Od kilku miesięcy branża alkoholowa szczególnie dba, by informować, kto i jak mocno przysłużył się gospodarce — akcyzą, miejscami pracy, zakupami u polskich rolników. Informuje też, kto jest mocniej poszkodowany — nie może się reklamować, jest obciążany podatkami i obwiniany o rozpijanie społeczeństwa. Branża działa wyprzedzająco w obawie, że na 3-procentowej podwyżce akcyzy, zapisanej w projekcie przyszłorocznego budżetu, rząd nie poprzestanie. Producenci wódki podpowiadają politykom inny sposób na podatkowe miliardy — kosztem piwowarów.
Równi czy nie…
— Obecny sposób naliczania akcyzy preferuje branżę piwną, nawet gdy produkuje piwo o dużej zawartości alkoholu. W przypadku piwa o wysokości podatku akcyzowego decyduje nie alkohol, ale stopień Plato, czyli zawartość ekstraktu. W efekcie opłaca się np. produkować piwa mocne 8-9-procentowe oraz marnej jakości, czyli z niewielką ilością ekstraktu. Gdyby policzyć akcyzę od zawartości alkoholu, jak w wódce, powinna być 2,7 razy wyższa niż obecnie — mówi Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy (ZP PPS), zrzeszającego największych graczy na rynku napojów spirytusowych i kilku małych producentów nalewek.
— Skutkiem byłaby całkowita zmiana struktury rynku alkoholowego w Polsce — doszłoby do załamania rynku piwa i znacznego wzrostu konsumpcji wódki — komentuje Bartłomiej Morzycki, dyrektor Związku Browary Polskie, zrzeszającego trzech największych piwowarów, odpowiadających za około 85-90 proc. rynku w Polsce.
Kuszenie miliardami
Witold Włodarczyk przekonuje, że branża spirytusowa nie chce dyskryminować piwa, ale jednocześnie sama chce przestać być dyskryminowana. Podaje, że w przykładowej półlitrowej butelce piwa 5,5 proc., kosztującej 3 zł, akcyza wynosi 0,49 zł, czyli 2078 zł za hektolitr czystego alkoholu. Natomiast w półlitrowej butelce wódki 40 proc., kosztującej 20 zł, akcyza wynosi 11,41 zł — czyli 5704 zł za hektolitr 100-procentowego alkoholu.
— Chodzi o równe potraktowanie wszystkich uczestników rynku alkoholowego. W przeliczeniu na czysty alkohol za ponad 90 proc. spożycia odpowiadają w Polsce piwo i wyroby spirytusowe — pierwsze za blisko 60 proc. Jednocześnie z tytułu akcyzy producenci piwa wpłacają do budżetu państwa trzykrotnie mniej niż my. Gdyby liczyć akcyzę według proponowanego przez nas modelu, to w zeszłym roku piwo powinno przynieść wpływy na poziomie 10,5 mld zł, czyli dla państwa to szansa na dodatkowe 7 mld zł. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nagłe wprowadzenie takiej zmiany byłoby zbyt dużym obciążeniem dla branży, postulujemy więc wprowadzanie jej stopniowo — w perspektywie 2-3 lat. Z pewnością skłoniłoby to producentów do wprowadzania na rynek piwa o niższej zawartości alkoholu, więc byłoby korzystne z punktu widzenia przepisów o wychowaniu w trzeźwości itp. — twierdzi Witold Włodarczyk.
Straszenie patologią
Bartłomiej Morzycki odpowiada, że proporcja opodatkowania wódki i piwa jest w Polsce taka jak w Europie — wynosi około3:1. Podkreśla, że w żadnym kraju UE oba napoje nie są opodatkowane tak samo.
— Sytuacja u nas nie jest więc wyjątkowa — naliczanie według skali Plato stosuje się w 14 krajach unijnych, zwłaszcza o najdłuższej tradycji piwowarskiej, czyli w m.in. Niemczech, Czechach, Belgii i Holandii. Branża spirytusowa ignoruje różnicę kosztów produkcji i logistyki, o kosztach społecznych nie wspominając. Wytworzenie alkoholu w piwie jest znacznie droższe, a transport tej samej jego ilości wymaga przewiezienia osiem razy więcej piwa niż wódki. Przypuszczam, że celem tej propozycji jest zrównanie ceny butelki piwa z ceną „małpki”, co jeszcze bardziej zwiększyłoby sprzedaż tych drugich. To całkowicie przeczy idei, która stała za zróżnicowaniem stawek akcyzy — zmiany struktury spożycia alkoholu na rzecz napojów niskoprocentowych. Zmiana sposobu naliczania akcyzy oznaczałaby odwrócenie tego trendu — mówi Bartłomiej Morzycki.
Producenci wódki, nie doczekawszy się zrozumienia piwowarów, liczą na zrozumienie polityków.
— Z naszymi analizami i propozycjami zapoznało się już część polityków i kierujemy się z nimi do Ministerstwa Finansów — mówi szef ZP PPS.