PiS przestało się spieszyć

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2015-11-08 22:00

Patriotyczny tydzień wreszcie kończy okres zerwania relacji między prezydentem i premierem

Patriotyczny tydzień wreszcie kończy trwający od 6 sierpnia ośmieszający państwo okres zerwania relacji między prezydentem RP a prezesem Rady Ministrów. Przez trzy miesiące nie rozmawiali nie tylko Andrzej Duda i Ewa Kopacz, lecz także ich kancelarie. Powodem tej paranoi stał się… kalendarz, bo gdyby wybory parlamentarne wypadały np. za dwa lata — głowa państwa z PiS oraz premier z PO z konieczności musieliby realizować jakąś kohabitację. Prezydent rozumiał jednak, że na trzy miesiące kampanii wizerunkowo się to jego partii nie opłaca i opędzał się od nadskakującej premier.

BIURO POLITYCZNE:
BIURO POLITYCZNE:
Zdjęcie wykonane 8 września podczas XXV Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju. Nowe kierownictwo państwa (od lewej): Marek Kuchciński, marszałek Sejmu, Piotr Gliński, wicepremier (?), Jarosław Kaczyński, prezes, Beata Szydło, premier, Stanisław Karczewski, marszałek Senatu, Mariusz Błaszczak, wicepremier oraz minister spraw wewnętrznych i administracji.
Marek Wiśniewski

Dlatego byłem gotów postawić każde pieniądze, że szefową rządu nowi władcy odprawią w najszybszym możliwym terminie. Tymczasem w Narodowe Święto Niepodległości nieuznawana, przegrana premier jeszcze stanie na trybunie obok jego prezydenckiej mości. A przecież ekipie PiS wystarczyło wyznaczyć inaugurację Sejmu i Senatu na 10 listopada. I od razu tegoż dnia powinien zostać powołany i zaprzysiężony przez prezydenta gabinet Beaty Szydło.

Właśnie tak przebiegło to w 2001 r., gdy bliski większości bezwzględnej był SLD. Wtedy 19 października rozpoczęła się kadencja Sejmu, po ślubowaniu posłów wybrano marszałków, a już po południu prezydent Aleksander Kwaśniewski powołał rząd Leszka Millera. Tamto tempo wszechmogące PiS mogło powtórzyć 10 listopada, dzięki czemu 11 listopada na trybunie przy Grobie Nieznanego Żołnierza staliby już tylko swojacy, a 12 listopada na Maltę poleciałaby już Beata Szydło. Co byłoby dla nowej premier idealną okazją do szybkiego otrzaskania się z atmosferą Rady Europejskiej.

Pieniędzy nie postawiłem, ale racjonalne przyczyny spowolnienia przez PiS przejmowania władzy nie istnieją. Ten kilkudniowy poślizg spowodował całe zamieszanie z reprezentowaniem Polski na nadprogramowym szczycie na Malcie. O scenariuszu tego kabaretu może coś powiedzieć tylko Jarosław Kaczyński, będący przełożonym zarówno prezydenta Andrzeja Dudy, jak i premier Beaty Szydło. W odciągnięciu poza 11 listopada ukonstytuowania się parlamentu i zaprzysiężenia rządu widocznie ma jakiś, znany tylko sobie cel.