie tylko nie gwarantuje wyleczenia, ale może mieć także silne działanie uboczne.

— Zwiększanie podatków ograniczy napływ inwestycji, a bez nich nasza gospodarka nie będzie się szybko rozwijać. Lepiej szukać oszczędności czy nałożyć na rolników obowiązek płacenia za leczenie — mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.

— Już dziś wydajemy na służbę zdrowia 6 proc. PKB, tyle że 25 mld zł w sektorze prywatnym. Wyższa składka mogłaby doprowadzić do przesunięcia tych pieniędzy do sektora publicznego, a to mogłoby zahamować rozwój prywatnego — dodaje Bogdan Zacharski.

Eksperci przyznają jednak, że prędzej czy później składki trzeba będzie podnieść.

— Pytanie, czy obywatele będą w stanie i czy będą chcieli płacić więcej. Mogą zapytać, co dostaną w zamian. Jeśli pieniądze pójdą tylko na wyższe pensje dla lekarzy i spłatę długów, a nie będzie mowy o poprawieniu jakości czy dostępności usług, mogą się zbuntować — mówi Bogdan Zacharski.

Wygląda na to, że rząd zdaje sobie z tego sprawę.

— Wkrótce przygotujemy kluczowe dla reformy systemu ustawy: o funkcjonowaniu ZOZ, dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeniach, koszyku świadczeń oraz prawach pacjenta. Jeśli po reformie okaże się, że brakuje pieniędzy, zaczniemy rozmowy o możliwościach podwyżki. Podwyżka bez naprawy systemu byłaby nieuczciwością — mówi Ewa Kopacz, minister zdrowia.