Rada miasta Krakowa odrzuciła w pierwszym czytaniu projekt dotyczący planu zagospodarowania dla dzielnic Rybitwy i północnego Bieżanowa, gdzie miało powstać Nowe Miasto, zwane krakowskim Manhattanem. To gigantyczny projekt mieszkaniowo-biurowo-usługowy — ponad 670 ha, z czego 140 ha stanowią tereny kolejowe, a ponad 300 ha zajmują przedsiębiorcy przemysłowi. W Nowym Mieście miało zamieszkać 60-100 tys. osób. Zabudowa wielorodzinna miała powstać na 58 ha, mieszkaniowo-usługowa na 80 ha, a usługowa na 85 ha. Pod usługi publiczne przewidziano 28 ha, a ponad 100 ha pod miejską zieleń. Planowano też wieżowce do 150 m wysokości. 8 marca przeciwko przyjęciu planu protestowali przedsiębiorcy przemysłowi.

„W ocenie Jerzego Muzyka, zastępcy prezydenta Krakowa, decyzja rady nie unieważnia samej koncepcji Nowego Miasta, bo prędzej czy później trzeba będzie odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie przyszłość tej części Krakowa” — czytamy w komunikacie krakowskiego magistratu.
Przemysł chce okrągłego stołu
Przedsiębiorcy także uważają, że odrzucenie planu przez radę nie kończy sprawy.
— Wciąż bowiem w mocy pozostaje studium zagospodarowania, w którym tereny zajmowane przez przedsiębiorców są przeznaczone pod usługi, mieszkania czy biura — mówi Remigiusz Tytuła, prezes Klastra Rybitwy, skupiającego firmy z terenu, na którym miało powstać Nowe Miasto.
Studium zobowiązuje władze miasta, by każdy nowo opracowywany plan był z nim zgodny. Remigiusz Tytuła zakłada, że planowana zmiana przepisów dotyczących planowania przestrzennego pozwoli opracować tzw. plan ogólny i otworzy drogę do porozumienia miasta z przedsiębiorcami.
— Nie chcemy blokować rozwoju krakowskich dzielnic. Proponujemy okrągły stół, który opracuje plan uwzględniający interesy mieszkańców, miasta i przedsiębiorców. Nasze dzielnice od dekady są zaniedbane. Brakuje infrastruktury drogowej i kanalizacji, słabo rozwinięty jest transport publiczny, więc niektórzy przedsiębiorcy sami organizują dojazd pracowników — mówi Remigiusz Tytuła.
Brak infrastruktury ogranicza rozwój firm, chcą więc rozmawiać z władzami miasta o planie, w którym będzie uwzględniona strefa przemysłowa, do której poprowadzą nowe drogi itp.
— Część niezagospodarowanych terenów przemysłowych można przeznaczyć np. na pas buforowy, by oddzielić je od pozostałego obszaru, który można przeznaczyć pod inwestycje mieszkaniowe, biurowe czy usługowe — uważa Remigiusz Tytuła.
Miasto przyznało w komunikacie, że w studium i planie założono, że w Nowym Mieście nie będzie przemysłu. Precyzuje jednak, że firmy mogą pozostać na zajmowanym terenie, ale nie mogą budować nowych hal i magazynów. I właśnie o to toczy się spór, który trzeba rozwiązać, by Kraków mógł się rozwijać.
