PKO to test na wiarygodność
Scenariusz ma wyglądać tak — za rok o tej porze obraz polskiego systemu bankowego będzie diametralnie różnić się od stanu obecnego. Wszystko za sprawą prywatyzacji PKO Banku Polskiego i Banku Gospodarki Żywnościowej: dwóch nadchodzących najważniejszych wydarzeń w historii polskiej bankowości.
Każdy poprzedni rok miał w sektorze bankowym swoich bohaterów i swoje wydarzenie. Ten rok ma należeć do PKO BP i BGŻ, dwóch banków, które powinny na serio rozpocząć proces prywatyzacji. Powinny, bo w przypadku największego polskiego detalisty sprawa nie jest taka prosta.
Resort skarbu ma do wyboru kilka pomysłów na sprzedaż banku, niekiedy wzajemnie się wykluczających. Teoretycznie prywatyzacja ruszyła już z miejsca. W praktyce jednak PKO BP to sprawa polityczna, a okres przedwyborczy nie będzie sprzyjał decyzjom.
Dlatego nie ma przesady w stwierdzeniach sceptyków, że przełom roku 2002/2003 nie powinien być brany pod uwagę, jako data końcowa prywatyzacji banku.
PKO BP to moloch, który stale wymaga naprawiania nie tylko jakości obsługi klientów, ale przede wszystkim wizerunku. Bank cierpi na postrzeganiu go jako instytucji konserwatywnej, którą upodobało sobie starsze pokolenie. PKO BP przegrywa z MacBankami, znacznie bardziej dynamicznymi, otwartymi, agresywnymi. Huk, jaki niewielkie banki robią wokół siebie, skutecznie zagłusza informacje o nowych produktach PKO. Czasami to nawet lepiej, ponieważ najładniejszy i najbardziej użyteczny produkt cierpi w zderzeniu z „panią z okienka”.
Ilu obserwatorów, tyle jest pomysłów na PKO BP. Teraz ruch należy do Skarbu Państwa. W 2001 roku okaże się, jak bardzo priorytetowa jest sprawa prywatyzacji banku.
Paweł Zielewski
[email protected] tel. (22) 611-62-29