PLANTACJE CHOINEK NIE SĄ JUŻ LUKRATYWNE
Import z Azji uderza w producentów sztucznych drzewek
MNIEJSZE KOSZTY UPRAWY: Choinki uprawniane w Lasach Państwowych są o 20 proc. tańsze od tych z plantacji prywatnych — zapewnia Tomasz Grądzki, starszy specjalista w wydziale gospodarki leśnej Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. fot. Grzegorz Kawecki
Około 300 tys. choinek dostarczanych co roku na rynek z plantacji w Lasach Państwowych stanowi zaledwie 5 proc. całkowitej podaży świątecznych drzewek. Reszta trafia do naszych domów z prywatnych upraw. Część jest importowana z Danii.
Od początku lat 90. Lasy Państwowe wycinają mniej więcej tyle samo świątecznych choinek.
— W tym roku ustalono ilość choinek do pozyskania na poziomie 292 tys. sztuk. Wynika to z faktu, że Lasy Państwowe nie nastawiają się na komercyjną uprawę choinek. Jest to dla nich raczej działalność dodatkowa. Wymaga bardzo aktywnej kontroli ze strony pracowników leśnych, zwłaszcza w okresie przedświątecznym. Już w tej chwili zwiększono patrole leśne, zwłaszcza w rejonach występowania jodły — wyjaśnia dr Tomasz Grądzki, starszy specjalista w wydziale gospodarki leśnej Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
Bez kłopotu
Wśród klientów największą popularnością cieszą się świerki. W rejonach górskich sporym zainteresowaniem obdarza się jodły, choć z punktu widzenia plantatorów są trudniejsze w uprawie. Niewielki jest natomiast popyt na drzewka sosnowe. To, jaką choinkę i w jakiej cenie otrzyma klient, zależy od jego miejsca zamieszkania. Wiadomo bowiem, że plantacje zasilają najczęściej lokalne rynki. Dla prywatnych plantatorów uprawa choinek jest najczęściej zajęciem dodatkowym.
— Mam kawałek ziemi i żeby nie leżała odłogiem, posadziłem na niej choinki — twierdzi Wojciech Łopaciński spod Warszawy. Jego zdaniem, działalność ta jest o tyle mało uciążliwa, że uprawy choinek nie zalicza się do działu upraw specjalnych, tylko do upraw rolnych. Nie stanowi zatem kłopotu przy rozliczaniu się z fiskusem. Jednak specjaliści zgodnie twierdzą, że lata opłacalności upraw choinkowych przeszły już do historii.
— Jeszcze 10 lat temu choinki sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. W tej chwili jest już nadprodukcja, dlatego uprawiam ich coraz mniej — skarży się Witold Walczewski, plantator spod Warszawy.
Naśladować naturę
Dwie trzecie społeczeństwa kupując choinkę świąteczną, decyduje się na drzewko sztuczne. Zdaniem plantatorów, wynika to zarówno z dbałości o środowisko naturalne, jak i z oszczędności.
— Na żywą choinkę stać teraz jedynie zamożnych ludzi. A sztuczna choinka to przecież inwestycja na wiele lat — uważa Witold Walczewski.
Plantatorzy twierdzą, że rynek wprost zalewają plastikowe drzewka. Zwiększają się przy tym wymagania klientów co do jakości wyrobów sztucznych. Za tymi wymaganiami podążają producenci, oferując coraz doskonalsze imitacje.
— Jakość tych wyrobów poszła tak dalece do przodu, że trudno jest je odróżnić od choinki prawdziwej. Są trwałe, estetyczne i eleganckie — zachwala Wiktor Kołodziejczyk, prezes zarządu Spółdzielni Inwalidów Naprzód, producenta choinek.
Jednak i producenci sztucznych drzewek mają powody do niezadowolenia. Narzekają bowiem na konkurencję z Chin i Tajlandii. Rynek zawężają im także zachodnie supermarkety, które nie zaopatrują się u lokalnych producentów, tylko importują drzewka.