Pomysł wybudowania nowej multifunkcyjnej dzielnicy w Krakowie przez dłuższy czas wydawał się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę raczej mało imponujące na tle innych polskich metropolii perspektywy rozwojowe stolicy Małopolski. Rynek pracy w Krakowie nie cieszy się od dłuższego czasu najlepszą opinią wśród młodych Polaków, jakość życia wydaje się pozostawać w tyle za krajową czołówką — w ciągu ostatniej dekady liczba studentów stopniała tu o połowę. Są to bardzo niepokojące sygnały dla włodarzy miasta. Inicjatywa budowy Nowego Miasta, swoistego Manhattanu w doskonałej lokalizacji, mogłaby więc zapowiadać skok cywilizacyjny dla Krakowa oraz optymalny sposób nadrabiania zaległości w jakości życia w stosunku do innych metropolii z Wrocławiem i Trójmiastem na czele, o Warszawie nie wspominając. Wyrzucenie projektu do kosza prawdopodobnie okaże się już w niedalekiej przyszłości dużym, o ile nie historycznym błędem, choć z drugiej strony trudno jest bez głębszej znajomości rzeczy ocenić argumenty przeciw. Tak czy inaczej, decyzja rady miasta jednym ruchem przekreśla szanse, być może skazując Kraków na dalszą długoletnią stagnację rozwojową oraz na deficyt argumentów przyciągających nowych mieszkańców i nowe firmy.
Kraków wciąż pozostaje jednym z trzech największych rynków mieszkaniowych w kraju. Jednak bardzo wyraźna jeszcze kilka lat temu druga pozycja po stolicy Polski, nie jest już tak jednoznaczna. Popyt na mieszkania w Krakowie wciąż ma się bardzo dobrze, ale bez jednoznacznych sygnałów, potwierdzających perspektywy rozwojowe, może być trudno ten stan utrzymać w przewidywalnej przyszłości.
Deweloperzy liczą na dialog
Nadzieję na kompromis mają deweloperzy, którzy radzą nie wkładać planu do niszczarki.
— Na papierze plan Nowego Miasta prezentował się całkiem dobrze. Pokazywał coś, czego bardzo często brakuje we współczesnym planowaniu przestrzennym, czyli kompleksowo zaplanowaną dzielnicę miasta — z mieszkaniami, miejscami pracy, niezbędnymi usługami, zielenią i z układem komunikacyjnym. Na pochwałę na pewno zasługuje koncepcja wyższej zabudowy, bo w Krakowie buduje się wyjątkowo nisko — twierdzi Małgorzata Nowodworska, członkini zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Głównym problemem jest brak praw własności miasta do terenów, na których miał powstać kompleks.
— Funkcjonują tam przedsiębiorcy, którzy przez działania miasta poczuli się oszukani, bo na ten teren zaproszono ich raptem 10 lat temu, a teraz chciano zupełnie zmienić funkcję tego miejsca. Brakowało także dialogu. Budowa krakowskiego Manhattanu byłaby realizowana w zdecydowanej większości przez firmy deweloperskie. Tymczasem miasto nie toczyło z branżą poważniejszych rozmów — twierdzi Małgorzata Nowodworska, podkreślając, że planu nie warto w całości wyrzucać do kosza, ale w prace nad nim powinno się zaangażować więcej stron: użytkowników, inwestorów itp.
Sensowne planowanie nowoczesnego miasta musi uwzględniać jego dogęszczanie. Ma to zarówno wymiar ekologiczny — rozlewanie się miast szkodzi środowisku, jak też ekonomiczny — dużo taniej jest budować osiedla tam, gdzie istnieje już jakakolwiek infrastruktura. Rozbudowa miasta wewnątrz znacznie obniża koszty nie tylko tworzenia infrastruktury, ale też koszty życia przyszłych mieszkańców związane np. z dojazdami. Budowa osiedli czy dzielnic wielofunkcyjnych, gdzie można mieszkać, pracować i spędzać czas wolny, jest zdecydowanie korzystniejsza od rozproszenia różnych funkcji. Warunkiem kluczowym jest to, że trzeba zrobić to dobrze. By nie skończyło się na zapowiedziach, a plany uwzględniały nie tylko mieszkania, biura i drogi. Trzeba to zrównoważyć terenami zielonymi i dobrze zorganizowaną komunikacją miejską, trzeba zbudować placówki edukacyjne, medyczne itp. Infrastruktura do życia powinna być gotowa najpóźniej w momencie wprowadzenia się pierwszych mieszkańców.