Obroty samego lidera rynku przekroczą w tym roku 2 mld zł
Polacy obawiają się płacić w internecie kartą. To woda na młyn PayU i mBanku, ale nie tylko...
Co najmniej kilka miliardów złotych rocznie wart już jest polski rynek płatności internetowych. I rozwija się w kosmicznym tempie. Największym beneficjentem boomu jest firma PayU, operator serwisu Platnosci.pl.
— W zeszłym roku przeprowadziliśmy transakcje warte ponad 1 mld zł. Nasza dynamika wzrostu od kilku lat utrzymuje się na poziomie 70-80 proc. rocznie. Obsługujemy ponad 5 tys. sklepów i serwisów internetowych — wylicza Maciej Szmigiel, menedżer serwisu Platnosci.pl.
Mało kart, dużo przelewów
PayU wchodzi w skład Grupy Allegro. Jednym z jego największych klientów jest nadal platforma handlowa Allegro, dla której firma prowadzi usługę "płacę z Allegro". Usługa została przygotowana specjalnie na polski rynek, który jest w porównaniu z zachodnim słabo nasycony kartami kredytowymi.
Maciej Szmigiel przekonuje, że w płatnościach internetowych w Polsce jest jeszcze wiele do zrobienia. Nie tylko dlatego, że e-handel szybko rośnie, ale również dlatego, że połowa polskich sklepów internetowych nie korzysta jeszcze z żadnego serwisu agregującego płatności.
— Chcemy przekonać je, że agregator płatności jest koniecznością, ułatwia im i ich klientom transakcje i daje poczucie bezpieczeństwa — mówi Maciej Szmigiel.
W dodatku tylko 2-3 proc. całego handlu detalicznego w Polsce jest obsługiwane przez e-commerce.
— Dla porównania, w Wielkiej Brytanii to obecnie 17 proc. — podkreśla Maciej Szmigiel.
PayU chce w tym roku osiągnąć obroty przekraczające 2 mld zł. Spółka żyje z prowizji od sklepów internetowych. Nie ujawnia, ile na tym zarabia, ale jej menedżer zapewnia, że od dawna jest rentowna.
W Polsce na rynku płatności internetowych poza serwisem Platnosci.pl liczy się 4-5 podmiotów. Jednym z nich jest światowy lider — PayPal, należący do grupy eBay. Działają także m.in. eCard, Dotpay, PayByNet (opracowany przez Krajową Izbę Rozliczeniową), Przelewy24 i Transferuj.pl.
Banki też wchodzą
Serwisy agregujące płatności działają w ścisłej współpracy z bankami, które mają własne metody płacenia online, przede wszystkim pay-by-link (bezpośrednie płatności z konta internetowego). Liderem jest tu — według własnych szacunków — mBank z usługą mTransfer.
— Klienci postrzegają mTransfer jako szybki i wygodny sposób na zakupy w internecie. Z roku na rok obserwujemy rosnące zainteresowanie tą metodą płatności: liczba transakcji pay-by-link w mBanku wzrosła w ostatnich latach o około 40 proc. — mówi Tomasz Lipiński, naczelnik wydział marketingu internetowego i eCommerce mBanku.
Szacuje, że agregatorzy płatności odpowiadają za 40-50 proc. obrotów mTransferu.
— Mamy także indywidualne relacje z innymi podmiotami (z pominięciem integratorów), którzy generują pozostałe obroty — dodaje Tomasz Lipiński.
Potwierdza opinię, że Polacy nie przepadają za używaniem kart w sieci. Z badań banku wynika, że klienci mBanku, którzy robią zakupy w sieci, płacą przede wszystkim przelewem zwykłym (46 proc.) lub szybkim, czyli mTransferem (38 proc.). Pozostała grupa płaci kartą (12 proc.) lub przy odbiorze zakupów.
Rośnie miliardowy rynek
Światowym liderem rynku płatności internetowych jest według własnych danych PayPal, należący do serwisu eBay. W pierwszym kwartale 2010 roku jego zysk netto wyniósł 817 mln USD, a obroty serwisu sięgnęły 21,4 mld zł. Firma ma 87 mln aktywnych kont użytkowników.
Ogromnym rynkiem są Chiny – tamtejszy serwis Alipay, należący do koncernu Alibaba Group, chwali się, że już przebił PayPal i ma już 300 mln aktywnych użytkowników. Dziennie obsługuje 5 mln transakcji o wartości 176 mln USD. Prowizja serwisów tego typu sięga nawet 5 proc. wartości transakcji.
14
mld zł Taka była w ubiegłym roku wartość całego handlu internetowego w Polsce, z czego 6,4 mld zł przypadało na Allegro. Sporą część tej kwoty, choć trudno oszacować, jaką dokładnie, rozliczyły serwisy zajmujące się agregacją płatności internetowych, takie jak PayU.