PKP raczej nie uzyska 2 mld zł

Cezary Pytlos
opublikowano: 2001-06-15 00:00

PKP raczej nie uzyska 2 mld zł

Wygląda na to, że urzędnicy Najwyższej Izby Kontroli znów pofatygują się na Szczęśliwicką 62, gdzie mieści się centrala Polskich Kolei Państwowych. I to w niezwykle gorącym dla narodowego przewoźnika kolejowego — pomimo chłodnego czerwca — czasie.

Obecnie PKP SA ( PKP po komercjalizacji, w okresie restrukturyzacji) rozgrywa partię o 2 mld zł. W celu ich zdobycia chce wyemitować obligacje. Żeby to zrobić, musi wybrać banki, z pomocy których skorzysta. I jak to zwykle bywa w takich okolicznościach, ni z tego, ni z owego, wszystkim zaczęły puszczać nerwy. Duże przetargi z reguły wzbudzają wiele emocji, a bywa też, że zaciemniają umysły.

W gorącej atmosferze pamięć zawiodła Piotra Stachulskiego, przewodniczącego komisji przetargowej selekcjonującej oferty aż 34 krajowych i zagranicznych banków, który zapomniał, że w jednym z nich pracował zaledwie przed dwoma laty. Tym samym naruszone zostały zapisy ustawy o zamówieniach publicznych. Winny przyznał się do grzechu niedopatrzenia, zaklinając się na wszystkie świętości, że w selekcji wstępnych ofert kierował się wyłącznie merytorycznymi przesłankami.

Świat finansjery przyznaje, że odrzuceni, PKO BP i Deutsche Bank, zachowują się nieelegancko, ale nie dziwi się, gdyż zwycięstwo w tym przetargu traktowane jest w sferach bankowych prestiżowo (to największa w tym roku operacja na krajowym rynku finansowym). Bankowcy zgodnym chórem przyznają jednak także, że pracownicy tych banków po prostu popełnili błąd, składając ofertę za pośrednictwem polskich oddziałów, a teraz szukają winnych wszędzie, tylko nie tam, gdzie należy, czyli u siebie.

Przegrani próbują oczywiście swoją pomyłkę naprawić, ale do tego potrzebny im nowy przetarg. Dlatego próbują doprowadzić do krachu całego przedsięwzięcia. Jeszcze jedno! Najważniejsze! Interesy dwóch członków rady nadzorczej PKP dziwnym trafem są zbieżne z interesami dwóch „niechcianych banków”. Właściwie to oni tam pracują.