Mistrzowie świata w programowaniu zapłacą komórkami

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-03-22 09:48

Mistrzowie świata w programowaniu zespołowym AD 2012 chcą podbić rynek płatności mobilnych. Jak im się uda to będzie mistrzostwo świata.


Czekasz na tramwaj, oglądasz reklamy wywieszone na przystanku, w oczy rzuca ci się nowy telefon, buty, płyta, książka. Wyciągasz komórkę, odpalasz aplikację, uruchamiasz skaner QR kodów, robisz zdjęcie kodu na plakacie. Na ekranie pojawia się informacja o cenie towaru, producencie. Klikasz „zapłać”, wpisujesz PIN-kod. Aplikacja zapyta cię jeszcze czy towar ma być wysłany na adres zapisany w systemie, wciskasz ok. Zapłacone. Czekasz już tylko na tramwaj i na kuriera z przesyłką.

W taki sposób można robić zakupy aplikacją Codipay, nowego gracza na rynku płatności mobilnych. Firma znana jest na razie założycielom i najbliższym krewnym, ale co to są za założyciele! Udziałowcem spółki jest Codilime, założona przez wicemistrzów świata w zespołowym programowaniu  sprzed dwóch lat, którzy przed rokiem sięgnęli po złoto (Piotr Niedźwiedź, Tomasz Kulczyński, Wojciech Śmietanka). Drugim partnerem jest Cardprotect, którym kieruje Piotr Owczarek, weteran rynku płatności w e-commerce, wieloletni szef Dotpay, jednego z największych agentów rozliczeniowych w sieci.

Doświadczenia z Internetu odcisnęły wyraźne piętno na mobilnym biznesplanie Codipay. Kiedy powstawał rynek e-commerce, podobnie jak dzisiaj otwarte było pytanie o standard płatności. Niektóre banki same utorowały sobie drogę do wirtualnych sklepów, inne korzystają z pośrednictwa integratorów takich jak PayU, czy Dotpay właśnie, którzy kwestie techniczne i formalno-prawne w relacjach z handlowcami biorą na siebie, za co potrącają sobie prowizję od każdego przelewu.

Tak działa system Codipay

 

Codipay uważa, że na rynku mobilnym banki też będą miały problem z wyklarowaniem własnego standardu, a rynek kilku standardów nie przyjmie. Sprzedawca zwariuje jeśli będzie musiał za każdym razem pytać w jakim systemie klient chce zapłacić: kartą, PKO BP, Pekao, BZ WBK, mBanku. Jak na razie tylko pierwszy z banków ma własny system płatniczy IKO i ma nadzieję, że konkurenci przystąpią do niego. Słowem, Codipay widzi tu dla siebie miejsce jako pośrednika między handlem a bankami.
Sam sposób płatności specjalnie odkrywczy nie jest. Bazuje na technologii Mastercardmobile, z którego korzystają Skycash, mPay, uPaid, mobiParking i polega właściwie na zastąpieniu karty plastikowej komórką. Po ściągnięciu aplikacji na telefon i zalogowaniu trzeba do niej „podpiąć” kartę płatniczą, kredytową, podając podstawowe dane wymagane podczas płatności kartą w Internecie: numer, datę ważności. Płatność mobilną potwierdzamy kodem CVV, choć jest też możliwość zastąpienia jej pin-kodem. Znają to wszyscy użytkownicy Skycasha i mPaya.

Płatność fotoskanerem

 

W Codipay, przynajmniej na razie, płacić można tylko przy pomocy skanera QR kodów. Metoda znana od dobrych dwóch lat za sprawą Citi Handlowy, który pierwszy udostępnił taką usługę pod nazwą fotokasa. Dzisiaj ma ją w ofercie także Millennium, Getin, Idea, uPaid, czy Skycash. Wszyscy oni jednak nastawieni są na skanowanie faktur za prąd, gaz i inne media. Codipay chce ze skanera zrobić narzędzie płatnicze o szerszym zastosowaniu. Przede wszystkim w ramach tzw. impulsywnych zakupów, tak jak w opisanej na początku scenie na przystanku, czy podczas oglądania gazetki reklamowej. Skaner bardzo dobrze może sprawdzić się w czasie zakupów internetowych.
Trudno sobie natomiast wyobrazić tego rodzaju płatność w zwykłym sklepie, kiedy klient z telefonem i otwartym skanerem, próbujący złapać w obiektyw QR kody podsuwany przez kasjerkę mógłby wywołać niemałą sensację.
Codipay o detalu myśli głównie w kontekście mobilnych płatności NFC, które mają być gotowe w III kwartale tego roku.
Wracając do QR kodów, dobrze pomyślany jest sposób płatności. Zacznijmy jednak od tego, że transakcja może dojść do skutku tylko wtedy, gdy kod zostanie wygenerowany w technologii Codipay. Firma opracowała dwa rodzaje QR kodów. W pierwszym przypadku kod zawiera tylko podstawowe informacje o sprzedawcy. System taki działa w jednej z warszawskich sieci taksówkowych, która testuje Fotokasę Handlowego (zobacz: W taxi z fotokasa i Toną Turner). Pasażer po zeskanowaniu kodu dostaje informację na telefon kto jest właścicielem taksówki, a następnie w puste okienko wpisuje należność za przejazd.

