PKO BP wyrasta konkurent. Massakra

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-03-19 09:35

Masspay opracował prosty, dostosowany do wszystkich komórek system płatniczy. Jeśli zdobędzie masę krytyczną na rynku mobilnym może dojść do prawdziwej masakry.

Henryk Kułakowski to człowiek, który o płatnościach mobilnych wie wszystko. Zajmuje się nimi od ponad 10 lat. Kiedyś zakładał mPaya, potem odszedł z firmy i stworzył  kolejną – Masspay. Od miesięcy gromadził patenty, dopracowywał technologię i teraz jest już gotów do uruchomienia nowego systemu płatności komórkowych, prostego i dostępnego dla każdego posiadacza telefonu komórkowego, nawet jeśli to jest to stary Ericsson, zanim przyjął imię Sony, czy jakikolwiek inny leciwy model.

System równie prosty jest do wdrożenia po stronie sieci akceptacji, ponieważ nie wymaga właściwie żadnej ingerencji w działające obecnie terminale. Dobrze radzi sobie zresztą bez terminali. Ale o tym później.
Teraz słowo, jak działa system. Zasada jest bardzo prosta. Podstawę stanowi naklejka-etykieta z numerem telefonu, kodem QR oraz antenką NFC. Można ją w postaci fizycznej umieścić np. przy stanowisku kasowym, albo w wirytualnej wersji na wyświetlaczu jakiegoś urządzenia, np., maszyny z napojami, czy w internecie.


Teraz jak wygląda płatność. O ile transakcja  aplikacją IKO jest łatwa jak wysłanie SMS-a, to system płatności mobilnych Masspay jest prosty jak wstukanie numeru w klawiaturę telefonu. Cały system polega na połączeniu numeru telefonu z rachunkiem klienta. Zacznijmy od komórki starego typu. Podchodzimy do kasy, sprzedawca zlicza wartość zakupów, podaje wartość. Wyciągamy komórkę i dzwonimy pod 9-cyfrowy numer z etykiety. Kiedy usłyszymy sygnał zajętości, rozłączamy się i wtedy na ekranie wyświetli się wartość płatności. Zatwierdzamy pin-kodem (dla niskich kwot możemy wybrać opcję bez kodu). Drukarka w kasie fiskalnej zaczyna drukować paragon, a na telefon dostajemy go w wersji esemesowej. Zapłacone.

 

Płatność starym modelem komórki

Teraz wersja dla posiadaczy smartfonów ze skanerem QR-kodów. Procedura jest taka sama jak wyżej tyle tylko, że zamiast wdzwaniać się do systemu „robimy zdjęcie” kodu QR. Na ekranie wyświetli się po chwili kwota transakcji. Sposób autoryzacji - j.w.

 

Płatność przy użyciu skanera QR kodów

I trzeci sposób dla właścicieli komórek atenką do płatności zbliżeniowych. Transakcja w tym przypadku trwa najkrócej: przybliżamy smartfona do etykiety, która łączy się z naszą komórką i na ekranie pojawia się kwota do zatwierdzenia. Dalszą procedurę już znamy.

 

Płatność telefonem z NFC

W drugiej oraz trzeciej metodzie piękne jest to, że na smartfona nie trzeba ściągać żadnej specjalnej aplikacji. System Masspay potrzebuje do przeprowadzenia transakcji wyłącznie numer naszego telefonu. Ale jeśli ktoś chce aplikację może wgrać ją na telefon.


W systemie Masspaya unikalne jest też to, że przy każdej płatności obowiązuje ten sam schemat: w sklepie, przy maszynie z napojami, parkomacie, w internecie. W tym ostatnim przypadku mamy do czynienia z jednym z najciekawszych sposobów płatności w sieci, szczególnie dla przewrażliwionych na punkcie BIG Data’y, czyli zbierania informacji o zwyczajach płatniczych i zakupowych konsumentów przez banki. Płatność Masspayem nie zostawia praktycznie żadnych śladów w internecie. W każdym innym przypadku, czy to płacąc kartą, przelewem, czy paybylinkiem trzeba zalogować się do swojego rachunku, żeby zapłacić za towar/usługę. W Masspay albo dzwonimy pod numer telefonu, albo robimy zdjęcie QR kodu. Nic nie wpisujemy na klawiaturze komputera, żadnego pin-kodu, nic.