QR kod z zaszytą ceną

 

Tak samo jest w Codipay, która wykorzystanie tego sposobu również widzi np. w taksówce, ale również w Internecie, kiedy po wrzuceniu różnych towarów do wirtualnego koszyka, przechodzimy do komendy zapłać. Na ekranie pojawi się kod, który trzeba zeskanować i wpisać sumę płatności.
Drugi patent jest taki, że w kodzie zaszyte są szczegóły transakcji, pożyteczny np. w przypadku plakatu reklamowego. Po zrobieniu zdjęcia na ekranie od razu pojawia się kwota do zapłaty. Kiedy zatwierdzamy transakcję aplikacja pyta czy wysłać towar pod adres, który zapisaliśmy w systemie aktywując program. Możemy go zmienić wchodząc w ustawienia aplikacji.

Sposób płatności jest zatem prosty, pytanie jakie ma szanse, by stać się standardem, czy jednym ze standardów płatniczych. Na pierwszy rzut oka Codipay nie różni się od Skycasha, dlaczego zatem miałby większe szanse na podbój rynku? Piotr Owczarek tłumaczy, że w przeciwieństwie do innych firm tworzy system otwarty, daje narzędzie płatnicze wszystkim zainteresowanym. Nie chce sam budować rynku akceptantów, ale szuka partnerów wśród agentów rozliczeniowych, udostępniając im system do foto płatności, żeby ci z kolei mogli zaoferować go swoim klientom, jako jeszcze jeden, na razie uzupełniający, sposób płatności bezgotówkowych.
To samo tyczy się banków. Każdy może dodać skaner do swojej aplikacji, powiązać z rachunkami, wpiąć się do systemu Codipay i obrandować swoim logo. Zamysł jest taki, żeby program udostępniać klientom w formule white label, produktu bez nazwy na który każdy użytkownik może nakleić swój brand.
Czy banki, agenci rozliczeniowi, akceptanci, a w  końcu posiadacze komórek będą chcieli korzystać z systemu Codipay? Otwarta architektura to spory atut. Codipay właściwie nikomu nie wchodzi w drogę – może poza IKO PKO BP i rozwiązaniem Masspaya – puszcza zaś oko do wszystkich uczestników rynku, oferując jeszcze jeden kanał dostępu do pieniędzy konsumentów.
Czy system fotokodów ma szansę na szeroką popularyzację? Wydaje się, że jeśli już to raczej tylko w Internecie, choć i tu napotyka mocną konkurencję IKO, którym transakcję w sieci można przeprowadzić szybciej. Przewagą Codipay jest brak zależności od banków. Aplikację może ściągnąć każdy posiadacz karty bankowej. PKO BP usługę kieruje do własnych klientów. W przyszłości również w formie przedpłaconej do innych osób.
Powiązanie systemu z kartą daje Codipay swobodę i uwalnia od wirtualnych portmonetek, które w Polsce nie przyjęły się. Wolność ma też swoją cenę. Powiązanie systemu z kartami i związanie się z Mastercardem oznacza przyjęcie interchange z całym dobrodziejstwem inwentarza. Piotr Owczarek przekonuje wprawdzie, że prowizje za płatności fotoskanerem za rachunki, parkowanie są niższe niż w klasycznym modelu. W innych transakcjach, np. interencie, obowiązują stawki z e-commerce.
Nawet jeśli interchange byłby bardzo niski, na poziomie powiedzmy średniej europejskiej, czyli 0,5 proc. to, jak słychać i z PKO BP i z Masspaya, nie jest to stawka konkurencyjna. Poza tym, wiążąc się z Mastercardem Codipay traci samodzielność w ustalaniu cen, bo prowizje narzuca gigant kartowy. Sojusz z nim na pewno daje sporo plusów: bezpieczeństwo systemu i potężny budżet marketingowy. Z drugiej strony, taki alians na pewno nie ułatwi zdobywania rynku akceptantów, szczególnie sieciowych, którzy interchange są bardzo niechętni. Implementacja systemu Codipay w kasach sklepowych nie daje im żadnej wartości dodanej, a wymagać będzie sporo zachodu związanego ze szkoleniem pracowników i edukowaniu klientów. Większe szanse na przyjęcie się mają płatności mobilne NFC, nad którymi Codipay pracuje i planuje udostępnić w III kwartale. Tyle, że na tym rynku działa już T-Mobile, w sojuszu z Mastercardem zresztą. Mastercard jak widać z każdym ma przyjaciela, kto płatności mobilne chce powiązać z kartą.