System jest też bardzo przyjazny dla drugiej strony transakcji – akceptanta. Przede wszystkim nie wymaga on żadnych modyfikacji w terminalu,  nie trzeba dodawać do niego żadnego software. Sprzedawca dostaje od Masspaya kartę z chipem, którą tuż przed dokonaniem transakcji wsuwa do POS-a. System doskonale obchodzi się zresztą bez niego. Masspay swój pomysł na biznes opiera na tym, że nie będzie uderzać tam, gdzie już terminale stoją, chociaż oczywiście też, ale swoje miejsce na rynku płatności chce zbudować tam, gdzie z POS-ami nikt jeszcze nie dotarł, czyli tysięcy sklepikarzy, handlowców, usługodawców, którzy terminala nie mają i mieć nie chcą. Nie tylko ze względu na wysoki interchange, bo to jeszcze by przeboleli, ale wysokie koszty dzierżawy sprzętu do akceptacji. Dla kawiarni, w której w ciągu miesiąca klienci kilka razy w miesiącu płacą kartą, koszt utrzymywania infrastruktury do płatności bezgotówkowych nie ma szans na amortyzację.
Masspay chce im zaoferować system płatniczy bez terminalu, a więc bez dodatkowych kosztów. Akceptant podpisuje umowę i płaci tylko prowizję od transakcji mobilnych. Funkcję terminala z powodzeniem może pełnić jego własny telefon z aplikacją Masspaya.

 

Prowizje oczywiście mają być konkurencyjne w stosunku do interchange. Dla banków nie jest to specjalnie pomyślna wiadomość, mimo to Henryk Kułakowski liczy, że jeszcze przed wakacjami ktoś z branży bankowej przyłączy się do jego systemu (jeśli to się nie uda na początek ruszy z wersją przedpłaconą, czyli z własnym elektronicznym portfelem). Co ma do zaoferowania? Łatwy w implementacji system i – potencjalnie – duży kawałek rynku detalicznego, który przejdzie z gotówki na płatności komórkowe. Pole do popisu ma ogromne, bo Polacy wciąż 90 proc. transakcji opłacają gotówką. Pytanie jak dotrzeć do tysięcy drobnych handlowców. Henryk Kułakowski mówi, że ma na to patent.
Podbojem Dzikich Pól polskiego drobnego handlu powinny być zainteresowane również banki. Teraz z klientów robiących tu zakupy nie mają nic, poza kosztami związanymi z obsługą bankomatów, z których ludzie biorą gotówkę na opłacenie zakupów. Gdyby zaczęli płacić komórką, banki dostałyby prowizję od transakcji. Prawda, że mniejszą niż interchange, ale chyba już nikt nie wierzy, że tak wysokie stawki jak obecnie uda się utrzymać.
W sumie oferta Masspaya zbliżona jest do tego co chce dać bankom Biedronka, która też zwraca uwagę na nieubankowionych. Tyle, że grosza prowizji od płatności komórkowych płacić bankom nie chce. Poza tym technologia Henryka Kułakowskiego jest o wiele prostsza niż patent ICP, agenta współpracującego z Biedronką.


Pytanie czy na rynku jednak się przyjmie, czy Masspay nie skończy jak mPay, czyli niszowa firma? Żeby odnieść sukces musi osiągnąć masę krytyczną, a tej bez banków nie uda mu się zbudować. Czy Masspay ma szansę stać się dla nich pożądanym partnerem?Banki zdają sobie sprawę, że nadszedł czas mobile bankingu i pojawia się okazja, żeby na nowo poukładać rynek płatności w Polsce. Pytanie na jakie muszą sobie odpowiedzieć to, czy przyłączyć się do Masspaya i wyhodować sobie kolejnego niezależnego gracza jak Visa, Mastercard, czy utuczyć konkurenta, czyli IKO.
Tak czy inaczej, PKO BP może mieć niemały orzech do zgryzienia z Masspayem. Aplikacja IKO jest świetna, a bank ma potężne możliwości jeśli chodzi o propagowanie własnego systemu płatności. Henryk Kułakowski, nauczony jednak doświadczeniami w mPaya, że tylko solidny marketing wśród klientów detalicznych daje szanse na upowszechnienie usługi, ma w sobie sporo determinacji, żeby projekt zakończył się sukcesem.
Z drugiej strony, na razie na tym rynku trudno mówić o konkurencji. Robota na niwie uświadamiania klientów i przyzwyczajania do płatności mobilnych tak ogromna, że zajęcia wystarczy dla każdego. Jest miejsce na obydwa rozwiązania płatnicze.